Mikołajki - idealny dzień żeby pójść na mecz i pokibicować. Żartuję! Każdy dzień w roku jest równie dobry, by spędzić go na hali i zobaczyć fajne widowisko sportowe. Jednak skoro już mecz wypadł w Mikołajki, to nie obyło się bez prezentów! Drużyny z Gdańska i Lubina postarały się o wielki wór emocji i zwrotów akcji. O prezent postarał się także Polsat i transmisję tego meczu mogliście zobaczyć w tv. Jeśli Wam się nie udało, macie czego żałować! A było tak...
Wyjątkowo, Lotos Trefl Gdańsk podejmował przeciwnika w Hali 100-lecia w Sopocie, a nie jak zwykle w Ergo Arenie. Nie powiem żeby specjalnie było mi to na rękę. Mimo, że pomieszkuję w Sopocie to jednak do Ergo Areny mam bliżej. Ale, przecież nie takie odległości się pokonywało, żeby pójść na mecz!
Ostatni raz w sopockiej hali byłam dwa sezony temu, podczas meczu Lotosu Trefla z Asseco Resovią i przy okazji na meczu Młodej Ligi. Dwa sezony... Niby niewiele, ale ile się przez ten czas zmieniło! Jak zespół się zmienił! Gdańszczanie ulegli rywalowi wtedy w trzech setach, prowadząc nawet wyrównaną walkę, ale przegrywając głównie w końcówkach. Sezon później, z tą samą Resovią wygraliśmy w Gdyni, po arcyciekawym tie-breaku. Teraz, jako vice-mistrzowie Polski, pokonaliśmy Mistrzów Polski - Asseco Resovię, w meczu o Superpuchar Polski. Dwa sezony...
Wspomnień z tych kilku sezonów, które miałam przyjemność śledzić jako kibic, mam mnóstwo. Ale czas biegnie dalej, a wraz z nim kolejne sezony. Wróćmy zatem do mikołajkowego dnia spędzonego na hali w Sopocie.
Na mecz wybrałam się z Darią. My, jak to my, teoretycznie mapkę jak dojść na halę miałyśmy, ale! Oczywiście poszłyśmy inaczej (bo tak ciekawiej, co nie?). Na miejsce jednak trafiłyśmy bez większych problemów. W drzwiach przywitano mnie słowami "Przyszedł Miszcz", nawiązując do czapki z genialnego sklepu - klosvswrona.pl. Polecam!
Wskazano nam drogę na nasz sektor, zajęłyśmy miejsca i czekałyśmy na rozpoczęcie meczu. Na miejscach znajdowało się nowe wydanie klaskaczy. Powiem tak - grafika świetna, materiał troszkę za miękki, żeby klaskacz spełniał swoją podstawową funkcję. Jeśli dobrze pamiętam, to podczas finałów Pucharu Polski były podobne. Przynajmniej ładnie wyglądają na półce. #trzebaszukaćpozytywów
Pierwszy gwizdek zabrzmiał chwilę przed godziną 15, wcześniej przywitane zostały obie drużyny, oraz sędziowie.
W drużynie z Lubina grało kilku zawodników, którzy są dość bliscy mojemu sercu, ze względu na... byłe kluby. Grzesiu Łomacz i Paweł Rusek jeszcze niedawno bronili barw Lotosu Trefla, a w Skrze występowali Wojtek Włodarczyk i jeszcze wcześniej Marcin Możdżonek. Ale problemu pod tytułem "komu kibicować" nie miałam. Żółto-czarne serce zobowiązuje. :)
Mecz rozpoczął się nieźle, ale prawdziwe emocje i podwyższone tętno pojawiło się od końcówki trzeciej partii. Po dwóch setach na tablicy wyników widniał remis - po 1. Trzecia partia od początku była bardzo wyrównana, żaden z zespołów nie potrafił osiągnąć przewagi większej niż dwa punkty! Ostatecznie, po ofiarnych obronach i skutecznych atakach, obronną ręką wyszli gospodarze, którzy wygrali 30:28!
W czwartym secie nieco lepiej radzili sobie goście, którzy chwilami mieli nawet po 3 "oczka" przewagi. Taka sytuacja była między innymi w samej końcówce, kiedy to lubinianie prowadzili 23:20. Niespodziewanie gdańszczanie zdołali wyrównać stan seta! Kolejna partia grana na przewagi i tym razem lepsi okazali się goście. Czas na tie-break!
Piąty set... Rozpoczął się idealnie. Idealnie dla LOTOSu Trefla i tym samym dla mnie. Prowadzenie 8:2 w secie granym (teoretycznie!) do 15, wydaje się być bezpieczną przewagą. Jednak siatkówka już nie jeden raz pokazała, że potrafi być przewrotna (i wredna!). Gdańszczanie prowadząc już 13:9 nagle... stanęli. Wszystko zaczęło wychodzić drużynie Cuprum Lubin, która doprowadziła do remisu i miała piłki meczowe!
Emocje, krew pulsująca w żyłach...
Punkt zdobyty bezpośrednio z zagrywki i LOTOS TREFL GDAŃSK WYGRYWA!
Dawno tak się nie denerwowałam. Może na zewnątrz tego aż tak nie było widać, ale w środku krew wręcz wrzała. Było gorąco!
Najlepszym zawodnikiem meczu został Marco Falaschi, rozgrywający gospodarzy. Na wyróżnienie zasłużył także Wojciech Grzyb, który zdobył 16 punktów, w tym 6 elementem bloku (dla porównania, cała drużyna z Lubina dzięki punktowym blokom na swoim koncie zapisała 7 "oczek"). Kolejny świetny występ zaliczył Damian Schulz, który powoli na stałe zajmuje miejsce w wyjściowym składzie. Dobry mecz rozegrał także Wojciech Włodarczyk, który był najlepiej punktującym swojego zespołu - 23 punkty (kolejny był Keith Pupart - 14 pkt).
Ale siatkówka jest sportem zespołowym, dlatego wielkie brawa za kapitalne widowisko należą się obu drużynom. To było idealnie spędzone mikołajkowe popołudnie. Dziękuję!
Pozdrawiam.
PS. Relacja miała być wcześniej, ale złośliwość rzeczy martwych dała o sobie znać.
A gdzie jakiś screen z Ipli jak byłaś gwiazdą kamery? :( :P
OdpowiedzUsuńPodziwiać mnie mogli tylko Ci szczęśliwcy, którzy oglądali mecz :P
UsuńMyślałem, że jak mecz odbył się w hali 100-lecia to sala będzie pękała w szwach, a z Twoich zdjęć wnioskuję, że było trochę wolnych miejsc. Po Twojej relacji widać, że jest czego żałować bo mecz był emocjonujący i gwarantował prawdziwy rollercoaster :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Faktycznie, hala nie wypełniła się w 100%, ale atmosfera i tak była wspaniała. Nich żałują Ci, którzy nie przybyli! :D
Usuń