16.09.2012

Arkadiusz Gołaś [*]... siódma rocznica, smutna rocznica...

,,Tam na dnie został Twój ślad i moja łza,
bo świat się pomylił…’’

16.09.2005...
godzina 7:10...
Większość z nas pewnie wtedy słodko spała, szykowała się do pracy czy szkoły...
a On jechał spełniać swoje marzenia...
Austria...
Autostrada A2 w Giffen...
wypadek...
śmierć...


Jedna chwila, jeden moment i ... koniec.
Samochód wpada w poślizg, uderza w betonową ścianę...
Arek ginie na miejscu.


Mówi się, że nie umiera ten, kto trwa w pamięci żywych. Jednak nie będzie nam już dane, na tym świecie, zobaczyć Arka. Podziwiać Jego gry, podejść po meczu po autograf, czy zdjęcie...



Nie było mi dane poznać Arka, zobaczyć jak gra, oglądać Go w akcji na żywo. Kiedy umarł, ja zastanawiałam się co bym chciała na 10 urodziny. Teraz już wiem, czego bym sobie zażyczyła...


Nic więcej nie jestem w stanie napisać, wybaczcie...
Zostawiam Was z wspomnieniami innych...


Krzysztof Ignaczak:
,Z tą informacją zadzwonił do mnie Paweł Zagumny. Nie wierzyłem. Nie chciałem wierzyć. Znaliśmy się jakieś siedem lat. Od kiedy Arek przyszedł do Częstochowy. Jakoś tak trzymaliśmy się razem w klubie i reprezentacji. Zawsze spaliśmy w jednym pokoju na zgrupowaniach. To wspaniały przyjaciel. Przepraszam… ale nie mogę nawet mówić.’’

"Niepostrzeżenie Arek stał się członkiem mojej rodziny. Nawet kiedy zacząłem grać w Bełchatowie, mieszkałem ciągle w Częstochowie. I tam gościliśmy się niemal codziennie – on u mnie na obiedzie, ja u niego. Poznałem też jego rodziców i dziś mogę powiedzieć, że mogą być dumni, że wychowali takiego syna. Człowieka, któremu nigdy nie przewróciło się w głowie. Potrafił pochylić się nad innymi."


Michał Winiarski:
,,Cały czas trudno w to uwierzyć, że go nie ma, nie dociera do mnie ten fakt. Wydaje mi się, że zaraz drzwi się otworzą i wejdzie Arek, rzuci jakiś dowcip, czy zadzwoni do mnie albo ja do niego zadzwonię i będzie jak dawniej…’’


Piotr Gruszka (kolega z reprezentacji Arka):
,,Trzy dni temu spotkaliśmy się na wspólnej imprezie. W piątek o 12:00 zadzwoniłem do Niego, by zapytać jak minęła podróż. Nie odbierał. Nie wiedziałem jeszcze, co się stało. Arek to był wspaniały facet. Miał niesamowite poczucie humoru. Był dobrym duchem drużyny.’’


Sebastian Świderski (kolega z reprezentacji Arka):
,,Miałem okazję poznać Arka lepiej, bo po kontuzji Pawła Zagumnego mieszkałem z nim w jednym pokoju. To był wspaniały człowiek. I świetny siatkarz. Jestem wstrząśnięty, tym bardziej, że przed dwoma dniami byłem na obiedzie z trenerem Maceraty, zajmującym się treningiem siłowym. Rozmawialiśmy o Arku. Śmialiśmy się, że czas najwyższy zrobić z niego atletę, bo to taka chudzina. Wczoraj rozmawiałem o Arku z rozgrywającym Maceraty- Giacomo Sintinim. W Lube Banca wiązali z Gołasiem duże nadzieje, liczyli na niego. Nie mogę uwierzyć, że go już z nami nie ma, że nie stanie więcej pod siatką…’’


Wojciech Drzyzga:
,,Arek był skromnym i cichym chłopakiem. Dzięki talentowi i ciężkiej pracy awansował do pierwszej drużyny AZS-u Częstochowa, w której okazał się wielkim objawieniem. Awansował też do kadry. Miał fantastyczny sezon w lidze włoskiej. Bardzo żałuję, że to wszystko tak się skończyło.


