6.07.2016

"Nie ma świderków" czyli Plaża Open po raz drugi

Chciałam świderka. Jak morze, plaża i wakacje to świderek. Mieszany oczywiście! 
Pełna nadziei i ekscytacji podchodzę do budki z lodami. Błyszczącymi ze szczęścia oczami wpatruję się w kartonowego loda i grzecznie czekam w dość długiej kolejce. Gdy przede mną stoją już tylko dwie osoby odzywa się Ona. Patrząc na zgromadzonych przed budką ludzi trzykrotnie krzyczy - NIE MA ŚWIDERKÓW. 

Zawiedziona opuszczam kolejkę i wraz z moimi towarzyszkami zastanawiamy się co dalej. Długie dyskusje, ogromny dylemat i padło wreszcie na lody włoskie. 

Też dobre, też zimne, też kaloryczne, też zjedzone w miłym towarzystwie. Ale to nie mój smak. 
TO NIE SĄ ŚWIDERKI. 



Cała sytuacja miała miejsce w niedzielę, kiedy wraz z dziewczynami wybrałam się na gdańską plażę. Naszym głównym celem była Plaża Open, turniej siatkówki plażowej. Pierwszy raz na jakimkolwiek turnieju plażówki byłam w minione wakacje, o czym pisałam tutaj -> Debiut na piasku.

Zaplanowałyśmy pobyt w Brzeźnie od samego rana do wieczora, najlepiej do zachodu słońca. Miał być gorący piasek, szum morskich fal i siatkówka na wysokim poziomie. 





Nie do końca wszystko się udało. Na naszą imprezę wprosiły się chmury, które chwilami doprowadzały do szaleństwa dygotania z zimna. O 9 rano było całkiem przyjemnie, około godziny 12, gdy zrobiłyśmy sobie chwilę przerwy od siatkówki i leżałyśmy nad brzegiem morza także było miło. Po godzinie 13 zaczęło padać, o 14 rozpoczął się finał kobiet, a 15:30 z gęsią skórką na całym ciele opuściłyśmy plażę. Niestety przez to nie zobaczyłam końcówki finałowego meczu panów i dekoracji, ale przynajmniej nie zamieniłam się w Yeti. Coś za coś. 




Mecze, które udało mi się obejrzeć stały na naprawdę fajnym poziomie. Chociaż nie będąc związaną emocjonalnie z żadną z par, nie oglądałam spotkań z bijącym zdecydowanie za szybko sercem. Wiadomo, najbardziej kibicowałam tym, których znałam z plusligowych parkietów - w jednym meczu był to Wojtek Włodarczyk, a w finale Piotr Łukasik. Towarzyszyło mi zmienne szczęście - para Włodarczyk/Rodojewki niestety przegrała po tie-breaku, a Łukasik/Ociepski wygrali turniej.

(*Mam nadzieję, że nie pomyliłam się w nazwiskach. 
Jeśli jednak jest błąd to przepraszam i proszę o poprawę :))






Mimo niesprzyjającej pogody było naprawdę miło. 

Fajnie było znów wziąć aparat w rękę i robić zdjęcia panom oraz paniom odbijającym piłkę. 
Fajnie było spędzić czas z moimi wspaniałymi dziewczynami. 
Fajnie było ponownie odwiedzić morze, przejść się jego brzegiem i posłuchać szumu fal.

Ale...

Czułam się obco. Ludzie wydawali się mili i chętnie wymieniali się uśmiechami, ale jednak... to nie było to. Nie czułam się tak pewnie i komfortowo jak w Ergo Arenie podczas meczów Plus Ligi. 







Lubię od czasu do czasu obejrzeć siatkówkę plażową i kibicuję naszym plażowiczom, którzy dzielnie nas reprezentują. Tak samo jak lubię zjeść od czasu do czasu loda włoskiego. Jest dobry. Ale wolę mieszanego świderka. 

Siatkówka plażowa to nie do końca mój smak. Nie szkodzi mi, za to także poprawia nastrój. Jednak jestem po uszy zakochana w halowej odmianie siatkówki i nic mi jej nie zastąpi. Siatkówka plażowa "jest spoczko" i pewnie jeszcze nie raz się na nią wybiorę. Jej jedyną wadą (dla mnie) jest to, że nie jest siatkówką halową. 

Po prostu. 








Mimo wszystko był to ciekawie spędzony czas u boku wspaniałych osóbek, z cudownym morzem i siatkówką w tle. Troszkę więcej słońca i byłoby niemal idealnie! Dziękuję! 

A siatkówce plażowej mówię... do zobaczenia!

Tak wyglądało niebo, gdy opuszczałyśmy plażę. Z tym że turniej z cyklu Plaża Open odbywał się po drugiej stronie molo, czyli tam skąd idą ciemne chmury. Ale boiska Nikona robią wrażenie, prawda? Piękny widok! <3

Pozdrawiam! :) 

6 komentarzy:

  1. Jak się nie ma, co się lubi, to się lubi, co się ma :D Plus plażówki jest taki, że przynajmniej światło dzienne i zdjęcia wychodzą lepiej niż na hali xD
    Panowie jacy opaleni *.* :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie lubię tego powiedzenia... :D
      A co do światła to fakt, zdecydowanie łatwiej robi się zdjęcia w takich warunkach. ;)

      Usuń
  2. Mam nadzieję, że Włodi dobrze się zaprezentował hah. Zdjęcia świetne. Ale i tak nic nie zastąpi tej siatkówki halowej. Czekam na następny!
    http://gwiaazdka.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze się prezentował, wstydu nie przyniósł haha :D
      Dziękuję! I to prawda, siatkówki halowej nic nie zastąpi. Jest jedyna w swoim rodzaju! :D

      Usuń
  3. WŁODI! <3

    Kurcze, no ja też kocham świderki! mieszane best ever! chyba jednak spytam rodziców, czy my jakąś rodziną nie jesteśmy xDD

    Chętnie bym się wybrała na plażówkę, mimo, że nie jest halową (fajna ta filozofia, podoba mi się!) to przygód nigdy za wiele, trzeba sobie życie urozmaicać, no ale niestety, ciut za daleko. nie mówię jednak nie, kto wie, kto wie, dla chcącego nic trudnego, może będę miała okazję pojawić się kiedyś na jakimś turnieju :)

    Zdjęcia cudeńko! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To się robi coraz bardziej podejrzane, hahaha XD <3

      Zapraszam! Trzeba próbować nowych rzeczy, a siatkówka plażowa też jest fajna (chociaż nie jest halową). Mam nadzieję, że kiedyś zawitasz na którymś z turniejów. A może nawet razem się wybierzemy? Wszystko przed nami. :D

      Dziękuję! :*

      Usuń

Podobne posty

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...