Początek października to równocześnie początek zmagań ligowych, jak i tych uczelnianych. Wakacje dobiegły końca, a wraz z nimi ostatnie ciepłe dni (i energia?). Nagle nagromadziło się wiele dodatkowych zajęć i gdzieś ta doba zaczęła się kurczyć. Do łask powrócił kalendarz, dokładniejsza organizacja i planowanie, a także pilnowanie się. Nie było łatwo, jesień rządzi się swoimi prawami.
Początek Plus Ligi. NARESZCIE! Sezon ligowy ma swój urok i bardzo za nim tęskniłam. Za godzinami spędzonymi z włączoną transmisją. Za emocjami w Ergo Arenie. Za niepowtarzalnym klimatem na Twitterze podczas meczów. Za robieniem zdjęć na meczach. Za przyglądaniu się ligowej tabeli, co kolejkę coraz bardziej nerwowo.
W Plus Lidze mieliśmy już kilka ciekawych spotkań, niespodzianek, jak i... afer. Niestety. Cała historia z Bartoszem Kurkiem czy zamieszanie z walkowerem, szukanie sensacji w mediach, pożegnanie się francuskiego duetu szkoleniowców z reprezentacją Polski. Na nudę nie mogliśmy narzekać. Może skupię się na plusach?
Wystartował siatkarski menedżer PlusLigi - wygrajpluslige.pl. Kto jeszcze nie dołączył do zabawy to serdecznie zapraszam, naprawdę warto! Na czym to polega? Budujesz swój zespół i... wygrywasz. Proste? :)
Plusem dla mnie był oczywiście powrót siatkówki nad polskie morze. W październiku byłam na trzech meczach LOTOSU Trefla Gdańsk - z Kielcami, Kędzierzynem-Koźle i Szczecinem. Ponadto pojawiłam się na meczu dziewczyn z Atomu Trefla Sopot, jednak tym razem w charakterze "fotografa". Po jednym spotkaniu nie będę wyciągać żadnych wniosków, na to przyjdzie czas na koniec sezonu, ale cieszę się, że mam możliwość spróbowania czegoś nowego. Zdjęcia możecie oglądać na Facebooku mojej redakcji Volleyballworld-pl.
Książki. Zacznę od tego, że... NARESZCIE wyrobiłam sobie kartę biblioteczną do gdańskich bibliotek i zdołałam już odwiedzić cztery filie. Aż trzy z nich są dość blisko mojego mieszkania, więc na brak książek nie powinnam narzekać. :)
W październiku przeczytałam 8 książek.
Rozpoczęłam czytać kolejną trylogię. Tym razem padło na "Dotyk Julii" T. Mafi. Na razie przeczytałam tylko pierwszą część, ale spodobała mi się na tyle, że dwie kolejne czekają już na półce. Jeszcze dzisiaj mam zamiar zabrać się za kolejny tom (chyba, że wcześniej zasnę, a jest to możliwe...)
Jednego wieczoru przeczytałam "Utratę" Rachel Van Dyken, która jest jedną z części cyklu "Zatraceni". Na początku wydawało mi się, że będzie to zwykła, płytka historia. Nic bardziej mylnego. Poleciały łzy. Poruszająca historia o miłości i chorobie. O chęci życia.
"Nie poddawaj się. Czasami myślimy, że Bóg napisał koniec, a tak naprawdę to dopiero początek."
Z ciekawszych książek przeczytałam jeszcze "Szepty o wchodzie słońca", jest to czwarta część "Wodospadów Cienia", o których napiszę przy okazji podsumowania listopada, bo dziś zakończyłam cały cykl. Nie zabrakło starego dobrego Sparka i jego romansów. Tym razem padło na "Noce w Rodanthe". Krótka, prosta historia i może w tym tkwi jej piękno? Świetnie nadaje się na długi, jesienny wieczór.
"Zbyt wiele osób najwyraźniej uważa, że milczenie jest pustką, którą koniecznie trzeba wypełnić, jeśli nawet nie mają nic ważnego do powiedzenia."
Kolejna książka to "Coś do ocalenia" C. Carmack. Z jednej strony historia lekka, młodzieżowa, na pierwszy rzut oka taka... banalna. Z czasem jednak historia nabiera tempa, zaskakuje, przybiera bardziej poważny ton. Uciekanie przed przeszłością, podróże po Europie i poszukiwanie siebie. Wciąga!