Ryszard Bosek:
,,Rozmawialiśmy w czwartek wieczorem tuż przed wyjazdem Arka do Włoch. Przyjechał do mnie z żoną pożegnać się. Prosiłem ich by jechali ostrożnie, a gdy poczują się zmęczeni, żeby stanęli na nocleg. Obiecali mi, że tak zrobią. Pojechali nowiutkim, wygodnym i bezpiecznym samochodem. Arek niedawno odebrał go z salonu. Bardzo się cieszył z tego wyjazdu. Macerata to jeden z najlepszych włoskich klubów. Jechał na pierwsze zgrupowanie. Wszystko układało się tak wspaniale. Zabierał ze sobą żonę, którą dopiero co poślubił…’’


Raul Lozano (trener Arka z reprezentacji):
,,Arek był fantastycznym człowiekiem, jedną z tych osób, które zapadają w pamięć wszystkim i które wszyscy uwielbiają, bo potrafią usunąć się w cień i dać z siebie jak najwięcej innym ludziom. Nie znam większej zalety charakteru, to tak, jakby ktoś ofiarował nam światło w chwili ciemności.’’


Łukasz Żygadło
Nigdy nie odmówił nikomu pomocy, jeśli była taka potrzeba. Był takim naszym dobrym duchem. 


Łukasz Kadziewicz
"Nigdy w życiu nie spotkałem człowieka o tak pozytywnym podejściu do życia."

Krzysztof Zimnicki
„Kiedy Arek do nas przyjechał z Ostrołęki, ktoś zażartował: "To będzie nasza maskotka. Grać w siatkówkę nie umie, ale skacze jak kangur""

AREK GOŁAŚ, AREK!

 "Jeśli na boisku czujesz się jak ptak, to poczuj, jak wspaniale jest latać i fruń, jak najwyżej po marzenia"

 

6 komentarzy:

  1. Nienawidzę dnia dzisiejszego. Nie potrafię nadal zrozumieć, dlaczego Arek musiał zginąć. :(

    OdpowiedzUsuń
  2. Kiedyś szesnastki kojarzyły mi się fajnie, bo z Krzysiem, ale gdy kilka lat temu dowiedziałam się o historii Arka, o Jego poświęceniu i śmierci, te dni przestały być dla mnie szczęśliwe...
    Ja także nie poznałam Go i jest mi bardzo przykro z tego powodu. Ale wiem jedno, że tak być nie powinno. On powinien być pośród nas, a jest... inaczej.
    Wybacz, nie potrafię napisać nic sensownego.

    OdpowiedzUsuń
  3. chciałam obejrzeć filmiki które dołączyłaś do wpisu, ale "wymiękłam" w trakcie czwartego. łzy mi popłynęły i koniec oglądania. to straszne patrzeć jak okropnie wyglądało auto po wypadku. z pewnością Arek na to nie zasłużył. fakt.. żal, że nigdy nie będę mogła wziąć jego autografu i zobaczyć Jego uśmiechu na żywo, szczęśliwi Ci którzy mieli okazję przebywać w Jego towarzystwie choć przez moment. pozostały nam tylko zdjęcia i filmiki. nie tak to miało być :(

    OdpowiedzUsuń
  4. niestety nie było mi dane zobaczyć jak grał, ale to nie zmienia faktu, że go cholernie brakuje ; (

    OdpowiedzUsuń
  5. To jest dla mnie niezrozumiałe... Trudno pogodzić się ze śmiercią, a ze śmiercią takiego człowieka jakim był Arek szczególnie... Żałuję, że Go nie poznałam... Teraz pozostaje mi wierzyć, że ,,tam na górze" się spotkamy... [*]

    OdpowiedzUsuń
  6. Arek zostanie z nami na zawsze. W naszych sercach [*].

    OdpowiedzUsuń

Podobne posty

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...