Sezon 2012/2013 jeśli chodzi o Plus Ligę dobiegł końca.
Dla mnie bardzo smutnego końca.
Nie tak wyobrażałam sobie ten sezon.
Początek nie zapowiadał niczego złego, wręcz przeciwnie!
Skra wygrała Superpuchar Polski w pięknym stylu. Śpiewania i radości w moim domu nie było końca. Następnie Klubowe Mistrzostwa Świata i trzecie miejsce. Boleśnie przegrany półfinał, ale dwukrotne pokonanie Zenitu Kazań i zdobycie brązu jakoś to wynagrodziło.
Plus Liga. Do grudnia było ok, mniej więcej tak, jak się spodziewałam. Skra grała równo, zdarzały jej się słabsze mecze, ale mimo wszystko, poniżej pewnego poziomu nie schodziła. Jednak nagle wiadomość:
Cala i Vincić opuszczają Skrę.
Winiarski doznaje kontuzji w charytyatywnym meczu.
Koniec.
Styczeń 2013. najgorszy miesiąc jaki do tej pory było dane mi przeżyć. Taka "czarna dziura" w pamięci. Kompletnie nic mi się wtedy nie układało. Skra przegrała mecze z JW i odpadła z rywalizacji o Puchar Polski. Oglądałam finały, jednak to nie było to samo. Brakowało mi tego "słoneczka" jak to ostatnio określam drużynę z Bełchatowa. Finały na wysokim poziomie, wygrywa Zaksa, wg. mnie zasłużenie. Jednak euforii w sercu nie ma.
Luty, marzec... Źle się dzieje ze Skrą, ciągle jakieś kontuzje. Jednak trwa LM i w niej nie dajemy po sobie poznać, że nie dzieje się dobrze. Wygrywamy grupę, nie notując na swoim koncie żadnej porażki. Jednak zaraz potem przychodzi ćwierćfinał... bardzo bolesny. Kolejny koniec.
Sovia także odpadła w ćwierćfinale. Zaksa doszła do FF, jednak niewiele tam zdziałała i zajęła 4 miejsce. Kompletnie nie czułam atmosfery finałów Ligi Mistrzów (nie to co rok temu... ta jedna piłka...).
Została już tylko nasza liga. W niej nie dzieje się dobrze. Skra przegrywa kolejne mecze, traci punkty i ostatecznie zajmuje piąte miejsce po fazie zasadniczej. Pierwsza jest Delecta co jest sporą niespodzianką dla siatkarskiego społeczeństwa. Drugi jest JW, trzecia Zaksa, czwarta Rsovia. Ćwierćfinał, albo Mistrz albo Vice-Mistrz będzie poza strefą medalową...
Znów pojedyncze piłki, trochę szczęścia, trochę pomocy sędziów... Skra przegrywa w piątym meczu, w piątym secie. Była walka do końca... nie wystarczyło.
Sezon jeszcze nie dobiegł końca, ale już wiem,. że to nie będzie to, co zwykle. Znów brakuje mojego słoneczka. Toczą się półfinały, ja śledzę mecze o piąte miejsce. Skra ostatecznie zajmuje piątą pozycję. JW wygrywa z Delectą i zdobywa brąz. Dziś, Resovia po pokonaniu Zaksy w piątym meczu broni tytuł Mistrza Polski. A ja? Ja myślę dlaczego świat jest taki niesprawiedliwy. Dlaczego nic mi nie wychodzi? Czy ja przynoszę pecha? Czy to przeze mnie?..
Sezon był wyjątkowy pod jednym względem... Spełniłam kilka marzeń. Byłam na dwóch meczach Skry, spotkałam Bełchatowskich zawodników i mam ich autografy, w tym ten najcenniejszy dla mnie - autograf Mariusza Wlazłego. Poznałam fajnych ludzi, trochę rozwinęłam bloga. Jednak oddałabym to wszystko, te wszystkie piękne chwile tego sezonu, po to, aby dziś móc się cieszyć z odzyskanego tytułu MP przez Skrę...
Trudny jest żywot kibica. Musi być wierny i wierzyć, że przyjdą lepsze czasy dla drużyny, by wtedy jeszcze mocniej i jeszcze śmielej cieszyć się z kolejnej sukcesu, który nadejdzie!Pozdrawiam i życzę spełnienia, kolejnych siatkarskich marzeń!
OdpowiedzUsuńDla mnie to był bardzo, bardzo udany sezon. Zwycięstwa Sovii i Jastrzębia cieszą mnie niesamowicie!!! ;D
OdpowiedzUsuńBył to dziwny sezon, ciekawe jaki będzie następny...
P.S. Zmieniłam adres bloga na: http://w-sportowym-swiecie.blogspot.com/ prosiłabym o zmianę w linkach ;P