"Najlepsze rzeczy w życiu przydarzają się nam tak po prostu-powiedział. Nie da się ich zaplanować i nie da się znaleźć szczęścia, jeśli szuka się w jednym tylko miejscu. Czasami warto wyrzucić mapę. Jasne, daje orientację, ale jednocześnie prowadzi nas ścieżką, którą szedł już ktoś przed nami. Nie lepiej wyznaczyć własną drogę? Pozwól sobie czasem się zgubić Kelsey, i nie próbuj za wszelką cenę ustalić, gdzie jesteś. To przyjdzie samo"
Ostatnią książką, którą mogę polecić z czystym sercem jest polski kryminał pt. "Sprawa Niny Frank", napisany przez Katarzynę Bondę. Na początku miałam trochę mieszane uczucia. Nie potrafiłam połączyć wszystkich wątków, gubiłam się, nie mogłam tego poczuć. Z czasem wszystko zaczęło nabierać tempa i bardzo się wciągnęłam w (ciekawą i intrygującą!) historię. Wątki zaczęły się łączyć, ale do samego końca nie było nic wiadomo. Tylko to zakończenie jakieś takie... Nie wiem co o nim sądzić. Musicie przeczytać i sami ocenić! :)
"Cały cud życia polega na tym, że wszystko, co ważne, zdarza się w najmniej oczekiwanym momencie. Dlatego trzeba cenić teraźniejszość, a z przeszłości wyciągać mądre wnioski."
Przeczytałam jeszcze dwie inne książki, ale jakoś niespecjalnie mi się spodobały. Były to "Wściekły" Katarzyny Kebernik i "#me" Joanny Fabickiej.
Co poza siatkówką i książkami? Uczelnia. Rozpoczęły się zajęcia, pierwsze projekty i prezentacje. Poza tym muszę zacząć pisać pracę licencjacką, której część powinnam oddać już do sprawdzenia w najbliższy poniedziałek.
W życiu prywatnym? Bywało różnie. Miałam słabszy okres, ale małymi kroczkami staram się wyjść na prostą. Podjęłam się nowego wyzwania, jakim jest robienie zdjęć na meczach Atomu Trefla Sopot, gdzieś tam po głowie krążą kolejne pomysły. Tylko ostatnio częściej niż zwykle przegrywam ze snem. Też tak macie? Bo ja mam wrażenie, że mogłabym w ogóle nie wstawać. Tylko spać. Spać. Spać. I jeść czekoladę. I oglądać mecze. I czytać książki. I spać.
Mam nadzieję, że nie prześpię listopada!
A co u Was? Jak Wam minął październik? :)
Pozdrawiam, wciąż chcąca spać Asia.
I co, nie chcesz pożyczyć mojej super nowej książki siatkarskiej? :v XD
OdpowiedzUsuńMoja drużyna, którą najbardziej kminiłam wypadła gorzej od tej, którą robiłam na szybkości. WTF :( Ja się już nie bawię :< xD
Weź bardziej podlinkuj swoje galerie Atomu, bo ludzie to lenie i nie chce im się szukać :v (Ale ja widziałam ofc, piękne foty, gratuluję :D)
Chyba mój najszybszy (najgłupszy) komentarz u Ciebie (sory za niego xd), niemiecki wzywa, pozdroski. :P
Na razie mam stosik innych, ale może kiedyś.
UsuńNie poddawaj się! ;)
Dzięki, dzięki haha. Mogę podlinkować czasem. :)
Październik minął całkiem dobrze myślałam,że będzie gorzej ale było ok , na tygodniu zajęcia na uczelni soboty spędzałam na stadionie i hali (i nadal tak będzie) a niedziele poświęciłam na odwiedzenie rodziny i nawet udało mi się obejrzeć trochę plusligi chyba cztery mecze :) pod koniec miesiąca znalazłam czas aby przeczytać książkę i obejrzeć serial nakręcony na jej podstawie teraz czekam co przyniesie listopad i co pojawi się świątecznego w sklepach ;)
OdpowiedzUsuńTeż już nie mogę się doczekać tego świątecznego klimatu, ale już powoli się zaczyna.. ;)
UsuńCiesz się, że masz takie studia, że możesz czytać masę książek, jeździć na mecze i jeszcze blogować. Niektórzy (czyt. ja) nie mają czasu dosłownie na nic. Do rodziny mogę jechać raz na 2-3 tygodnie, bo miasto, w którym studiuję jest oddalone od mojego rodzinnego o około 150km. Od rana do południa, albo od południa do wieczora mam zajęcia. Do tego pisanie inżynierki i tyle nauki, że nie pamiętam kiedy miałam normalny czas dla siebie. Nie mówiąc już o czytaniu książek, czy oglądaniu meczów siatkówki. Nie wszyscy mogą mieć tak super jak ty. Dlatego doceń to co masz!
OdpowiedzUsuńDoceniam! :)
UsuńTeż obecnie mam pracę licencjacką do napisania, czasami siedzę na uczelni od 7 do 17 czy też 19 i nie mam możliwości jeżdżenia co tydzień do domu przez nadmiar obowiązków (także tych związanych z siatkówką). Ale lubię moje życie, ludzi którzy są w nim obecni i staram się tak planować czas, by znaleźć na wszystko czas. :)