1.09.2014

Warszawska przygoda part I - bijemy rekord i odliczamy ostatnie minuty!

Witajcie Kochani!
Zapraszam Was na relację z wyjazdu do Warszawy, z Ceremonii i Meczu Otwarcia Mistrzostw Świata w siatkówce mężczyzn na Stadionie Narodowym. 
Nie obiecuję, że będzie krótko, bo nie będzie.
Nie obiecuję, że będzie w pełni profesjonalnie i obiektywnie - nie będzie.
Nie obiecuję perfekcyjnych zdjęć  - takich nie będzie.
Będzie za to relacja prosto z serducha. I choć już teraz mogę Wam powiedzieć, że tego co TAM się działo, nie da się opisać żadnymi słowami, to chociaż troszkę postaram się opisać wyjazd.
Zapraszam :)

Wszystko zaczęło się kilka miesięcy wcześniej, gdy z wielkim zniecierpliwieniem i pełną obawą "pilnowałam" strony ticketpro.pl, na której miała zacząć się sprzedaż biletów na Ceremonię i Mecz Otwarcia. Przeciążony system, mega długie wirtualne kolejki i mnóstwo nerwów, ale UDAŁO SIĘ! Dosłownie w ostatniej chwili, bo kilkanaście minut później nie było już biletów w sprzedaży. Później było szukanie hotelu, dojazdu, uczenie się planu Warszawy i odliczanie miesięcy, dni i godzin do naszego święta siatkówki...



Do Warszawy wybrałam się z Darią. Nasz pociąg ruszył już o godzinie 1:25 w sobotę, a podróż ciągnęła się niemiłosiernie. Oczywiście nie było mowy o spaniu w pociągu! Naszym miernikiem czasu było to, co działo się na zewnątrz - z każdą godziną było coraz widniej, a już w samej Warszawie powitało nas słońce :) Na miejscu byłyśmy kilka minut po 7. Na początku odbyło się rozpoznanie dworca centralnego, śniadanie, krótki trip wokół Pałacu Kultury i po powoli otwieranych sklepach w Złotych Tarasach. 






Gdy pobliskie atrakcje zostały obejrzane i udokumentowane, a nogi nie chciały dłużej zwiedzać, obrałyśmy kierunek -> Stadion Narodowy. Jeszcze przed godziną 10 powitał nas duuży plakat informujący o MŚ i oczywiście stadion! Stadion przy i na którym łącznie spędziłyśmy tego dnia (uwaga!) ok. 10 godzin! 




Nie był to jednak niezaplanowany wypad pod stadion i krążenie wokół bez celu. Tego dnia miała odbyć się także próba bicia rekordu Guinnessa w liczbie osób odbijających piłkę w tym samym czasie i miejscu, w którym zamierzałyśmy wziąć udział :) Wcześniejszy rekord należał do Polski, a dokładnie do Rzeszowa i liczył sobie 372 osoby. Zapisy miało rozpocząć się o godzinie 11:30, więc przez ponad godzinę zapoznawałyśmy się ze stadionem i innymi kibicami, których można było spotkać absolutnie na każdym kroku! 



Kolejka z każdą chwilą rosła, my na szczęście byłyśmy niemal na jej początku :) W trakcie oczekiwania na rozpoczęcie się rejestracji, pojawił się Marcin Prus. "Iść, nie iść, iść, nie iść. IŚĆ!" Podeszłyśmy i zrobiłyśmy sobie zdjęcie z Marcinem, który okazał się być bardzo otwartym i sympatycznym człowiekiem, który ma doskonały kontakt z kibicami. Oczywiście zapomniałam wziąć ze sobą Jego książkę, przecież nie byłabym sobą, gdybym czegoś nie zapomniała ;) Chwilę później rozpoczęły się zapisy. Dostałyśmy opaski na rękę, koszulki i piłki, weszłyśmy na duży ogrodzony plac i spędziłyśmy tam kolejne 2 godziny. 







