24.08.2015

Akcja: Memoriał, cz. II. Piątek i spotkanie z Bartkiem

"Nie trać nigdy cierpliwości; to jest ostatni klucz, który otwiera drzwi."
Antoine de Saint-Exupéry

Powyższy cytat idealnie pasuje jako opis piątkowego dnia. W zapowiedzi pisałam Wam o tym, że szykuje się ciekawy dzień, jeśli tylko wszystko się uda. I udało się! Chociaż były różne momenty. Teraz już mogę zdradzić, że na piątek razem z dziewczynami zaplanowałyśmy spotkanie z Bartkiem Kurkiem... Zapraszam na relację z tego dnia. 

Fot. ofckurka.pl
Zaczęło się jak zwykle. Pobudka skoro świt (bo w wakacje godzina 7 to jeszcze świt, prawda?) i przygotowanie się do podróży. Pociąg, który miał mnie zawieźć do Bydgoszczy na szczęście się nie spóźnił, a miejsce, które wcześniej sobie wykupiłam było idealne. Książka sprawiła, że podróż minęła bardzo szybko i przyjemnie. 

W Bydgoszczy spotkałam się z Marceliną i udałyśmy się w dalszą podróż. Celem oczywiście był Toruń, gdzie dołączyła do nas Kasia. Po ponad roku, wielka trójka Oficjalnego Fan Clubu Bartosza Kurka (jak to dumnie brzmi) znowu razem. I z konkretnym zadaniem! Odebrać słodką niespodziankę, przekazać ją Bartkowi i nagrać filmik, a przy okazji nie zgubić się w mieście. 





Znalezienie cukierni nie należało do łatwych zadań, ale przecież przeszkody są po to, by je pokonywać. Po jakiś czasie pierwszy cel mogłyśmy odhaczyć... prawie. Bo co to za tort bez świeczek? Wcześniej o tym nie pomyślałyśmy, a po drodze za bardzo nie było odpowiednich sklepów. Koniec końców udało się coś znaleźć. Małe i kolorowe, ale świeczki! Od tego momentu było już z górki.

Żartowałam! ;) 

O własnych siłach (których było coraz mniej) doszłyśmy do hali/hotelu, kilka minut przed godziną 14. Zajęłyśmy jedną z dwóch kanap, która jak się okazała przez kolejne 3 godziny była naszą przyjaciółką. Dziewczyny podeszły do recepcji, żeby poprosić o poinformowanie Bartka, żeby na chwilkę zszedł. Ta sztuka jednak się nie udała (później wyjaśnienie). 



Po kilku - kilkunastu minutach przy recepcji pojawił się Michał Kubiak, który odbierał sporych rozmiarów paczkę. 

- Michał, możemy na chwilkę? Może usiądziesz? <paczka naprawdę była sporych rozmiarów>
- Nie, postoję. O co chodzi?
- <wstajemy> To może przejdziemy kawałek?
- Nie no, jestem. Stoję. 
- <wyjaśniamy sprawę> 
- Jasne, mogę mu przekazać. Ale co on z tym zrobi, to już nie wiem. Ale tak jak mówię, przekażę.
- Dziękujemy <smile> *

Ale to byłoby za proste, prawda? Po kilkunastu minutach Bartka dalej nie było. Marcelina wcześniej o pomoc poprosiła Roberta Kaźmierczaka, statystyka naszej reprezentacji. Okazało się, że na zaplanowanej na około 16 kawie, także nasz atakujący się nie pojawił. Pozostało nam czekać do godziny 17, aż chłopaki będą schodzić na trening (hotel jest połączony z halą i wchodzi się na nią przez recepcję). Później poprosiłyśmy Oskara Kaczmarczyka, żeby przekazał szarlotkę Robertowi. Ciekawe czy dotarła w jednym kawałku... :) 





Przez ponad 3 godziny czekania miałam okazję poobserwować troszkę hotel, a właściwie recepcję. Ciągle przyjeżdżali dostawcy z napojami/wodą/kubeczkami itd. Co jakiś czas pojawiał się któryś z naszych reprezentantów czy też członkowie sztabu szkoleniowego i medycznego. Około godziny 16 przyjechali Irańczycy, którzy mieli zaplanowany trening. Nie zabrakło też dziennikarzy i tak, na kanapie na przeciwko nas powstały wywiady z Piotrem Gackiem  i Oskarem Kaczmarczykiem dla Polsatu Sport.

Fot. Kasia ;) 
Wreszcie, kilka minut po 17 na halę zaczęli schodzić nasi siatkarze. Pojawił się i Bartek. Powitaliśmy się i chwilę porozmawialiśmy.

<fragment rozmowy>
- Mamy dla Ciebie tort z okazji urodzin. 
- Naprawdę?? Nie musiałyście! Super, dzięki!
- Dlatego chciałyśmy, żebyś do nas zszedł, bo czekamy tu od 3-4 godzin..
- Naprawdę? To mogłyście zadzwonić czy coś...
- Dzwoniłyśmy... ;o <wyjaśniamy>
- (...) bo ja spałem całe południe... *

Chwilę porozmawialiśmy, wyjaśniliśmy wszystko i uzgodniliśmy, że wszystko załatwimy po treningu. 






