Minął ponad miesiąc od ostatniego meczu, na którym miałam okazję być. Trwa okres "przed sesją", który bywa cięższy niż sama sesja. Mnóstwo nauki, zaliczeń i... śniegu. Brak czasu na cokolwiek. Cokolwiek poza siatkówką! Zawsze się przecież znajdzie te dwie godzinki, żeby odwiedzić halę i zobaczyć sportowe widowisko. Gorzej, jak z dwóch godzin robi się ich 5... Ale warto było! Pojedynek między LOTOSEM Trefl Gdańsk a DHL Modeną był jednym z ciekawszych, na których do tej pory byłam.
Środa była ciężka. Nie wszystko poszło po mojej myśli, pojawiły się dodatkowe komplikacje, które nieco wyprowadziły mnie z równowagi. I uczyłam się! Blisko 5 godzin spędziłam z notatkami i mózg wręcz wylewał mi się z głowy. Nawet gdy grała Skra, starałam się jednym okiem patrzeć na dźwignie finansowe i cykle operacyjne. Po meczu zabrałam się za projekt z marketingu i nagle... zrobiła się pierwsza w nocy.
Następnego dnia budzik zadzwonił przed 7, wstałam pół godziny później, ogarnęłam się i udałam na uczelnie (chodniki tego nie ułatwiały). Napisałam kolokwium, zaliczyłam (a w zasadzie zaliczyłyśmy, bo była to praca grupowa) projekt i wróciłam do domu. Byłam tak zmęczona, tak bardzo nie miałam na nic siły... Ale byłam z siebie dumna. I to mi dodało energii. Takiego pozytywnego kopa, którego już dawno nie otrzymałam. Z myślą, że jutro (tj w piątek) czekają mnie dwa kolejne zaliczenia, udałam się na mecz. Tym razem podróż trochę dłuższa, bo do Gdynii. W przednim sezonie wygraliśmy tam z Resovią, czemu by teraz...
Gdy tylko drzwi gdyńskiej hali się przede mną otworzyły, nie myślałam już o niczym innym.
Tylko tu i teraz.
Tutaj pan Swędrowski wita się z N'Gapethem, a gdzieś obok krąży Łukasz Kadziewicz. Na parkiecie obie drużyny się rozgrzewają, a trener Anastasi rozmawia z (prawdopodobnie) jakimiś władzami klubu z Modeny. Za bandami wśród fotografów, dziennikarzy i kibiców twarze, które już w dużej mierze rozpoznaję. Patrzę na to wszystko, przyglądam się z boku i... kurcze, czuję się wspaniale. Jakby ktoś stanął obok mnie i wyszeptał do ucha "Widzisz, tu jest dobrze. Wszystko jest na swoim miejscu. Tu jesteś bezpieczna. Zapomnij o reszcie.".
Zawsze chciałam zobaczyć włoski zespół w akcji. Nie żebym była wielką fanką Serie A, ale to jednak troszkę inny styl niż nasz. I zawsze to nowe doświadczenie. Jednak nie spodziewałam się, że moją pierwszą myślą gdy zobaczę zespół z Modeny będzie "Duet Vettori&Piano na żywo jeszcze piękniejszy niż na zdjęciach". Naprawdę, tak było. #AsiaHotka
W zespole panowała dobra atmosfera i to dało się od razu wyczuć. Nie spodziewałam się, że N'Gapeth jest takim... pozytywnym człowiekiem! Uśmiechnięty i żartowniś... Miła niespodzianka.
W drużynie z Gdańska wciąż brakowało Mateusza Miki, który tego dnia obchodził urodziny i oglądał mecz zza band. Na przyjęciu grał Damian Schulz i pokazał się z dobrej strony w nowej roli.
Po przywitaniu obu drużyn i odsłuchaniu hymnu Ligi Mistrzów (?), nadszedł czas na mecz. Szczerze,? Nie pamiętam przebiegu! Nie jestem w stanie powiedzieć kto grał dobrze, a kto słabiej, jak kończyły się sety i który zespół częściej meldował się pod słupkiem pierwszego sędziego (pewnie Włosi?).
