22.10.2015

Bez kropki nad i - podsumowanie sezonu reprezentacyjnego 2015

"Pamiętaj o tym że nadzieja karmi a nie tuczy
Do szczęścia otwarte drzwi nie szukaj kluczy
Twój Anioł chce Twą wiarę obudzić"
Kamil Bednarek - Cisza

Po ośmiu miesiącach od zdobycia Mistrzostwa Świata, polscy siatkarze ponownie założyli biało-czerwone koszulki i zaśpiewali wraz z kibicami Mazurka Dąbrowskiego. Dnia 28 maja oficjalnie rozpoczął się sezon reprezentacyjny 2015. Bardzo długi, mega ciężki i... Właśnie, jaki? 


Kilka miesięcy po tym jak zdobyliśmy tytuł Mistrza Świata, nadszedł czas, by polscy siatkarze ponownie stawili się w Spale i rozpoczęli treningi do kolejnego sezonu. Zabrakło kilku zawodników z "mistrzowskiej drużyny", kilku dostało szansę na debiut, a jeszcze innym zostały przydzielone nowe role. Personalnie to już nie była ta sama drużyna, która triumfowała nad Brazylią w katowickim Spodku podczas finału MŚ. To był nowy zespół i podsumowując ten sezon, trzeba o tym pamiętać.

Najważniejszy był Puchar Świata i przepustka na Igrzyska Olimpijskie, nieco mniejszą wartość miały Mistrzostwa Europy i Liga Światowa. 

Rozpoczęło się od Ligi Światowej, gdzie na inaugurację sezonu dwukrotnie pokonaliśmy Rosjan i Irańczyków. Najwięcej problemów mieliśmy z Amerykanami, zwyciężyliśmy tylko w jednym na cztery spotkania. Jedno zwycięstwo "skradli" nam także Irańczycy. Z bilansem ośmiu wygranych i czterech porażek awansowaliśmy do Final Six Ligi Światowej w Rio. Tam, po długim i wyczerpującym meczu ulegliśmy w półfinale reprezentacji Francji. Po dwóch pierwszych przegranych seta potrafiliśmy doprowadzić do tie-break`a, którego ostatecznie przegraliśmy 15:17. W meczu o brąz pokonali nas Amerykanie, którzy wygrali do 22, 23 i 23. 

Po ponad miesiącu przygotowań przyszedł czas na kolejną imprezę, najważniejszą w sezonie - Puchar Świata. Zaczęło się wręcz cudownie. Dzielnie kroczyliśmy od zwycięstwa do zwycięstwa. Pokonaliśmy między innymi Rosjan, Amerykanów czy Irańczyków. Nie były to szybkie mecze, wygrane w trzech setach. Ale były wygrane i to wszystkich cieszyło. Do czasu... W ostatnim meczu - decydującym!- przegraliśmy 1:3. Zabrakło nam jednego seta to wywalczenia przepustki na Igrzyska Olimpijskie. A gdyby udało się wygrać tą pierwszą partię... (ostatecznie 24:26).

Gdy emocje nieco opadły przyszedł czas na ostatnią w 2015 roku reprezentacyjną imprezę - Mistrzostwa Europy. W fazie grupowej pokonaliśmy Słoweńców, Belgów oraz Białorusinów i zajęliśmy pierwsze miejsce w tabeli. Przyszedł czas na ćwierćfinał, który według niektórych miał być tylko formalnością. Niestety, nakręcona Słowenia okazała się przeszkodą nie do przejścia. Przegraliśmy 2:3, w tie-breaku 14:16. 


Tak - celu głównego czyli awansu na Igrzyska Olimpijskie (jeszcze!) nie udało się wywalczyć. Uzyskanie przepustki do Rio było celem nadrzędnym, którego nie zrealizowaliśmy, dlatego sezonu do udanych zaliczyć nie możemy. To na pewno jest minus i jakiś kamyczek do ogródka. 

Nie - ten sezon nie był tragiczny, a trenerów nie należy zwalniać! Jak czytam niektóre komentarze (i to osób z siatkówką związanych od lat), że czas na nowego trenera, bo tego potrzebuje kadra to.. sama nie wiem. Dla mnie to jakaś abstrakcja. 

