24.07.2012

MHJW cz. IV: Dzień trzeci, ostatni...

Witajcie! Przepraszam, że nie napisałam wcześniej, ale nie byłam w stanie.
W niedzielę po meczu nie umiałam złożyć jednego sensownego zdania. W poniedziałek od rana pakowanie, śniadanie, 7-godzinny powrót do domu, a potem grill u babci. W domu byłam o 23, i wtedy chciałam coś napisać, ale nie działa mi internet ;/ 

Więc zapraszam na trochę spóźnioną relację z trzeciego dnia pobytu w Zielonej Górze :)

Zaraz po śniadaniu pojechaliśmy na halę, a właściwie to do centrum rekreacyjno-sportowego :D To właśnie tam znajdowała się hala, a także aquapark, do którego właśnie się wybieraliśmy.
Na miejscu byliśmy o godzinie 11 i przez dwie godziny mieliśmy być na basenach. Podczas gdy moja rodzinka się bawiła w wodzie, ja siedziałam na krzesełku, robiłam im zdjęcia i próbowałam nie zwymiotować (to przez ten chlor). Po godzinie czasu wyszłam przed halę, bo już nie mogłam wytrzymać tego zapachu. Tam porobiłam kilka zdjęć i zaczęłam czytać jakieś gazety (o siatkówce, rzecz jasna ;P). Gdy wrócili z basenu, poszliśmy zanieść do samochodu zbędne rzeczy np. wodę, której na halę wnieść nie można. Jakieś 20 min po 13 poszliśmy już na halę...

Tym razem miejsca mieliśmy trochę wyżej niż zwykle, ale za to było bardzo dobrze widać całą halę. Pierwszego dnia mieliśmy przy samych barierkach, ale one trochę zasłaniały boisko.
Tata z bratem poszli powiesić flagę, a ja czekałam, aż na parkiecie pojawią się siatkarze z Niemiec i Iranu. Gdy weszli na halę zostali powitani brawami i zaczęli się rozgrzewać. Nie robiłam im za dużo zdjęć (w trakcie meczu prawie wcale) ponieważ oszczędzałam baterię w aparacie na mecz Polaków i na dekorację ;)



Podczas gdy wszyscy się rozgrzewali, Gyorgy Grozer siedział na krzesełku, tam gdzie siedzi zazwyczaj trener w trakcie meczu. Już wtedy wiedziałam, że nie zagra (no bo jak, taki nierozgrzany? ;D). Pan Magiera pod koniec rozgrzewki (a może był to już mecz..?) poinformował, że przed meczem chłopcy który podają piłki, odbijali sobie jedną z nich, i podszedł do nich wtedy Grozer i przeprowadził dla nich trening. Miło z Jego strony prawda?

Po rozgrzewce rozpoczął się już mecz. Najpierw było oficjalne przywitanie przez kibiców, potem hymny narodowe, a na końcu przywitanie pod siatką zawodników i wyjściowe szóstki. Mecz może nie będę popisywać, bo chyba większość z Was go widziała. Ja kibicowałam zawodnikom z Iranu, bo... jakby urwali jakiś punkt Niemcom, to Polacy mieliby już zapewnione pierwsze miejsce :P Myślałam, że będę jedyną osobą, która im kibicuje, ale myliłam się. Kibice byli podzieleni mniej więcej pół na pół :)

Jako, że mecz zakończył się dość szybko, to nastąpiła przerwa ok. 30 minutowa. W tym czasie tata poszedł kupić coś do picia, a ja zaczęłam malować twarze sobie i reszcie rodziny ;) Gdy zawodnicy z Niemiec już się rozciągnęli to zaczęli rozdawać autografy. Oczywiście ja nie mogłam zejść na dół, ale... na szczęście były inne sposoby, żeby taki autograf dostać :D
Grozer najpierw rozdawał autografy i pozował do zdjęć na dole, przy krzesełkach dla trenerów. A potem, gdy usłyszał jak wołają go dziewczyny z wyższego piętka... wskoczył w trybunę i rozdawał autografy przy barierce. Ja nie szłam, bo Jego autograf już miałam. Ale nie miałam autografu Schopsa. Ten także najpierw rozdawał je przy trybunach na dole, a potem stanął przy wyjściu, nad barierką i zaczęło się rzucanie (kto sięgnął to podawał) zeszytów i koszulek :D Ja podałam zeszyt jednej dziewczynie, by ta podała ją Jochen`owi. Wszystko wyglądało bardzo komicznie :P
Zawodnikowi pomagali chłopacy, którzy podają piłki i wycierają boiska. Jak Schops poszedł do szatni, odrzucali oni jeszcze długopisy dziewczynom. Trochę długo to trwało bo nie mogli trafić ;P