Zapamiętałam wiele zepsutych zagrywek, słabych przyjęć i piłek bronionych w trybunach. Atak... Było różnie. Niektóre skończone w niesamowity sposób, inne wyrzucone daleko w aut lub posłane w środek boku. Dobre akcje przeplatały się ze słabszymi, ale to nie miało większego znaczenia.
Emocje. Przede wszystkim emocje!
Widowisko było niesamowite! Przeładowane zwrotami akcji, trzymające w napięciu do samego końca. I na koniec piękne zwycięstwo....
Proszę Państwa, LOTOS Trefl Gdańsk, debiutant, pokonał pretendenta do wygrania tegorocznej edycji Ligi Mistrzów.
To się dzieje naprawdę!!
Nie chciało mi się wychodzić z hali. Idąc na mecz liczyłam na trzy sety i szybki powrót do domu, do nauki. Następnego dnia dwa kolokwia i praca do oddania! Mówiłam "Tylko nie tie-break, nie mam czasu!", ale... Po meczu cieszyłam się, że całe widowisko trwało tak długo. I jeszcze je przedłużyłam.
Na mecz wybrałam się z Dominiką i był to świetnie spędzony czas. Gdy spotkanie dobiegło końca, wciąż wdychając unoszącą się nad pakietem atmosferę zwycięstwa, zrobiłyśmy mini sesję i pooooooowoli zaczęłyśmy opuszczać halę. Ale jeszcze nie Gdynię!
Udałyśmy się na tyły hali, gdzie czekał już autokar na zespół z Modeny. Fanką robienia zdjęć poza halą nie jestem, nawet jeśli jest to zaraz po meczu. Ale drugiej takiej okazji może nie być, a ja naprawdę nie chciałam jeszcze wracać do domu.
Poczekałyśmy chwilę i... Wyszli m.in Bruno Rezende, z którym zrobiłyśmy sobie zdjęcie oraz Luca Vettori, od którego oprócz zdjęcia mam jeszcze autograf. Jeśli dobrze pamiętam, to moje pierwsze zdjęcia z zawodnikami z Włoch i Brazylii. I pierwsze zdjęcie w tym sezonie!
Na koniec kilka słów od Domi:
Czwartkowego pojedynku nie mogłam doczekać się z kilku powodów. Przede wszystkim dlatego, że do trójmiasta miało zawitać tylu znanych graczy z włoskiej drużyny, a jak wiadomo taka okazja nie zdarza się codziennie. Ponadto na meczu nie byłam od ponad miesiąca, co dla mnie wydaje się wiecznością, a i ostatni tydzień na uczelni nie był łatwy, więc miałam nadzieję na odrobinę (co ja piszę, całą masę) siatkarskiego szaleństwa. Oczywiście się nie zawiodłam, spotkanie było doskonałym widowiskiem, wyrównaną walką dwóch znakomitych drużyn, które skończyło się dopiero w piątym secie.
