31.08.2016

Podsumowanie miesiąca: sierpień

Drugi (dla niektórych ostatni) miesiąc wakacji dobiega końca. Sierpień choć nie do końca poszedł po mojej (i pewnie nie tylko mojej) myśli, nie był złym miesiącem. Brakowało mi słońca, zabrakło kilku punktów w pewnych meczach, ale mimo wszystko przeważyły przyjemne wydarzenia. 

/JumpCity / Po 3 godzinach snu, czas w pracy nagle strasznie zaczyna się dłużyć / To uczucie, gdy twoja suczka jest lepszą modelką od ciebie.../ plaża <3 / wróciłam do szkicowania i tak oto macie możliwość podziwiania kwadratowej piłki/

Pierwsze 1,5 tygodnia sierpnia spędziłam jeszcze na praktykach zawodowych. Ostatni trzy dni mojego "praktykowania" zbiegły się z rozpoczęciem Igrzysk Olimpijskich. Może oglądanie meczów do 5 nad ranem, wiedząc że o 7:30 musisz stawić się w pracy nie jest dobrym pomysłem, ale przecież IO są raz na 4 lata! I zawsze to jakieś nowe doświadczenie i sprawdzenie swojej wytrwałości.

Wszystkich meczów i dyscyplin na IO nie oglądałam. Nie dla tego, że nie chciałam, po prostu nie było to do końca możliwe. Akurat niemal przez całe 3 tygodnie gdy rozgrywane były Igrzyska Olimpijskie miałam gości, co skutkowało trochę ograniczonym polem do popisu. Ale! Widziałam to, co mnie najbardziej interesowało czyli mecze naszych Biało-Czerwonych siatkarzy i część spotkań szczypiornistów. 

Mogło być lepiej. Z pewnością nasi sportowcy odczuwają jakiś niedosyt. Jest mi z tego powodu niezwykle przykro, że nie udało im się spełnić swoich marzeń. Ale chyba czas zamknąć ten rozdział, co nie? Brawa dla wszystkich olimpijczyków, szczególne gratulacje dla medalistów! A teraz... idziemy dalej? 




W sierpniu udało mi się zobaczyć kilka nowych miejsc. Z całą rodzinką pojechaliśmy do Krynicy Morskiej, gdzie między innymi wdrapaliśmy się na latarnię. Wyglądasz z góry przez okno i widzisz po prawej stronie nadmorski błękit, po lewej stronie tak samo, a przez środek rozciąga się ląd. Coś świetnego! Przy okazji oczywiście odwiedziliśmy plażę i było takie meeeeega fale! I tak meeeega żałowałam, że nie miałam na sobie wtedy kostiumu kąpielowego. Ale dwa tygodnie później (nareszcie!) udało mi się w całości zamoczyć w morzu. #tyleczekania

Krejzolskie spotkanie w Poznaniu <3 / Krynica Morska / Zachody słońca są ładne nie tylko nad morzem / Dostrzegacie pewną małą damę na zdjęciu w prawym górnym rogu? / schody </3 / morze <3

Kilka dni później (nareszcie!) udało mi się spotkać z naszą kochaną Snajper! Wiecie jakie to jest niezwykłe uczucie, kiedy po 5 latach znajomości, milionach wysłanych (dłuuugich) smsów/wiadomości, kilku podjętych wspólnie wyzwaniach blogowych, nareszcie rozmawiacie w realu? Ogromnie się cieszę, że udało nam się spotkać i spędzić razem cudowny dzień w Poznaniu. I już nie mogę się doczekać kolejnego, krejzolskiego spotkania! <3 

Przy okazji poszłyśmy do kina na "Randkę na weselu". Lekka komedia, można się pośmiać, w sam raz na letnie popołudnie. 

Po zwiedzeniu Krynicy Morskiej i Poznania, przyszedł czas na Gdynię. I JumpCity. Trampoliny. Dużo trampolin. Dużo dzieci. Jedna 14-latka. I dwie studentki. No co? W każdym drzemie małe dziecko! Fajnie było. Polecam. ;) 

Sierpień był także miesiącem, w którym udało mi się kilka razy wyjść z Nikonem na spacer. Oprócz towarzyszenia mi w wymienionych wyżej wycieczkach, pomagał także przy "sesjach". Po raz kolejny okazało się, że żadna ze mnie modelka i nawet moja Sonia wychodzi lepiej ode mnie na zdjęciach. Cóż, życie. 

