17.02.2016

Nie tak... Relacja z meczu LOTOS Trefl Gdańsk - PGE Skra Bełchatów

Na mecze Plus Ligi do Ergo Areny chodzę od 4 lat. Wiele przez ten czas widziałam, kilka łez uroniłam i mnóstwo marzeń (tych małych i większych) spełniłam (ale rymuję!). Zawsze jednak był TEN jeden mecz, którego niecierpliwie wyczekiwałam. Pojedynek drużyn z Gdańska i Bełchatowa. I właśnie na spotkaniu tych dwóch drużyn miałam okazję pojawić się w miniony weekend. 


Nie było idealnie. Nie tak wymarzyłam sobie ten dzień i nie takiego wyniku się spodziewałam. Byłam zaskoczona, niestety nie była to miła niespodzianka. Gdy PGE Skra Bełchatów wybiegła na parkiet Ergo Areny i zaczęła się rozgrzewać, chyba pierwszy raz w tym sezonie podeszłam do barierek i zaczęłam robić zdjęcia. A na pewno pierwszy raz z moim nowym nabytkiem! Jednak nie spodziewałam się... szpitalu? 




Marechal kicha i bierze jakieś lekarstwa, Facundo Conte kaszle, a w ślad za nim idzie Mariusz Wlazły, który na dodatek ciągle łapie się to za kostkę, to za plecy. Nie wyglądało to dobrze i nie wróżyło niczego dobrego. Niestety. Nie chcę nikogo tłumaczyć, ale warto mieć ten fakt na uwadze przy ocenie całego spotkania. 




Mecz nie był porywającym widowiskiem. PGE Skra bardziej walczyła sama ze sobą, niż z przeciwnikiem. Bełchatowianie popełnili mnóstwo błędów i nie potrafili nawiązać wyrównanej walki z gospodarzami. A LOTOS? A LOTOS robił swoje. Gdańszczanie dobrze zaprezentowali się w bloku i na zagrywce, a cała gra ofensywna skupiła się głównie na dwóch graczach. Niezbyt efektowna gra, ale co ważniejsze efektywna, czego wynikiem było dość szybkie zwycięstwo w trzech setach. 





Miałam nadzieję na pięć wyrównanych setów, walkę na przewagi i niesamowite zwroty akcji, ale... to tylko sport. W siatkówkę grają LUDZIE, nie ROBOTY. 

DUUUUŻO ZDROWIA PANOWIE!!

Mimo, że nie wszystko przebiegło po mojej myśli, cieszę się, że na mecz poszłam. Zresztą nie przeżyłabym, gdyby okazało się, że na TEN mecz iść nie mogę! Spotkania pomiędzy PGE Skrą a LOTOSem Trefl w Trójmieście to zawsze spore wydarzenie. Właśnie PGE Skra przyciąga największą liczbę kibiców do Ergo Areny, a na trybunach dominują żółto-czarne barwy. Nie ma co ukrywać, dużo przyjemniej ogląda się mecz, gdy hala jest w większości wypełniona, a na parkiecie ogląda się dwie ekipy, którym oddało się serce. Poza tym na trybunach zasiedli także moi rodzicie i wielu znajomych, a przebywanie w takim towarzystwie to czysta przyjemność.






Tak jak pisałam na początku, podczas tego meczu miałam nowego towarzysza. NARESZCIE zakupiłam (dokładnie dwie godziny przed rozpoczęciem meczu) obiektyw do aparatu. Z meczu na mecz robiłam coraz mniej i coraz gorsze zdjęcia. Przez to wkurzałam się na siebie i niechętnie zabierałam się za ich obróbkę. Dłużej tak być nie mogło! Obiektyw został wypróbowany już na meczu ze Skrą (zdjęcia wyszły jak wyszły) i podczas meczu z Zenitem Kazań (relacja w piątek). Na szczęście drugą część sezonu ligowego gdańszczanie spędzą głównie grając "u siebie", także okazji do robienia zdjęć będzie sporo. Mam nadzieję, że dobrze je wykorzystam. :) 

Pozdrawiam!

7 komentarzy:

  1. Kolejne zdjęcie życia w roli głównej z Panem Facundo :)
    Nowy obiektyw daje rade.

    OdpowiedzUsuń
  2. Łał, łał, łał, superowe zdjęcia :>

    OdpowiedzUsuń
  3. To spotkanie pokazało, że za tzw. słabszym dniem często kryje się po prostu choroba, a siatkarze także mogą cierpieć na kaszel, przeziębienie itp.

    Myślę, że próba obiektywu wyszła jak najbardziej na plus, więc pozostaje czekać na kolejne fotorelacje!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, siatkarz to też człowiek, o czym niektórzy często zapominają...

      Usuń
  4. Czekam na kolejne fotorelacje,zapraszam do mnie: swiatsport.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Podobne posty

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...