Po 20 minutach, po zakończeniu meczu, na parkiecie pojawili się Argentyńczycy. Jako rozgrzewkę znów zaczęli odbijać piłkę nogami. Jak poinformował nas pan Marek Magiera, grali w piłkarsiego „dziadka” (albo dziada ;D). Nie wiem do końca na czym to polegało, ale gracze stali w kółku, a dwóch z nich stało w środku i próbowało przechwycić piłkę, którą kopali pozostali. Widziałam, że mieli przy tym dużo zabawy i było trochę śmiechu.
Po kilku minutach pojawili się także nasi siatkarze, przywitani gorącymi brawami. Oni także zaczęli się rozgrzewać. Niestety nie byli na tej połowie boiska co ja miałam miejsce, więc trudniej robiło się zdjęcia, ale coś tam mam :D
Gra w dziadka ;P


Tak jak poprzedni, tak i ten mecz się rozpoczął. Oficjalne przywitanie, hymn Argentyny, potem hymn Polski zaśpiewany a capella (podczas hymnu na trybunie została rozwinięta duża, Polska flaga), przywitanie zawodników pod siatką i wyjściowe szóstki.
Zaczął się mecz, zaczęło się piekiełko w hali. Przez cały mecz było bardzo głośno i bardzo gorąco. Trochę szkoda mi się zrobiło Argentyńczyków, gdyż zawsze jak któryś z nich pojawił się na zagrywce niemal cała hala na nich buczła, i często psuli serwis...





Podczas drugiego seta trochę nie mogłam się skupić na meczu, bo cały czas obserwowałam nasz kwadrat dla rezerwowych, w którym znaleźli się m.in. Kurek, Nowakowski i Jarosz. Było wesoło , np. Bartek z Piotrkiem grali w taką grę z kciukami. Ale także klaskali razem z kibicami, szczególnie Bartek.



Zresztą nie tylko nasi zawodnicy klaskali, ale także zawodnicy z innych drużyn. Reprezentacje Niemiec i Iranu musieli czekać na dekorację, dlatego gdy się przebrali w szatni, wrócili na parkiet, a dokładnie na trybuny dla zawodników. Gdy szła pierwsza fala wszyscy stanęli i robili ją razem z kibicami, a następne fale robiło już tylko kilku Niemców ;)


Po drugim secie, w trakcie przerwy był konkurs dla tych, którzy złapali takie małe piłki rzucane przez naszych zawodników podczas wybiegania na parkiet. Każdego dnia był taki konkurs. Poległa on na tym, kto zaserwuje mocniej (chodzi o prędkość piłki) i celnie. Dlaczego o tym piszę? Bo podczas tego konkursu, jeden z uczestników oświadczył się swojej dziewczynie! Oczywiście został przyjęty :) Niesamowite... W dodatku, ten sam człowiek wygrał konkurs... Ma chłopak szczęście (albo ta dziewczyna, mając takiego chłopaka :P) [też bym chciała takie oświadczyny...;P]

Mecz trwał, cała hala zdzierała gardła. Po ostatnim gwizdku, zrobiło mi się trochę smutno, że to już koniec, ale nic przecież nie trwa wiecznie. Gracze poszli się rozciągać, a na hali zaczęto przygotowywać się do ceremonii dekoracji. Ściągano siatki, przynoszono podium, rozwijano czerwone dywany, przyniesiono puchary itd...



Gdy zawodnicy powoli kończyli się rozciągać, na halę wkroczył zespół tańczących dziewczyn, a po nich jakaś para taneczno - akrobatyczna, która jest aktualnym mistrzem świata w czymś tam :P
Zawodnicy z zaciekawieniem ją oglądali, Polacy i Argentyńczycy z boiska, Niemcy gdzieś poszli, a Irańczycy na stojąco :D









Po występie gracze wszystkich drużyn udali się do szatni przygotować do ceremonii...
No i zaczęło się...
Najpierw wyszli Niemcy, za nimi Polacy, dalej gracze z Argentyny i Iranu.
Były gorące brawa i wręczenie nagród indywidualnych i zespołowych. W sumie z nagrodami indywidualnymi zgadzam się tylko w trzech przypadkach, ale nie będę teraz o tym pisać. Chociaż może wspomnę o jednej sytuacji, bo nie wiem czy pokazywała to telewizja :) Gdy wybierano najlepszego libero, którym został Steuerwald, nasz libero, Igła pokazywał gestem, że się popłacze ;P Śmiesznie to wyglądało...





















