Jak My podchodzimy do meczów? Jesteśmy biernymi kibicami, w spokoju oglądającymi mecz, czy może nie możemy wysiedzieć w miejscu, przez cały czas głośno kibicujemy, komentujemy...? Jak się przygotowujemy do meczów? Na te pytanie odpowiedzą Nam Partycja, Ania, Snajper i ja :)
Snajper (snajpers.blogspot.com)
"Gdy oglądam mecz, to nie usiedzę w
miejscu.
Wyciągam wszelkie gadżety - koszulkę, szalik, flagę i
kibicuję jakbym była na hali, niezależnie, czy jest to mecz
klubowy czy reprezentacyjny, nie zważając na ciszę nocną czy też
ranną . Jest mecz, to Snajperowa zdziera gardło - czy w domu, czy
na hali , o : )."
"Zdecydowanie jestem człowiekiem, który przeżywa każdą akcję. Bardo emocjonalnie podchodzę do meczu. Na pewno nie mogę usiedzieć w miejscu. Czasami w przerwie technicznej muszę wyjść, żeby ochłonąć. Wiercę się w fotelu i jest mi gorąco. Czasem po udanej akcji, pod wpływem chwili, wydobywa się ze mnie jakiś okrzyk w stylu "Yes!" lub coś innego :)
Z racji tego, że zawsze gdy są mecze, oglądamy je całą rodziną, to w wolnej chwili podczas meczu dyskutujemy trochę o grze, co należałoby ewentualnie poprawić i różne inne sprawy.
Raczej nie zakładam jakichś gadżetów, chociaż zdarzy się, że założę biało-czerwone barwy na mecze reprezentacji:)
Tak więc mecze bardzo przeżywam. Trudno jest mnie oderwać od telewizora, czasami poświęcam spotkania ze znajomymi, bo jest mecz. Ale nigdy nie żałuję! :)
Ania (truskawkowamorela.blogspot.com oraz brzoskwiniowamorela.blogspot.
"Odpowiedź na to pytanie była bardzo trudna. Właściwie nie zdecydowałabym się chyba, no ale w sumie pomyślałam, że czemu nie.
Jeśli chodzi mi o moje meczowe emocje to bywa różnie. Kiedy jest jakiś mecz, to z reguły cały dzień chodzę jak ‘struta’, bo zwyczajnie nie mogę się doczekać. Potem z moim dopingiem bywa różnie w zależności czy oglądam dany mecz z kimś, czy wtedy kiedy w domu nikogo nie ma :D. Jeśli oglądam z tatą, to z reguły się sprzeczamy o to kto wygra. Tata zawsze próbuje mi dokuczyć, mówiąc, że drużyna której kibicuje gra słabo. Ja wtedy się odgryzam mówiąc, że nie ważne i tak wygrają. Z reguły więc pozostaję przy trzymaniu kciuków. Gorzej kiedy tata ma rację i moja ukochana drużyna, czy to reprezentacja czy PGE Skra przegra. Wtedy mówi: a nie mówiłem? A ja idę do swojego pokoju i trzaskam drzwiami :D. Jednak z reguły to ja mogę mieć satysfakcję i wypowiedzieć te słowa. Jeśli jestem sama.. to jest nieustanne gadanie do ekranu telewizora. Ale chyba każdy z nas miał kiedyś taki moment, że myślał, że zawodnicy usłyszą nas gadających do ekranu. Zawsze wtedy mogę się poczuć jak kurcze jakiś ekspert i trochę sobie pokrytykować lub pochwalić zagrane akcje jakichś siatkarzy.