Swój trening powoli kończyła reprezentacja Iranu, która rozgrywała między sobą mecz. Później zawodnicy zabrali się za podpisywanie plakatów, a trener pozował panu fotografowi (tak to się odmienia?). Obejrzałyśmy jeszcze chwilę treningu Biało-Czerwonych i poszłyśmy coś zjeść. 

Z powrotem na hali byłyśmy około 19, gdy nasi kończyli już trening, a na swoją kolej czekali Francuzi. Zanim jednak rozpoczęli zajęcia, nastąpiły powitania i klubowe rozmowy ;) 





Gdy przyszedł Bartek zabraliśmy się do pracy. Wcześniej na naszym Facebooku poprosiliśmy kibiców o zadawanie pytań, które chcieliby zadać naszemu atakującemu. Bartek sam wybrał 16 z nich, na które udzielił odpowiedzi. Filmik jest już w sieci, zapraszam do oglądania. 


Później Kasia przeprowadziła jeszcze jeden wywiad, z naszymi pytaniami, który możecie przeczytać na naszej stronce ---> „Wychodzi się na boisko po to, aby wygrywać”.

Nie mogło zabraknąć również wspólnego selfie. Po minach wychodzi na to, że my - adminki byłyśmy bardziej zmęczone niż Bartek po treningu (mówiłam, wstawanie o 7 rano w wakacje to zło!). :D Spytałyśmy m.in. jeszcze nieco w żartach, jak się współpracuje z OFC, na co Bartek odpowiedział nam śmiechem, a także przyznał, że niedawno odwiedzał naszą stronę. Chyba musimy się pilnować co piszemy.  Po blisko 40 minutach pożegnaliśmy się. Na godzinę 20 nasza reprezentacja miała zaplanowaną kolację, a my musiałyśmy jeszcze dotrzeć do Bydgoszczy.





Spotkanie przebiegało w bardzo pozytywnej i luźnej atmosferze. Wszystkich szczegółów chyba zdradzać nie powinnam, zapisu całej rozmowy też nie mam. Z całą pewnością mogę powiedzieć, że warto było czekać! Cierpliwość popłaca! A Bartek to bardzo sympatyczny człowiek :)
Poza tym udało nam się spełnić wszystkie zadania zaplanowane na ten dzień! Sukces! 


* nie jest to zapis rozmowy, nie przebiegała ona dokładnie tak, jak napisałam ale sens został zachowany
- Przepraszam Was za jakość tych zdjęć, które udostępniłam. Długo zastanawiałam się czy je dodawać. Postanowiłam, że coś wybiorę i wstawię, bo nie wyobrażam sobie relacji bez zdjęć. Nie mniej jednak, nie jestem z nich zadowolona
- Zapraszam do lajkowania naszego Oficjalnego Fan Clubu Bartka na Facebooku -> KLIK oraz do śledzenia naszej stronki -> KLIK 
- Zapraszam również na fanpage bloga na Facebooku -> KLIK
- Jeszcze nie odespałam tego weekendu i troszkę ciężko było mi zebrać myśli. Wybaczcie wszelkie błędy i pamiętajcie, że komentarze są do waszej dyspozycji.

- NASI KADECI MISTRZAMI ŚWIATA! GRATULACJE!

PS. MARZENIA SIĘ SPEŁNIAJĄ
I
MARZENIA SIĘ SPEŁNIA!

8 komentarzy:

  1. Bartek na tym selfie za to nadrabia uśmiechem za Was wszystkie :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ulala, świetna przygoda! :D
    Warto było wstać o 7, hahaha, w środku nocy! ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. "MARZENIA SIĘ SPEŁNIAJĄ I MARZENIA SIĘ SPEŁNIA!" nie zgadzam się z Tobą :<," Marzenia się NIE spełniają MARZENIA SIĘ SPEŁNIA! " to jest znacząca różnica!

    Kurcze a może się dowidziałaś dlaczego nasz sztab szkoleniowy ma pomarańczowe rzeczy (bardziej pasuje do Holandii niż do Polski...)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moim marzeniem było zobaczyć Mariusza w Biało-Czerwonej koszulce jak zdobywa Mistrzostwo Świata. Tego marzenia nie mogłam spełnić i nie spełniłam. To marzenie się spełniło bez mojego bezpośredniego wpływu. To mam na myśli mówiąc, że marzenia się również spełniają (a nie tylko się je spełnia). Ale oczywiście Maćku, możesz się ze mną nie zgadzać. I nie krzycz na mnie! :P

      Wiesz, na żywo nie wyglądają tak źle. Troszkę rażą po oczach, może właśnie to mają na celu. Żeby sztab z daleka się widział? ;)

      Usuń
  4. Ależ dzień pełen przygód! Z wielką ciekawością czytałam Twój wpis, bo według mnie należy do tych z gatunku "siatkarze od kuchni". Najważniejsze, że wszystko Wam się udało. A z ostatnim zdaniem zgadzam się w zupełności.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, bardzo się cieszę, że wszystko poszło po naszej myśli :)

      Usuń

Podobne posty

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...