Co tu dużo pisać, uczta dla ciała i ducha :)

Książki. Tych było niestety niewiele w sierpniu, nad czym trochę ubolewam. Co prawda miesiąc zaczęłam od wizyty w bibliotece i także wizytą w bibliotece go zakończę/zakończyłam (jednak nie), ale przeczytanych pozycji było niewiele - "aż" 4. Co ciekawe - każda książka była z innej gatunkowo półki. 

Jako pierwszy był "Ślepy instynkt"A. Winkelmann`a. Na początku nie mogłam się wciągnąć w ten kryminał, ale gdy już wkręciłam się w akcję, musiałam doczytać do końca. Trochę mnie przeraziła ta książka. Teraz jeszcze bardziej boję się pająków. 

Następnie była "Urodzona o północy" C.C. Hunter. Jest to pierwsza część cyklu "Wodospady Cienia" i planuję kontynuować swoją przygodę z tą serią. Na pewno po jej zakończeniu napiszę coś więcej. Klimat młodzieżowego fantasy - ludzie, wilkołaki, wampiry, elfy, miłość, dwóch chłopaków, jedna dziewczyna. 

Jeszcze tego samego dnia, co "Urodzoną o północy" skończyłam czytać autobiografię Giby. Długo dawkowałam sobie tą książkę, zdecydowanie nie chciałam spieszyć się z jej przeczytaniem. Bardzo ciekawa lektura, która pozwala popatrzeć na sport, sportowców i życie z trochę innej perspektywy. Z pewnością przeczytam ją jeszcze raz i w wolnej chwili napiszę jakąś recenzję. 

"(...) drużyna nie była gotowa do wygrywania. Wszystkie te porażki sprawiły jednak, że zyskaliśmy bagaż doświadczeń na następne lata. Oczywiście po tylu niepowodzeniach okres bez ważnych trofeów z reprezentacją bynajmniej nie sprawił, że się poddaliśmy. Zacząłem traktować te trzy lata jako coś niezbędnego, byśmy mogli osiągnąć sukces w przyszłości, już pod wodzą Bernardinha. Dzięki porażkom drużyna dojrzała." - Giba. W punkt.

Ostatnią książką przeczytaną w sierpniu był romans "Prawdziwy cud". Jak na N. Sparksa przystało, nie była to lekka historyjka o zakochanej parze. Cała historia została ładnie "opakowana", stopniowo poznajemy bohaterów i rzeczywistość, w której się znajdują. Romans, jak to romans, chwilami może banalny i nie trudno przewidzieć koniec, ale ciekawie opowiedziany. Zresztą jak każdy inny tego autora. 

I najsmaczniejsze jak zwykle na koniec. Jedzonko! Nie ukrywam, kilka razy w sierpniu zgrzeszyłam. Były lody, słodkie napoje, McDonald`s czy grill. Ale kiedy grzeszyć, jak nie w wakacje? Poza tym oczywiście nie mogło zabraknąć omleta z owocami, owoców z jogurtem, owoców prosto z drzewa/krzewu. Nareszcie w ogrodzie dojrzały śliwki oraz arbuzy. Mmmm. Czy już wspominałam o tym, że życie na wsi ma swoje plusy? :)

Sierpień był miesiącem sprzecznych emocji. Działo się dużo, a jednocześnie chwilami miałam wrażenie, że czas się zatrzymał. Mimo średnio udanych Igrzysk Olimpijskich, które do tej pory bolą, nie spisuję sierpnia na straty. Było ciekawie. 

A teraz wrzesień! I znów przybędzie mi lat... 

10 komentarzy:

  1. Ja mimo wszystko uważam, że te Igrzyska Olimpijskie były wspaniałe. Dzięki nim przeżyłam emocje, których po prostu nie da się opisać! Kibicowałam wszystkim Polakom, starałam się oglądać wszystkich naszych sportowców, ale jednak nie było to możliwe. Tak czy siak u mnie w domu telewizor był włączony na okrągło od 13 do późnych godzin nocnych.
    Najbardziej oczywiście przeżywałam emocje siatkarskie. To było coś niesamowitego - przez dwa tygodnie mój świat kręcił się cały czas wokół siatkówki.
    Pamiętan to oczekiwanie na pierwszy mecz. Potem radość po wygranej 3:0 z Egiptem. Kolejny mecz z Iranem i wspaniałe emocje, których nie zapomnę. Wygrany tie-break i cały mecz 3:2. Jeszcze do dziś śmieję się, gdy włączam powtórki "sprzeczki" pod siatką. Następnie pojedynek z Argentyną, mistrzowski trzeci set i po prostu zawał serca! Kolejnie mecz z Rosją - przegrany. Wtedy pod nosem nuciłam "Nic się nie stało". Na koniec spacerek z Kubą i losowanie przeciwnika do ćwierćfinału. Kiedy dowiedziałam się, że zagramy z USA, trochę się przestraszyłam, ale wierzyłam w naszych chłopaków.
    No i ten pamiętny 17 sierpień, gdy cały mój siatkarski świat legnął w gruzach, a oczy nie mogły przestać lać łzy.
    Dziś już pogodziłam się z tą porażką i mimo wszystko te igrzyska dla mnie były cudowne! Codziennie rano wstawałam z myślą: Już niedługo kolejny mecz naszych.
    Jedynym tematem rozmów w moim domu była oczywiście siatkówka, analizowanie spotkań i tak dalej. Rodzice i rodzeństwo nie mogli już po po prostu ze mną wytrzymać, ale dzielnie wspierali swoją kibickę.
    Znajomi też byli uraczani codzienną dawką informacji z siatkarskiego świata, z czego nie do końca byli zadowoleni.
    Najlepsze było jednak to, że przez te dwa tygodnie nie liczyło się nic innego, tylko siatkówka. To wspaniałe uczucie, wstawać rano i stwierdzić, że siatkówka jest tego dnia najważniejsza.
    Było cudownie. Nigdy nie zapomnę tych emocji, wywiadów po meczu, śmiesznych, ale i smutnych sutuacjach. Nie da się opisać, jaką radość czułam przez te dwa tygodnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest właśnie magia tych największych imprez, gdy przez czas ich trwania wszystko inne schodzi na dalszy plan. Ludzie o nich rozmawiają, dzielą się spostrzeżeniami, pełno ich w mediach. Tak czuć te imprezy i to jest coś niezwykłego. <3
      Co do meczów naszych siatkarzy, to nie pozostaje mi nic innego jak podpisać się pod Twoimi słowami. Biało-Czerwoni dostarczyli nam wielu emocji. Niestety, mecz z USA trochę wszystko przysłonił...

      Usuń
  2. Śledzę bloga od dawna ale po raz pierwszy odważyłam sie napisać komentarz pod podsumowaniem reprezentacji ten będzie drugi.Czytając ten wpis doszłam do wniosku ,że moje wakacje były są będą (?) nudne , jedynie Igrzyska zapenwiły mi radość śledziłam je codziennie od 14 do póżnych godzin nocnych a nawet do rana czekając na występy Polskich zawodników ,przy meczach siatkarzy i szczypiornistów mogłam liczyć na kibiców z OFC Bartka Kurka , którzy są najlepsi :) Teraz powinnam szykować się do wyjazdu na Mecz Gwiazd a jak na razie są to plany, które cały czas odkładam na następny dzień a mecz zbliża się wielkim krokami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma co się bać komentowania! Dla mnie to super frajda móc czytać Wasze komentarze i opinie. :)
      Na kibiców z OFC zawsze można liczyć <3
      Już nie mogę się doczekać tych Meczów Gwiazd. Zapowiada się ciekawe widowisko. ;)

      Usuń
  3. Dobra, nie byłabym sobą, gdybym nie skomentowała. Chociaż nie wniesie on nic do tematu, jak te wyżej (przepraszam). Alee... gdzie Pikachu?! :(

    OdpowiedzUsuń
  4. Widzę, że całkiem ciekawy miałaś miesiąc :) zdjęcia śliczne <3 obyś tak dobrze się spisywała jak wrócę do 3city!
    Miłej reszty wakacji!
    P.S. Nie przejmuj się wrześniem, każdy kiedyś kończy 21 lat, niektórzy we wreześniu, inni w grudniu :* :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! <3
      Haha, tym się właśnie pocieszam... :D

      Usuń
  5. Sierpień oficjalnie uważam miesiącem sprzecznych emocji, bardzo dobrze powiedziane! Igrzyska nie wyszły tak, jakbyśmy chcieli, siatkówka znów złamała nam serca, ale przed nami kolejne czterolecie (a wcześniej Mecz Gwiazd <3, Plusliga, Snajperowa zawita do Trójmiasta?), nie ma co się załamywać, bo jak mawia Jakub B. Bączek - marzenia się spełnią!

    Krejzolski Poznań <3 A za chwilę powtórka w Kato! #dlamniezaszczyt

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, jeszcze wiele przed nami. W końcu spełnią się te marzenia o olimpijskim medalu... :)

      #dlamnietymbardziej Nie mogę się doczekać! <3

      Usuń

Podobne posty

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...