Nagrody drużynowe otrzymał każdy z zespołów. Dodatkowo, drużyna z pierwszego miejsca (czyli my :P) otrzymaliśmy jakiś Puchar Prezydenta czy coś w tym stylu ;D
Pamiętacie jak była ta akcja na fejsie Plusa? Żeby wpisywać tam swoje życzenie i jakieś słowa dla siatkarzy, a potem zostanie to im podarowanie w formie księgi? Zawodnicy także to otrzymali i jeszcze na podium nasz kapitan to przeglądał :)

Po ceremonii jeszcze coś do mikrofonów mówił prezes i inne osoby, a następnie zespoły udały się do szatni...
Kibice zaczęli wychodzić z hal. Ja nauczona wcześniejszą sytuacją wiedziałam, że będą teraz czekali na autokary, poszłam od razu w to miejsce którym będą szli :P
Oczywiście było tu sporo kibiców, nie tylko młody dziewczyn. Byli także chłopacy, a także matki z dziećmi i starsze osoby. Każdy chciał zdobyć autograf i pomachać na pożegnanie naszym chłopakom :)
Najpierw musieli wyjechać Irańczycy, bo ich nie widziałam... Potem Niemcy, którzy albo nie chcieli rozdawać autografów, albo nikt nie chciał. Ja podeszłam do trenera Niemiec. Gdy zobaczył, swoje zdjęcie, zapytał się mnie o coś (chyba czy to on, bynajmniej tak to odczytałam) odpowiedziałam „Ja”, że tak, odebrałam zeszyt, uśmiechnęłam się i powiedziałam „Danke”... Haha, myślałam, że nie wytrzymam ze śmiechu, jak od niego odeszłam xD Mój rozszerzony Niemiecki się przydał xD


Gdy zawodnicy z Niemiec odjechali, znowu przyszli ochroniarze i ustawili swój mur. Miałam pecha, bo stałam tak, że wprost przede mną stał ochroniarz, w dodatku taki już trochę starszy i grubszy i nijak nie dało się go wyminąć :D Ale jak zaczęli wychodzić nasi gracze to troszeczkę się przesunął, i mogłam wyciągać ręce do zawodników.
Pierwszy wyszedł Michał Kubiak. Pognał prosto do autokaru, jakby się gdzieś śpieszył :D Wydawało mi się, że był też trochę zdenerwowany... Ciekawe co się stało...

Następnie chyba wyszedł Nowakowski i Kosok. Piotrek rozdawał autografy mając pod pachę księgę kibiców, a w dłoni puchar. Gdy przeszedł przez połowę kolejki, złapał księgę w drugą rękę i powiedział „Przepraszam, mam zajęte obie ręce” i poszedł do autobusu :)
Grzesiek szedł do końca i udało mi się zdobyć Jego autograf (ja stałam tak w ¾ długości kolejki)

Potem wychodzili następni zawodnicy. Igła i Możdżonek rozmawiali prze telefony, więc nie rozdawali autografów. Bartek podchodził do niektórych osób/grupek i rozdawał autografy. Zatrzymał się też dokładnie tam, gdzie stałam ja, więc i Jego podpis mam :)


Michał Winiarski i Kuba Jarosz za to podpisywali się na początku kolejki i chyba pod koniec, ale tego to już nie zobaczyłam. Paweł Zagumny także podpisał się na kilkunastu zeszytach, piłkach, koszulkach, w tym w moim zeszycie :)





Łukasz tym razem chyba nie rozdawał autografów, podobnie zresztą Michał Ruciak, ale pewna nie jestem. Znowu ostatni szedł Bartman i podpisał się tylko jakieś małej dziewczynce na piłce (ta dziewczynka stała jakiś metr ode mnie :P) Jeszcze za Zbyszkiem szedł, nasz trener, który pokazał, że się spieszą. Wsiadł do autokaru i... odjechali. Na pożegnanie wszyscy pomachaliśmy im, a oni nam odmachali...

