25.11.2015

#MatchDay

Ostatni raz na meczu Plus Ligi w Ergo Arenie byłam 24 kwietnia. Minęło dokładnie siedem miesięcy i jeden dzień! Przez ten czas miałam okazję kilka razy pojawić się na hali, ale to właśnie dziś Plus Liga wraca do Trójmiasta. 
Nie mogę się doczekać! Jak u mnie wyglądają ostatnie godziny przez inauguracją? 



Godzina 7:15, z krainy snów wyrywa mnie dźwięk budzika. "Wstawanie przed 9 powinno być zabronione" myślę, "Zwłaszcza w listopadzie!". Całkowicie przypadkiem zamiast wyłączyć budzik, włączam pobudkę za 10 minut. "Stało się, nie moja wina", odkładam telefon pod poduszkę

Kolejny dźwięk budzika wydaje się być jeszcze głośniejszy od poprzedniego. "Jak to możliwe?" Z różnymi rzeczami mogę walczyć, ale upływającego czasu nie powstrzymam. Zabieram się za poranny przegląd mediów społecznościowych. Nie spałam za długo, więc i zaległości wielkich nie mam "Pewnie wszyscy jeszcze śpią...".

Zaskoczona spoglądam na zegarek, "jakim cudem jest już 7:45"? Niechętnie wychodzę z cieplutkiego łóżka i podchodzę do biurka. Spoglądam w lusterko, "oj Asia, niewyraźnie dziś wyglądasz, może zostaniesz w domu?". Nic z tego, uzbrojona w soczewki nabrałam ostrości, trzeba iść na uczelnię. 

Wyglądam przez okno, "chyba nie jest tak źle". Jednak telefon pokazuje, że na zewnątrz jest -1 stopień Celsjusza. "Wierzyć swoim zmysłom czy technologii?" Cóż, w tym przypadku technologia wygrywa. Wyciągam ciepłą bluzę z szafy. 



Włączam komputer, podgrzewam zalane poprzedniego dnia płatki owsiane i idę ogarnąć się do łazienki. Następnie wstawiam wodę na napój mistrzów i kończę przygotowanie śniadania. Z owsianką i kubkiem gorącej herbaty zasiadam przed laptopem. Odpalam Spotify, "na jaki zespół mam dziś ochotę"? Wybieram Happysad. Dziesięć minut tylko dla mnie. To najlepsza część poranka! 


Kończę śniadanie i zabieram się za makijaż. Delikaty. Żeby tylko nie wyglądać jak zombie. Włosy? Idę z prostownicą do łazienki, ale nie. Typowy "bad hair day". Jak każdego dnia. Kłos musi wystarczyć. Pakuję rzeczy do torebki i voilà - jestem gotowa! I mam jeszcze 10 minut do wyjścia! "I kto tu jest mistrzem" myślę, szukając mojej miszczowskiej czapy. 

Taak.

Wychodzę dwie minuty później niż powinnam, a komunikacja miejska nie czeka! Narzucam sobie szybsze niż zwykle tempo. Zimno.... Ale za to jak ładnie! Słoneczko też dopiero co wstało, mgła jeszcze nie opadła. Uroczo. 


Zatrzymuję się. Wyciągam telefon i robię zdjęcie. Spoglądam na telefon, pociąg! 

Zdążyłam! Prawdziwy miszcz ze mnie. Całą minutę jadę trójmiejską skm. Ciekawe ile z tych osób, które teraz jadą tym samym pociągiem, będzie wieczorem na meczu...? 

Angielski. Nie lubię się uczyć języków obcych. Albo inaczej, nie potrafię się ich nauczyć. Chciałabym znać dobrze włoski, angielski, francuski i hiszpański, ale ja i języki obce chyba nigdy nie stworzymy idealnej pary. Niestety. 

Angielski nadspodziewanie szybko mija, ale zapowiedziane zostało kolokwium za dwa tygodnie. Następnie przerwa i wykład z procesów informatycznych. I referat do napisania. Za dwa tygodnie. Ehm. 

W tłumie studentów zgubiłam gdzieś moje koleżanki i sama wracam do mieszkania. "Co by tu zjeść na obiad?" Naleśniki z owocami zawsze są dobrym pomysłem! Kilka minut po godzinie 14, zasiadam do komputera, włączam kolejny odcinek Suits, zajadam się moimi pysznymi naleśnikami i piję gorącą herbatkę. 



Jest około godziny 15. Przeglądam kalendarzyk i myślę nad blogiem. "Jutro mam kolokwium. Wrócę między 14 a 15 i wtedy mogłabym napisać relację. Ale! Będę musiała ogarnąć jeszcze zdjęcia, a to może zająć całe popołudnie i wieczór. W piątek wracam po zajęciach do domu, to nie będę miała przez cały weekend możliwości, żeby to zrobić. Hmmm.

I piszę. Teraz. Do Was. A powinnam się uczyć na jutrzejsze kolokwium! Tylko, że za 1,5 godziny wychodzę na mecz i naprawdę nie jestem w stanie się skupić na niczym innym!

Jak mi miną ostatnie minuty? Po publikacji wpisu, zacznę powoli się szykować. Przygotuję aparat i kartę pamięci oraz poszukam rękawiczek (zimno jest, a nie mogę pozwolić żeby mi zamarzły dłonie - jak wtedy będę klaskać?!). Wypiję jeszcze jedną gorącą herbatę oraz będę stać przez 15 minut przed szafą i zastanawiać się, co założyć. Ustalę z dziewczynami dokładnie, o której widzimy się na hali i najpewniej wyjdę 10 minut później, niż zamierzam. Ale i tak będę pierwsza. A gdy już pojawię się w Ergo Arenie, to...

Relacja już niedługo. Mam nadzieję, że w piątek się pojawi.

Pozdrawiam! :)

10 komentarzy:

  1. Seerio masz czas, żeby jeszcze komputer odpalić rano? :D mogłabyś spać pewnie pół h dłużej bez tego :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak robię, żeby znaleźć te kilka minut. Mogłabym, ale! Skąd bym wtedy wiedziała, że np. jest odwołany wykład i mogę iść spać na kolejne 1,5 godziny? :D

      Usuń
    2. Telefon i powiadomienia <3 :P

      Usuń
    3. Instagram i Snapchat -> telefon, ale Facebook, Twitter, mail, strona wydziału -> komputer :D

      Usuń
    4. Facebook, twitter też widzę w Twoich aplikacjach na pulpicie :P maila i www też się da!!!

      Usuń
    5. Czasem się przydają, ale na komputerze lepiej ;)

      Usuń
  2. Macius fizykus pierwszy25 listopada 2015 19:53

    A jak byś nie ogarniało rano fejsa itd to byś mogla spać kolejne pół godziny dłużej i by była juz prawie 9!
    a jak byś nie poszla na pierwszy wykład to 11 !:D ja chciałem obejrzeć mecz ucząć się do koła ale polsat sport nie chciał bym oglądał mecz to i ciężko z nauka :<<

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rano nie miałam wykładu tylko angielski, więc musiałam iść! :D
      Nikt nie mówił, że będzie łatwo! Powodzenia! :)

      Usuń
  3. Gdyby nie te media społecznościowe mogłabyś pozostać w tej krainie snów kilka chwil dłużej, eh.
    JUPI! Lotos wygrał. Czekam na relacje, jakie wrażenia. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasem z nich rezygnuję na rzecz snu, ale zazwyczaj te kilka minut na przegląd Facebooka i innych mediów znajduję. ;)
      Relacja będzie jutro, zapraszam! ;)

      Usuń

Podobne posty

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...