Witajcie!
Już za 24 godziny polskie kluby rozpoczną ostateczną batalię, której zwycięzcy znajdą się wśród czterech najlepszych drużyn Europy. O 18:00 swój mecz rozpocznie PGE Skra Bełchatów, która musi pokonać Perugię (3:0 lub 3:1, albo 3:2 i wygrać złotego seta). Dwie i pół godziny później rewanżowe spotkanie rozpocznie się w Rzeszowie, gdzie Asseco Resovia aby awansować potrzebuje wygrania dwóch setów w meczu lub wygrania złotego seta z rosyjskim Lokomotiwem.
Istnieje duże prawdopodobieństwo, że oba nasze zespoły znajdą się w Final Four Ligi Mistrzów. Nic jednak nie jest przesądzone, równie dobrze możemy nie mieć przedstawiciela w finałowym turnieju... Nie wiem jak to jest u Was, ale ja już odczuwam lekką ekscytacje wymieszaną z adrenaliną i przedmeczowym stresem. Żeby wytrzymać do meczu bez wizyt u kardiologa zawszę podejmuję próbę uspokojenia się i relaksu. Jak u mnie wyglądają ostatnie godziny przed ważnymi sportowymi wydarzeniami?
1. Rano - aktywność fizyczna
Sportsmenka ze mnie żadna, ale na drobne aktywności fizyczne zawsze znajdę chwilę czasu. Dziś, korzystając z wiosennej pogody i przerwy między zajęciami udałam się na sopockie molo. Spacer na świeżym powietrzu, w promieniach słońca oraz nadmorskimi widokami i od razu tętno spowalnia. Nie myślę o meczu o 'być albo nie być', tylko o tym, jaka szkoda, że nie mam przy sobie kawałka chleba, żeby nakarmić łabędzie... ;) A jutro z samego rana udaję się na wf. Zapisałam się na siatkówkę, więc to nie pomoże zapomnieć o zbliżających się spotkaniach, ale grając można wyładować buzujące w żyłach emocje, prawda?
2. Południe - uczelnia
Taaaak. Nie jest to najprzyjemniejszy sposób na spędzanie czasu, wiem. Zwłaszcza w dniu/przeddzień meczu, kiedy trudno skupić się na czymkolwiek. Ale! Jak się mocno postara... Skupienie uwagi jednocześnie na tym, co wykładowca mówi i co wyświetla na slajdach + notowanie nie należy do najłatwiejszych zadań. Jak bardzo przyłożę się do roli pilnego studenta, to nie mam już jak myśleć o meczu = względny spokój ;)
3. Popołudnie z filmem
Koneserką kina nie jestem, ale oglądać różnego typu filmy i seriale uwielbiam. Od komedii romantycznych, przez melodramaty i komedie, aż po filmy psychologiczne. Jestem w stanie obejrzeć niemal każdy gatunek filmowy, wszystko zależy od nastroju. Co więc przed meczem? Może komedia dla rozluźnienia? Może coś motywującego do działania? Z nowszych filmów mogę gorąco polecić "Whiplash", ze starszych "Po prostu walcz!". A Wy co proponujecie?
4. Wieczór z książką
Uwielbiam czytać książki. Wiele długich, jesienno-zimowych wieczorów spędziłam na lekturze. Zdecydowanie najlepiej czyta mi się późną porą, leżąc wygodnie w łóżku. Dla mnie jest to idealny sposób na wyciszenie się przed snem, ale też zapomnienie o wszelkich troskach i stresujących momentach. Podobnie jak w przypadku filmów, jak i tu, nie mam ulubionego gatunku. Samo czytanie sprawia mi ogromną przyjemność, pozwala przenieść się w inny świat.
5. Ostatnie minuty przed meczem - coś słodkiego!
Zielona herbata i kawałek ciasta? Kubek gorącej czekolady? A może czekolada w tradycyjnej formie? Zawsze, na kilka ostatnich minut przed ważnymi meczami pozwalam sobie na małe, słodkie grzeszki. Czekolada jest dobra na wszystko, nawet gdy już emocje sięgają zenitu, a poziom stresu we krwi gwałtownie wzrasta. Wraz ze słodkościami warto zaaplikować sobie dawkę pozytywnej, motywującej muzyki, która zagrzeje nas do kibicowania i przygotuje na zbliżające się widowisko.
A Wy jak spędzacie ostatnie godziny przed ważnymi meczami? Zdradzicie mi swoje patenty na przedmeczowy stres? ;)