Potem większość osób już poszła, zostali chyba tylko Ci, którzy naprawdę znają się na siatkówce ;D Bowiem przed wyjściem siedzieli jeszcze Argentyńczycy. Nie wiem dlaczego nie wyszli, chyba nie wiedzieli, że na nich czekamy :D Czekaliśmy jakieś 5 minut, mój tata w tym czasie urządził sobie pogawędki z jakimś organizatorem i z ochroniarzem. Spytał czy może do nich wejść, pani ochroniarz powiedziała, ze tą stronę nie może, ale może spróbować iść naokoło. Więc tata wziął mój zeszyt i poszedł. Pech chciał, że po jakieś minucie przyjechał autokar Argentyńczyków i zaczęli oni wychodzić. Pierwszy szedł Uriarte i rozdawał autografy. Wzięłam więc bilet i zapasowy marker i dałam do podpisu. Potem tata wrócił z zeszytem i udało mi się wziąć podpis od Facundo Conte! :D Była to trochę śmieszna sytuacja... Szedł On jako jeden z ostatnich, i każdy chciał jego autograf... Drzwi do autokaru się zamykały a On dalej podpisywał i przez całą drogę przepraszał i mówił, że się spieszy, ale nie potrafił odmówić... Szkoda, że nie widzieliście Jego oczu... Nie wiedział co ma zrobić... :) Gdy dotarł na miejsce do autokaru, wsiadł i pojechali... Im także pomachaliśmy, a oni nam :)



No i … koniec.
Udaliśmy się do samochodu, zauważyłam, że tacie udało się zdobyć autograf od Sebastiana Sole i Gabriela Arroyo. Szczęśliwa, ale i zarazem smutna wsiadłam do samochodu, po raz ostatni spojrzałam na halę i odjechaliśmy.

Tak jak pisałam wcześniej, w hotelu nie byłam w stanie powiedzieć nic mądrego, nie potrafiłam złożyć zdania. Włączyłam więc sobie Przed Świtem, ale w połowie się wyłączyło, bo skończył się limit, więc poszłam spać....

Wkrótce napiszę jakieś podsumowanie całego Memoriału, i ogólnie całego wyjazdu :)

10 komentarzy:

  1. Baaaaardzo się cieszę, że tutaj trafiłam!
    Również uwielbiam siatę :)
    Muszę nadrobić choć część Twoich postów :)
    Przy okazji zapraszam do siebie http://melkaa.blogspot.com/
    Dopiero zaczynam, ale już obiecuję, że część bloga będzie siatkarska :)

    OdpowiedzUsuń
  2. oo kurde, ale nazbierałas tych autografów, brawo ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dawno mnie u Ciebie nie było.. Ogromnie zazdroszczę Ci wszystkich autografów! I gratuluję ich zdobycia! :))

    Jeśli o Memoriał chodzi to niewątpliwie był magiczny.. :D

    Pozdrawiam ;]

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajnie, że tyle masz autografów :) Bardzo podobały mi się twoje posty opisujące Memoriał ;) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak dużo zdjęć :) po jakimś czasie będzie fajnie obejrzeć :) ja wszytskie swoje mam zapisane i kiedyś je odkopię :) super, że dostałas autografy, przyznam szczerze, że ja ich nie kolekcjonuję, wolę zdjęcia z siatkarzami :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudne ! Ale Ci zazdroszczę. Musisz chyba być bardzo dumna. Tyle autografów i zdjęc siatkarzy. Mmmm ;* Moje marzenie. Ale z pewnością na ME i MŚ zdobędę kilka. :) Pozdrawiam i zapraszam do siebie.

    OdpowiedzUsuń
  7. przyjemnie się czyta Twoje notki ;))
    ii do tego tyle zdjęć i autografów! ;) niesamowite ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Oooo. To były chyba najpiękniejsze 3 dni Twojego życia:)
    Zazdroszczę autografów, na które tak ,,polowałaś" xd, niesamowitych wrażeń i podziwiania naszych siatkarzy (urody też ;d ).

    OdpowiedzUsuń
  9. Ganz gut! Przyznam się szczerze, że paru autografów, które udało Ci się zdobyć w mojej kolekcji nie mam, więc zazdroszczę! Pozdrawiam i zapraszam do mnie, wróciłem po przerwie :)

    OdpowiedzUsuń
  10. No to niezłe miałaś te przygody :) i tyle autografów to masakra, fajnie fajnie :)

    OdpowiedzUsuń

Podobne posty

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...