21.09.2016

Warto marzyć... Od dwóch lat jesteśmy MISTRZAMI ŚWIATA!

"Drużyny Mistrzów Świata już nie ma."
"Przestańcie żyć tymi Mistrzostwami."
"Jesteście śmieszni ciągle wspominając, że jesteśmy Mistrzami Świata. Nie jesteśmy najlepsi."

Tego typu komentarze przewijały się przez internet w ciągu ostatnich dwóch sezonów reprezentacyjnych, gdy tylko nasi siatkarze przegrali jakiś mecz. Zgadzam się, że drużyny (w sensie składu) Mistrzów Świata już nie ma. W naszej kadrze pojawiło się wiele nowych nazwisk, a te największe odeszły z glorii chwały. I to oczywiście musiało wpłynąć na poziom naszej gry, bo takich nazwisk jak Zagumny czy Wlazły nie da się zastąpić od tak. Jednak nic nie zmieni faktu, że JESTEŚMY AKTUALNYMI MISTRZAMI ŚWIATA. POLSKA jako kraj JEST MISTRZEM ŚWIATA i przynajmniej do następnych MŚ to się nie zmieni. Poza tym nikt i nic chłopakom, którzy zdobyli ten tytuł już go nie odbierze. 

Fot. poland2014.fivb.org

Dziś mijają dokładnie dwa lata, odkąd w katowickim Spodku polscy siatkarze pokonali Brazylię i zdobyli złoto Mistrzostw Świata. Dokładnie dwa lata temu spełnili jedno ze swoich największych marzeń, a także marzenie tysięcy (a może nawet milionów) kibiców. Dwa ciężkie lata, a przecież przed zdobyciem MŚ też nie było łatwo...


"W życiu piękne są tylko chwile,
dlatego czasem warto żyć..."
Dżem - W życiu piękne są tylko chwile

Droga do spełnienia marzeń rzadko kiedy jest usłana różami. Trzeba pokonać wiele przeszkód, wiele musi się wydarzyć i to niekoniecznie dobrych rzeczy. Mistrzostwo Świata zdobyte w 2014 roku to nie tylko droga ze Stadionu Narodowego w Warszawie, przez Wrocław i Łódź, aż do Katowic. Nie. To wiele lat naprawdę ciężkiej pracy zarówno siatkarzy, trenerów, działaczy, sztabu szkoleniowego, ludzi od marketingu i telewizji, kibiców... całej siatkarskiej Polski. Lata wyrzeczeń, setki pomysłów, nieprzespane noce, łzy szczęścia jak i te rozgoryczenia czy bólu. 

Żeby nie sięgać daleko pamięcią, przypomnijmy sobie okres od MŚ w 2010 roku, do tych MŚ zorganizowanych u nas. To niby tylko 4 lata, a ile przez ten czas się wydarzyło? W nieprzyjemnych okolicznościach zwolniony został Daniel Castellani, przez 3 lata trwała sprawa "Mariusz Wlazły a reprezentacja Polski", trenerem został Andrea Anastasi, który zdobył z Biało-Czerwonymi złoto Ligi Światowej, a rok później nie zakwalifikował się do ćwierćfinałów Mistrzostw Europy. W 2014 roku kadrę objął Stephane Antiga, który jeszcze w tym samym roku jako gracz PGE Skry Bełchatów zdobył Mistrzostwo Polski. Do reprezentacji powróciło kilku graczy, dotychczasowy lider - Bartosz Kurek - na MŚ nie zagrał, a sama impreza została zakodowana. Nastroje były różne, ale wtedy rozpoczęły się Mistrzostwa Świata... 

Sam turniej nie był sielanką. Mnóstwo meczów, mało czasu na odpoczynek i ogromna presja. Kontuzja naszego kapitana - Michała Winiarskiego, grupa śmierci na ostatnim odcinku przed półfinałami w Spodku. Ciężki mecz z Niemcami o finał, a wcześniej niesamowite emocje w tych wszystkich pięciosetowych horrorach... 

Mecz z Brazylią. 

Finał. 

