24.02.2016

Do trzech razy... Relacja z meczu LOTOS Trefl - Jastrzębski Węgiel

Gdyńska hala jest dość specyficznym miejscem. W porównaniu do Ergo Areny wydaje się być dość niewielkich rozmiarów, z zewnątrz prezentuje się raczej skromnie. Ale lubię ją. Mam do niej sentyment? Miałam okazję na niej kibicować podczas Mistrzostw Europy 2013 i Mistrzostw Europy Juniorów w 2012 roku. Jednak kojarzy mi się przede wszystkim z Plus Ligą, z dwoma meczami, które udowodniły, że niemożliwe nie istnieje. Nie w sporcie. 


Właśnie w Gdyni, w minionym sezonie LOTOS Trefl pokonał Asseco Resovię Rzeszów. Po raz pierwszy w historii! Po tie-breaku! Na przewagi! Także w Gdyni, zaledwie miesiąc temu, gdańszczanie pokonali gwiazdozbiór z Modeny. Po tie-breaku!

W miniony weekend LOTOS Trefl ponownie obrał kierunek Gdynia. Tym razem Żółto-Czarnym przyszło zmierzyć się z Jastrzębskim Węglem. Gdańszczanie znajdują się wyżej w tabeli, ale wydawało mi się, że prezentują zbliżoną siatkówkę do sobotnich przeciwników i mecz będzie wyrównany. Może kolejny tie-break? Nie miałabym nic przeciwko. Niestety, nie tym razem. 






Pierwszego seta przegraliśmy do 15. Okay, zdarza się. To nie jest 'nasza' hala, musimy się dobrze rozgrzać. Następne partie będą nasze, pomyślałam. I kolejny set tylko mnie w tym utwierdził. LOTOS wygrał partię do 20 i wyrównał stan meczu. 




Teraz czas na walkę punkt za punkt, zacięte końcówki i fascynujący tie-break! No nie, nie tym razem. 



Atak (z) głową

Mocna zagrywka, niesamowita obrona ataku gospodarzy i wykorzystana kontra! Skrót, skuteczny blok i kolejny punkt dla Jastrzębskiego Węgla! 

Goście z każdą akcją się rozkręcali i już nie pozwolili dogonić się rywalowi. Libero wyciągali trudne piłki w obronie, a Maciej Muzaj wielokrotnie zamieniał je na punkty dla swojego zespołu. 

LOTOS Trefl Gdańsk - Jastrzębski Węgiel 1:3
(15:25, 25:20, 19:25, 17:25)
MVP: Aleksander Szafranowicz






To pierwsza porażka gdańszczan "u siebie" w Plus Lidze. Jedna z niewielu w ciągu ostatnich dwóch sezonów. Ale w pamięci mam jeszcze wcześniejsze sezony, wtedy nieczęsto miałam okazję oglądać zwycięstwa. I... w zasadzie nie wiem, co chcę przez to powiedzieć. Asseco Resovia w tym sezonie przegrała u siebie już pięć spotkań, jak widać, nawet Mistrzom Polski się to zdarza. Taki jest sport. Jednego dnia cieszymy się z niezwykłego zwycięstwa, innym razem trzeba przełknąć gorycz porażki. A przegrana nie jest powodem, by wyzywać swój zespół czy rywala. Nie o to chodzi w kibicowaniu.





Dla odmiany na meczu z Jastrzębskim Węglem byłam sama. Na ostatnich meczach towarzystwo było znacznie większe, ale teraz nie było źle. Oczywiście na hali pojawiłam się kilka minut przed rozpoczęciem spotkania, mimo że planowałam pojawić się wcześniej, by pobawić się aparatem. Już w niedzielę ZAKSA. Do Ergo Areny mam znacznie bliżej, ale... Zobaczymy! Może będzie coś nowego...?

4 komentarze:

  1. Jakbym porównała halę AGH do Tauron Areny, to dopiero by była przepaść rozmiarowa :v (okej, nie ma takiego słowa, bo mi tu podkreśla, ale wiadomo o co chodzi... ;p)
    Kurde, ta dieta na zupkach chińskich pewnie tak działa na Muzaja :v Chyba, że Rozi go karmi czymś jeszcze... xD
    Btw, byłaś w tv? :P
    A zdjęcia super jak zawsze, tylko za mało pewnej osoby :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha :D

      Nie wiem, nic mi na ten temat nie wiadomo. Nie oglądałam powtórki w tv. ;)

      Usuń
  2. Trudno w zmianie hali opatrywać przyczyn porażki, bo hala jest przyjemna i dla siatkarzy i dla kibiców. Generalnie chyba pokutuje zawrotne tempo rozgrywania spotkań ligowych, mecz w weekend a my już dziś gramy kolejne mecze...

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się z Tobą. Nie obwiniam hali o brak porażki, raczej żałuję, że nie mogłam na niej zobaczyć kolejnego fascynującego meczu. Może następnym razem :)

      Usuń

Podobne posty

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...