Jeśli chodzi o doping „ubraniowy” to też różnie bywa. Jeśli chodzi o koszulkę PGE Skry Bełchatów, to niestety jeszcze w żadną nie zainwestowałam. Mam nadzieję, że kwestia zakupienia takowej to tylko kwestia czasu. A jeśli chodzi o koszulkę reprezentacyjną.. Mam koszulkę z numerem 10! Każdy fan siatkówki i Mariusza Wlazłego wie, że to właśnie jego numer reprezentacyjny. Jestem z niej niezwykle dumna, a co ;) na tyle dumna, że nie bałam się jej zabrać na mecz podczas przedostatniego Memoriału (bo tylko wtedy byłam niestety na meczu naszej reprezentacji) kiedy to Mariusz był w „niełasce” w oczach wielu polskich kibiców. Jako, że był to mój pierwszy i jedyny reprezentacyjny mecz, to byłam na tyle zestresowana, że nie byłam w stanie jakoś bardziej i mocniej kibicować. Mam jednak nadzieję, że kiedy znowu wybiorę się na jakiś mecz, to już nie będę tak zestresowana wszystkim co się będzie działo wokół mnie i włączę się do dopingu ;)"
Ja:)
U mnie rodzaj kibicowanie zależy od wielu czynników :P Zacznę od tego, że do meczu przygotowuję się od samego rana, a nawet od poprzedzającego wieczoru. Wtedy maluję paznokcie, aby miały odpowiednie barwy (biało -czerwone, lub żółto czarne, zależy jaki mecz). Rano szukam w szafie ubrań, także w tych kolorach. Zazwyczaj nie mam problemu z wyborem, bo większość moich ubrań jest w tych kolorach ^^
Następnie jest czekanie na mecz, czyli najgorsze co może być, dla mnie i dla mojego otoczenia. Zwłaszcza jeśli czekam na jakiś ważny mecz. Wtedy jedyne o czym myślę to jest właśnie to, co się może wydarzyć wieczorem... Czasami jest tak, że mecz jest w czasie lekcji, wtedy zazwyczaj "choruję", albo mam jakieś ważne wizyty u lekarza ;P Jak są mecze nocą, to jedynym problemem żeby oglądać mecz, jest mój brat, któego muszę przekonywać, żeby zamienił się ze mną pokojem, bo u siebie nie mam TV :( Ale już mam sprawdzone sposoby na niego :)
Styl w jakim kibicuję, zależy od kilku rzeczy. Jeśli nie ma rodziców w domu, to zazwyczaj wykorzystuję fakt, że mogę sobie pośpiewać czy poklaskać (czasem dołącza się do mnie siostra, lub brat :D). Wtedy zazwyczaj jest głośno i wesoło. Czasem jednak jestem tak zestresowana, że nie mogę z siebie wydobyć żadnego dźwięku, tylko co jakiś czas wymsknie mi się jakieś brzydkie słowo, czy okrzyk zadowolenia :D
Jak są rodzice to stram się kibicować ciszej, żeby nie pomyśleli, że jest coś ze mną nie tak
Na hali to trochę inna bajka... Na meczach klubowych, u nas w Gdańsku nie jest za fajnie prowadzony doping, więc skupiam się na robieniu zdjęć, odliczaniu do trzech i klaskaniu. Czasami śpiewaniu, jeśli jakąś fajną muzyczkę puszczą :D Na Memoriale wszyscy kibicowali więc ja nie mogłam być gorsza! Tam to "krzyczałam" przez ok dwie godziny na okrągło. Robieni fal, tańczenia lambady, wspólne śpiewanie różnych przyśpiewek, pieśni, no i hymn... Największe, niesamowite przeżycie. Polecam każdemu.
O moich strojach już trochę pisałam, że w dniu meczu muszę mieć odpowiednie barwy. Od niedawna mam koszulkę Skry, więc w niej kibicuję (na razie tylko przed TV) moim Skrzatom. Będąc na memoriale zaopatrzyłam się w koszulkę reprezentacyją z nazwiskiem Wlazły i 10 na plecach. W niej kibicuję naszych Orzełkom, a także ćwiczę na w-f (raz prawie ją zgubiłam!!). Do koszulki obowiązkowo szalik i flaga na policzku ^^ Ale to jak oglądam mecze na żywo, przed TV odpuszczam sobie malowanie twarzy :)
Kibicowanie to bardzo trudna sztuka, prawda? Zwłaszcza gdy mecz jest bardzo zacięty, wyrównane, grane na przewagi końcówki... Wtedy różne rzeczy dzieję się z człowiekiem, emocje robią swoje. Trudno jest też, jak przegra się mecz, i trzeba podnieść głowę, pogratulować przeciwnikowi oraz wesprzeć naszych siatkarzy, żeby wiedzieli, że mają dla kogo grać i wygrywać w kolejnych meczach.
Ostatni już temat cyklu to:
Mój pierwszy mecz na hali
Pamiętacie swój pierwszy mecz? Tego się chyba nie zapomina, prawda? No to opiszcie go! Jak się wtedy czuliście? Stres? Podekscytowanie? Kiedy to było? Kto z kim grał? Jakieś ciekawe wydarzenie jest z tym związane? Pierwszy autograf?
Na wasze odpowiedzi czekam do 17.11.12, do godziny 18:00!
Wysyłajcie je na adres: siatkara9519@gmail.com
Bo z kibicowaniem to różnie bywa. Ale każdy jest inny i każdy inaczej kibicuje :)
OdpowiedzUsuńTo już koniec tego cyklu? Czy nie miało być jeszcze jakiegoś tematu? :)
Dziewczyny. Świetnie to opisałyście.
OdpowiedzUsuńJa tym razem też się zmobilizuje i znajdę czas żeby Ci napisać na kolejny temat!! ;D
Się dziewczyny rozpisały ;)
OdpowiedzUsuńBardzo fajne wypowiedzi, jeśli chodzi o oglądanie meczu przed TV to zachowuję się tak samo ;pp
OdpowiedzUsuń