Katowicki Spodek wypełniony do ostatniego miejsca, tysiące kibiców przed halą, miliony przed telewizorami. Na samo wspomnienie tego dnia mam ciary na całym ciele i łzy w oczach. Wszyscy wierzyli, że tego dnia nie będzie powtórki z Japonii. Ten dzień i ta impreza należy do nas. DO NICH. Do AKTUALNYCH MISTRZÓW ŚWIATA. 






Minęły już dwa lata, a ja ciągle lubię wracać pamięcią do 21 września 2014 roku. Lubię wracać do całych tych Mistrzostw Świata, a także do wcześniejszych wydarzeń. Polscy siatkarze z jednej strony pokazali, że warto w nich wierzyć cały czas, bo stać ich na wygrywanie z najlepszymi. Ale także nauczyli, żeby nigdy nie rezygnować ze swoich marzeń. NIGDY.

Jeśli troszkę już czytacie mojego bloga, to z pewnością wiecie, że jednym z moich największych marzeń było zdjęcie z Mariuszem Wlazłym. W 2010 roku zakodowałam sobie w głowie i sercu, które dopiero co pokochało siatkówkę, że z tym panem muszę mieć zdjęcie. Próbowałam wiele razy. Jeździłam na mecze PGE Skry, ale ciągle się nie udawało. Autograf zdobyłam już podczas pierwszego spotkania, ale tego jednego jedynego zdjęcia zdobyć nie mogłam. Do czasu. 
Za kilkanaście dni minie rok, odkąd wreszcie mi się udało. 

Marzyłam także o tym, by Mariusz wrócił chociaż na jeden mecz do reprezentacji, żebym mogła zobaczyć Go w Biało-Czerwonych barwach. Po wszystkich mało przyjemnych wydarzeniach, było to marzenie bardzo odległe, myślałam, że już niemożliwe do spełnienia. Jednak czekałam na ten jeden moment, a gdy w 2014 roku nasz atakujący dostał powołanie do reprezentacji zaczęłam kombinować. To była moja szansa. 

Najpierw pojechałam na mecz LŚ w Bydgoszczy, niestety okazało się, że Mariusz w tym meczu nie zagra. Ba! Nawet w składzie Go nie było. No trudno, kupiłam bilet na LŚ w Gdańsku. Drobny uraz, Mariusz w meczu nie zagra... Chociaż siedział na ławce, był z drużyną więc widziałam Go w tej Biało-Czerwonej koszulce. Nie było tak źle, ale chciałam więcej. To co, do trzech razy sztuka? Jadę na Stadion Narodowy! Fantastyczna Ceremonia i Mecz Otwarcia Mistrzostw Świata i fantastyczny Mariusz Wlazły, którego nareszcie mogłam zobaczyć w akcji. 

Warto marzyć. 


Co jakiś czas zaglądam do mojej Siatkarskiej Bucket List, by zaznaczyć kolejne spełnione marzenia,. Zaglądam do niej także, gdy potrzebuję dawki motywacji. Gdy widzę, że udało mi się już tyle osiągnąć, wiem że nie mogę przestawać. Dlaczego miałoby się teraz nie udać? Wystarczy chcieć i działać. 

Nie piszę tego wszystkiego żeby się chwalić (zdecydowanie nie!), chciałabym tylko pokazać, że nawet te największe marzenia i te, które miały się nigdy nie spełnić, one mogą stać rzeczywistością. Piękną rzeczywistością, o której można z dumą opowiadać. A że jest ciężko? To tylko sprawia, że spełnione marzenie smakuje jeszcze bardziej wyjątkowo i mocniej się je docenia. 

Jesteśmy Mistrzami Świata i tych medali, które zawisły na szyjach naszych siatkarzy, nikt im nie odbierze. One zostaną z nimi na zawsze, tak jak my (mam nadzieję) będziemy co roku wspominać złoty wrzesień 2014. 

Czas nie stoi w miejscu, oczywistością jest, że nie możemy żyć tylko tytułem MŚ. Po pięknym 2014 roku, przyszedł 2015 i 2016. Były to dwa ciężkie sezony, pełne emocji ale i straconych szans. I trzeba iść dalej.

