26.05.2016

Kolekcjonując momenty

"Czasem życie jest naprawdę do dupy. 
Ale wiesz czego się trzymam? 
Chwil, które nie są do dupy. 
Cała sztuka polega na tym, by umieć je dostrzec."
Veronica Roth – Wierna


Od 3 lat i sześciu miesięcy aparat jest moim stałym towarzyszem. Mogłabym wręcz powiedzieć, że to moje drugie oko. Uczestniczy w moich spacerach, wycieczkach i meczach (no dobra, przede wszystkim w meczach). Kilkadziesiąt (jeśli nie kilkaset) tysięcy ujęć, zapełnione dwa twarde dyski, masa wspaniałych wspomnień i zaledwie kilka wywołanych zdjęć! Tak dalej być nie może - stwierdziłam dwa lata temu

Później były wymówki. Obiecywałam sobie, że wywołam zdjęcia po Lidze Światowej/Mistrzostwach Świata/urodzinach/świętach/Plus Lidze/wakacjach/kolejnym ligowym sezonie. I tak w kółko. Cały czas bałam się (i dalej się boję), że dysk nie wytrzyma i wszystko przepadnie. Jednak strach nie był na tyle silny, żeby zmusił mnie to poświęcenia cennego czas na wybieranie zdjęć.

Rozpoczął się okres "przed sesją". Wiecie - mnóstwo nauki, pełno projektów do zaliczenia, kolokwia i egzaminy. Nie ma czasu na nic. I dlatego korzystając z okazji postanowiłam złożyć pierwsze zamówienie. Przecież zdjęcia może w każdej chwili przepaść! Mając tę myśl cały czas z tyłu głowy nie mogłam się spokojnie uczyć! Po prostu nie. 

Folder "do wywołania" założyłam w wakacje. Liczył sobie trochę ponad 100 zdjęć - z wakacji, Plus Ligi 14/15 i z reprezentacyjnych wyjazdów, począwszy od Ligi Światowej w 2013 roku. Dodałam  do niego kilka ujęć z minionego sezonu i świąt. Załadowałam, wybrałam kadrowanie i złożyłam zamówienie. 


Zdjęcia zamawiałam przez empikfoto.pl. Jeśli się nie mylę, to na Twitterze kilka osób polecało mi właśnie tę stronę, a teraz ja mogę polecać ją Wam! Za 163 odbitki zapłaciłam 44 zł. Bałam się o niektóre ujęcia robione telefonem, ponieważ ich jakoś nie była za wysoka. Ale wszystko wyszło nadspodziewanie dobrze. Zdjęcia są żywe, a papier jest dobrej jakości. Zdjęcia zamówiłam we wtorek koło 22, a w poniedziałek były do odebrania w salonie. Lubię to!

Po sesji planuję zabrać się za kolejną porcję odbitek. Pomyślałam, żeby wywołać chociaż po jednym zdjęciu z każdego meczu, na którym byłam. Może w formie kolaży? Kilka takich "sklejek" wywołałam teraz na próbę i wyszło całkiem nieźle.


Proces przeglądania, odrzucania i wybierania zdjęć jest trochę żmudny. Naprawdę można spędzić przy tym kilka dobrych godzin, zwłaszcza jeśli jest z czego wybierać (a u mnie zdecydowanie JEST). Ale warto poświęcić tych kilka chwil. Radość po rozpakowaniu paczki i ujrzeniu dotychczasowych cyfrowych ujęć w wersji materialnej jest nie do opisania!

Przeglądając wywołane zdjęcia przypominały mi się te wszystkie wspaniałe chwile, nieraz zabawne i nietypowe. Ogrom emocji, jakie towarzyszyły w danym momencie. Od radości, przez wzruszenie po smutek czy żal. Każda fotografia ma swoją niepowtarzalną historię i swój ładunek emocjonalny. Przypomina mi o kolejnym spełnionym marzeniu i utwierdza w przekonaniu, że jeśli tylko zechcę mogę wszystko.


Idę przez życie z myślą, że to co było jest już tylko przeszłością, na którą nie ma co się oglądać (ale warto o niej pamiętać i wyciągać z niej wnioski). Mocno wybiegać w przyszłość także nie lubię (ale chcę mieć cele i marzenia). Dla mnie liczy się przede wszystkim to, co TU I TERAZ. I z takim podejściem robię zdjęcia.

Z jednej strony są moją osobistą kolekcją, którą lubię od czasu do czasu, z kubkiem kakao w ręce, obejrzeć. Przeglądając je chciałabym pamiętać o spełnionych marzeniach i o ludziach, którzy mnie wspierali/wspierają przy ich realizacji. Ale z drugiej strony, nie chcę żeby te fotografie były tylko przeszłością. One mają tworzyć moja przyszłość. Motywować do osiągania kolejnych celów, a ich zbiór powinien stale się powiększać. Marzą mi się albumy pełne zdjęć będące dowodem na to, że życie jest pełne wrażeń, kolorów i doświadczeń, a marzenia stają się rzeczywistością. Wystarczy tylko odrobina pracy i samozaparcia.

A jak jest u Was ze zdjęciami? Lubicie je robić, czy zdecydowanie lepiej czujecie się po drugiej stronie obiektywu? Wywołujecie odbitki? Jeśli tak, to gdzie je przechowujecie? Albumy, ramki, ściany? :)

Miłego weekendu! 

2 komentarze:

  1. Ja już mam z 300 wywołanych, kiedyś miałam taką super ścianę w krk, całą w zdjęciach (chyba Ci pokazywałam, ale pewnie nie pamiętasz xD), a teraz sobie leżą na półce i się kurzą i nie wiem co z nimi zrobić :v Ale muszę wywołać kolejne, tylko w większości na autografy, oczywiście siatkarzy :v
    No i tak w ogóle, to wiadomo, że lepiej czuje po tej właściwej stronie obiektywu (czyli robiąc, nie pozując) :v Więc zdecydowanie więcej mam zdjęć kogoś, czegoś itp. xD No i częściej zdarza mi się też oglądać zdjęcia na komputerze niż w takiej wywołanej postaci. Ale zgadzam się, warto mieć wywołane najlepsze ujęcia xD (dobra, wiem, że mi się powtarza 'wywoła...', ale no)
    PS - przepłaciłaś! :P Moich porad nie słuchasz :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ściany w zdjęciach zawsze mega wyglądają! Bardzo mi się to podoba. Kiedyś zrobię sobie taką ścianę, np. w kształcie serduszka (czy to już oklepane?) ;)

      Usuń

Podobne posty

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...