Przyglądając się wynikom z poszczególnych meczów, które nie zakończyły się naszym triumfem widać, że zabrakło bardzo mało. Decydowały detale, czasem odrobina szczęścia, pojedyncze decyzje. To jest siatkówka, to jest sport (!). Czasem wygrywam ja, czasem ty. 

Dlaczego przegraliśmy w tych końcówkach? Dlaczego nie potrafiliśmy postawić kropki nad i? To są pytania do trenerów. Nie wiem jakie wnioski wyciągnął sztab szkoleniowy, czy jakieś lekcje wyciągnęli z tego sezonu nasi reprezentanci. Nie chcę też oceniać Biało-Czerwonych, w żaden sposób krytykować czy też wychwalać pod niebiosa. Nie. Mogę jedynie podzielić się z Wami własnymi odczuciami. Jaki ten sezon reprezentacyjny był dla kibica, dla mnie? 

Sezon reprezentacyjny 2015 był... bolesny. Po prostu. Porażki mnie zawsze bolą. Nienawidzę przegrywać i nienawidzę uczucia bezsilności. A w minionych miesiącach właśnie tą bezsilność, niemożność zrobienia czegokolwiek, by tylko pomóc polskim siatkarzom, mocno dawała mi w kość. Widok smutnych osób, które na co dzień podziwiasz za walkę o swoje marzenia po prostu boli. 

Był smutek i niektórych scen na pewno z pamięci długo nie wymażę. Ale ostatnie miesiące to nie tylko jedzone kilogramami tabliczki czekolady na pocieszenie. Były chwile, które chciałam, by trwały jak najdłużej. Momenty, dla których warto żyć, dla których warto być kibicem i wierzyć w swoją drużynę. 

Ponownie miałam okazję kibicować Biało-Czerwonym z trybun. Byłam w Ergo Arenie, gdy Polacy zainaugurowali sezon wygraną nad reprezentacją Rosji. Miałam szczęście pojawić się w Toruniu na Memoriale Huberta Jerzego Wagnera i spotkać się z Bartoszem Kurkiem. Miałam szansę kibicować Mistrzom Świata i przed telewizorem, bez względu na to, czy akurat była sesja czy też mecze o 5 nad ranem. 

Widziałam, jak należy walczyć, walczyć o marzenia. Gdzie rok temu był Mateusz Bieniek, a gdzie jest teraz? Jakim zawodnikiem i jakie opinie o Bartoszu Kurku było dokładnie rok temu, a jakie są obecnie? Na jakiego kapitana wyrósł Michał Kubiak? 
Czy można wygrać, przegrywając już 0:2? Tak!
Czy zawsze należy walczyć do samego końca? Tak! 
Czy warto mieć wokół siebie ludzi, którzy cię rozumieją, na których zawsze możesz liczyć? Tak!

W minionym sezonie doświadczyłam wielu niezapomnianych emocji. Widziałam jak należy walczyć o marzenia i jak wygrywać. Wiem, że w sporcie jak i w życiu liczą się ludzie, a siatkówka-nauczycielka pokazała, jak ważna jest pokora. Wiem także, że nigdy nie należy się poddawać. I nasi siatkarze na pewno się nie poddadzą. Wierzę w nasz zespół. Wierzę, że już w styczniu wszyscy będziemy cieszyć się z awansu na Igrzyska Olimpijskie. Tego Wam i sobie życzę. 

Kilka wpisów z sezonu reprezentacyjnego:



Miłego weekendu!

PS. Pewnie zauważyliście, że posty nie są już dodawane z taką częstotliwością, jak jeszcze przed miesiącem. Nie jest to spowodowane brakiem pomysłów czy znudzeniem się blogowaniem. Nie! To najzwyczajniej w świecie brak czasu. Piszę, gdy tylko nie jestem tak zmęczona, że jedyne o czym marzę to ciepły kocyk i poduszka. :)

4 komentarze:

  1. Bardzo dobrze napisane,sama prowadzę bloga sportowego

    OdpowiedzUsuń
  2. Mimo tych 'porażek', to był fajny sezon. Brakowało minimalnie, na pewno stać nas na Rio. W końcu jesteśmy Mistrzami Świata. :D Skoro ostatnio szczęście uśmiechało się do naszych przeciwników, to następnym razem będzie po naszej stronie, nic nie trwa wiecznie. :P

    OdpowiedzUsuń

Podobne posty

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...