Znakomita postawa całej gdańskiej drużyny dała upragnione zwycięstwo chłopakom z Lotosu Trefla Gdańsk. Do ostatniej chwili śledziłam zmaganie z zapartym tchem, krzycząc na całe gardło „Lotos Trefl” (aż dziwię się, że nie zachrypłam) i uważnie obserwując tor lotu piłki, a potem euforię graczy oraz kibiców. Po meczu udało mi się sfotografować ze słynnym Bruno Rezende z reprezentacji Brazylii Brawo Ja! :D
PS. To mój pierwszy post napisany na telefonie. Za wszelkie błędy przepraszam, gdy tylko dostanę w swoje ręce mojego laptopa i znajdę chwilę czasu, poprawię zdjęcie i wszelkie błędy. Mam nadzieję, że nie było ich aż tak wiele i graficznie też to w miarę dobrze wygląda. :)
PS. Dominika, raz jeszcze dziękuje za super spędzony czas! 💛
Cyklem zapasów powinnaś sobie obliczyć obowiązkową, zapasową 'godzinę' bez nauki i innych pierdół, aby spokojnie obejrzeć mecz :P (okej, wiem, że czasem to nierealne xD)
OdpowiedzUsuńEj ej ej, pilnuj tam AA, żeby go Modena do Włoch nie chciała zakosić po tych rozmowach :O xd
Ty i Luca - fajna para... :P
Cyklem zapasów to ja powinnam sobie obliczać obowiązkową godzinę nauki, bez siatkówki i Facebooka :D
UsuńHahaha, nie wiem czy jestem odpowiednią osobą to pilnowania trenera.. ;)
Dzięki <3 Zaprosimy Cię na ślub! xD
Patrząc po zdjęciach, to chyba musiałaś mieć miejsce gdzieś niedaleko mnie :)
OdpowiedzUsuńMecz był kapitalny, nie rozumiem tekstów że "Modena grała na pół gwizdka", oglądam ich mecze w Serie A i oni zawsze tak grają... Parę akcji totalnie skaszanionych, a za chwilę niesamowita krótka Bruno z Lucasem, albo bomba Vetto robiąca prawie dziurę w parkiecie.
Kpiną jest brak challenge w LM... co najmniej dwie zagrywki zakwalifikowane jako aut, były asami - jedna w boisku, jedna na linii. Co do tego przy 13:13 ciężko powiedzieć, bo słabo widać ten moment na powtórce, ale mogło być po palcu. Dobrze że to był mecz bez większych konsekwencji, ale gdyby wynik decydował o "być albo nie być", a decyzja byłaby nie na korzyść Gdańska, a Modeny? Wszyscy pamiętają tamtą akcję w meczu Skry w LM... ale że teraz wygrali Polacy, to "wszystko jest w porządku" :/ I nie mam żalu w stylu "gdyby był challenge, to wynik byłby inny" jako kibic Modeny, bo gdyby Bruno nie wystawił Vettoriemu tak szmatławej piłki przed zmianą stron, to mieliby prowadzenie. Ale to śmieszne że na meczu takiego Będzina z Kielcami challenge jest, a w LM go nie ma...
Całkiem możliwe. :)
UsuńMega akcje przeplatały się ze słabszymi, ale mi także mecz się bardzo podobał. I było mnóstwo emocji!
Co do challenge to pełna zgoda. Zamiast zielonych piłek czy koszulek, mogliby zainteresować się czymś naprawdę ważnym, czymś co ma duży wpływ na rozgrywki. Może nowa władza coś zmieni? A tego finału LM to mi nawet nie przypominaj... :(
Byłam w E2 z bardzo licznym klubem kibica z Włoch ;)
UsuńW sumie może to i lepiej że przegrali po walce i po dobrym meczu, niż jakby mieli wygrać, ale w żenująco słabym stylu... Przynajmniej było na co popatrzeć i warto było jechać tyle godzin.
Właśnie, zielone piłeczki i koszuleczki mają taki sens, że ja nie mogę. Po co to komu? Tylko generuje dodatkowe, niepotrzebne koszty. Aaaa, że niby fair play i ochrona środowiska i inne tam pierdoły... Fair play to by był, gdyby była weryfikacja. Nawet kurde w brazylijskiej lidze już mają challenge, a ta o ile sportowo na wysokim poziomie, to technologicznie trochę "zacofana" zwykle względem Europy. Nie pamiętam dokładnie, ale czy nowy prezes coś mówił o zmianach w LM? Bo na pewno było o kwalifikacji mistrza Europy do IO, ale nie wiem czy LM i inne puchary (kwestie dopłacania, zbyt wielu drużyn i challenge) były poruszane. Najwyższy czas :/
Taaa, a teraz wyobraź sobie sytuację, że jednak dotknięcia nie było, ale punkt byłby dla Modeny, a Gdańsk odpada z LM. I mamy analogiczną sytuację... Włochom w sumie zwisało, bo i tak mieli 99% na pierwsze miejsce w grupie.