Co chwilę na scenie pojawiali się goście, którzy razem z pozostałymi uczestnikami mieli pobić rekord. Po krótkiej rozmowie z prowadzącym i kilku radach dla zgromadzonych osób, schodzili do kibiców i rozdawali autografy. Wśród gości pojawili się: Marcin Prus, Kasia Gajgał-Anioł, Artur Siódmiak, Sebastian Świderski, Zofia Klepacka i Aleksandra Socha. 











Uczestnicy przez cały czas ćwiczyli i bawili się piłkami, odbywały się także konkursy i to wszystko pod czujnym 'okiem' kamer. Kilkanaście minut po godzinie 13. na scenie pojawili się Ary Graça, Andrzej Biernat i Mirosław Przedpełski, którzy podziękowali wszystkim za przybycie. Po chwili zjawili się także Piotr Gruszka, Paweł Papke, Małgorzata Niemczyk oraz Mistrzowie Świata z 1974 roku.




I wreszcie! Czas na bicie rekordu! Zostały raz jeszcze przypomniane zasady - na znak wszyscy rozpoczynają odbicie piłki sposobem górnym i tak przez 10 sekund! Odbijaliśmy troszkę dłużej, aby nie było później żadnych problemów ;) Po biciu rekordu, które trwało jakieś 20 sekund, a przygotowywaliśmy się do niego 2 godziny, został podany wynik.... 1953 osoby wzięły udział w biciu rekordu! Wynik nie został jeszcze zweryfikowany, ale na 99,99% został pobity! :) 




Jeśli chodzi o autografy, to udało mi się zdobyć podpis od Marcina Prusa, Kasi Gajgał-Anioł, Zofii Klepackiej, Ary Graca i Pawła Papke. Zobaczyć je możecie w zakładce "Autografy" :) Oczywiście koszulki i piłki mogliśmy sobie zatrzymać, otrzymaliśmy także pamiątkowe dyplomy i farbki do twarzy ^^


Tak minęła nam pierwsza część warszawskiej przygody. Było to południe spędzone po mistrzowsku, w świetnej atmosferze i z wesołymi kibicami. Jednak w powietrzu dało się już wyczuć zbliżające się wielkimi krokami święto. Z każdą sekundą coraz mocniej biło mi serce, z każdym spotkanym kibicem (czyli ciągle!) utwierdzałam się w przekonaniu, że czeka nas coś wielkiego, naprawdę ogromnego! Miasto żyło zbliżającym się meczem, był to miód na moje serce! Nawet nie odczuwałam tej nieprzespanej nocy. Adrenalina buzowała w żyłach, a głowa odliczała ostatnie minuty.... Po próbie bicia rekordu udałyśmy się z Darią na pizzę, a następnie zameldowałyśmy się w hotelu. Około godziny 16 ruszyłyśmy na Stadion Narodowy...

Ciąg dalszy nastąpi! ;) 

5 komentarzy:

  1. Polska pobiła rekord, który wcześniej należał do.. Polski :).
    Widzę, że wszystko wyszło wspaniale, pojawiło się tam mnóstwo sportowych gwiazd. Takie akcje na pewno popularyzują siatkówkę. W sumie szkoda, że nie wzięłam w tym udziału :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się, świetna akcja i przede wszystkim zabawa :)
      Szkoda, że się nie pojawiłaś. Może udałoby się jakoś spotkać przypadkiem ;)

      Usuń
  2. Szczerze bardzo żałuje, ze mnie tam nie było i chyba nie przeczytam już więcej tekstów o tym jak było fajnie na Narodowym bo jeszcze bardziej pogorszę sobie nastrój, Bardzo chciałabym tam być ale było kilka przeszkód no niestety jak to mówi moja koleżanka "życie" Pozdrawiam serdecznie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda, że nie udało Ci się przyjechać. Ale słyszałam, że nasz prezes planuje jeszcze mecz na Narodowym, to może nie wszystko jeszcze stracone ;)

      Usuń
  3. Ale musiało to fajnie wyglądać - tyle osób w jednym miejscu odbijających piłki, magia! :)
    Zróbmy jeszcze kiedyś takie bicie rekordu, przyjadę! :D

    OdpowiedzUsuń

Podobne posty

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...