Jednak może chociaż tego jednego dnia, 21 września przestańmy kłócić się o trenera i kadrę (wiecie, że 21 września obchodzimy Międzynarodowy Dzień Pokoju?)? Może chociaż dziś zostawmy wszystko w spokoju i wspominajmy dobre, złote chwile? Może zastanówmy, a najlepiej spiszmy nasze marzenia? Marzenia, które zamienimy w cele do zrealizowania. Bo można to zrobić. Nasi siatkarze udowodnili, że nie ma rzeczy niemożliwych. Uczynili to bardzo dobrze 21 września 2014 roku, o godzinie 22:37, gdy Mariusz Wlazły skończył TEN atak... 

Jak wspominacie finał MŚ w Spodku? 
Pamiętacie jeszcze ten dzień? 
I najważniejsze, czy spełniliście jakieś marzenia przez te ostatnie dwa lata? 

PS. Finał Mistrzostw Świata 2014: Polska - Brazylia, powtórka dziś o godzinie 20:10 na Polsacie Sport Extra!  

6 komentarzy:

  1. Nie mam super pamięci do dat, ale ten dzień to do końca życia zapamiętam :D i mam nadzieję, że dojdzie jeszcze wiele siatkarskich dat do zapisania w głowie xD Naszych chłopaków na pewno stać na kolejne medale :D Wszystkim hejterom trzeba zatkać usta sukcesem. xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, dokładnie! Też mam nadzieję, że jeszcze wiele kartek z kalendarza będziemy mogli zaznaczyć złotym kolorem. ;)

      Usuń
  2. Data pozostanie w pamięci ,emocje nie do opisania ,kilka paczek czipsów zjedzonych nie wspomnę o ilości wypitych herbat ;).Nie zapomnę też o walce o dobrze działający stream przy każdym meczy poddałam się tylko jak nasi grali z Iranem ,pozostałe ogądałam z wielkim uśmiechem.Najtrudniej było wstać 22 wrezśnia i pójść do szkoły na 8 z tortem dla klasy:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piękne wspomnienia! ;) Ja 22 września wstałam i zastanawiałam się, czy to wszystko przypadkiem mi się nie przyśniło... ;)

      Usuń
  3. Tych Mistrzostw Świata b
    nie da się zapomnieć?
    Na zawsze data 21 września pozostanie w moim sercu, jako jedna z najpiękniejszych chwil w moim życiu!
    Mimo, że siatkówkę całym sercem kocham od roku, to od zawsze lubiłam ją oglądać.
    Mimo, że dwa lata temu miałam zupełbie inne podejście do siatkówki, bo traktowałam ją tylko jako grę, a dziś jest dla mnie całym światem i cakowicie skradła moje serce, to doskonale pamiętam tamte MŚ. Pamiętam radosne mecze, pełne luzu łatwo wygrywane. Ale pamiętam też ogromnie trudne spotkania. I wtedy w tych trudnych spotkaniach myślałam sobie: Chłopaki dla mnie jesteście najlepsi, dacie rady to wygrać, wierzę w Was.
    I udawało się :) I myślę, że właśbie w tamtych momentach rodziła się ta moja ogromna miłość do nich i dl siatkówki.
    Te dwa lata były niesamowite, nie zamieniłabym je na nic innego. Działo się tyle wspaniałych wydarzeń, było tyle siatkarskich imprez: Puchar Świata, Turniej w Berlinie, Turniej Interkontynentalny, Liga Światowa w Polsce no i Igrzyska.
    Dla mnie te 2 lata były wspaniałe. Chociaż można patrzeć na nie z wielu perspektyw. Z jednej strony przyniosły nam wiele pięknych emocji, ale też zrównały z ziemią największe marzenia kibiców i siatkarzy o medalu z Rio.
    Mi te 2 lata dały wiele lekcji życia i dzjęki siatkówce nauczyłam się wiele ♥
    Dotarło do mnie, że siatkówka to część mojego życia i dziś nie wyobrażm sobie bez niej mojego świata!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piękne słowa i wspomnienia! ♥
      Mam nadzieję, że siatkówka pozostanie w Twoim serduszku na baaardzo długo i jeszcze wiele fantastycznych przygód z nią przeżyjesz. :)

      Usuń

Podobne posty

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...