Pierwszy mecz w Lidze Światowej już za naszą reprezentacją!
Brazylia - Polska 3:0... ale mimo to powody do radości są ;)
Czego się spodziewałam przed tym meczem? Myśli były różne...
- Brazylia będzie tak podrażniona po przegranych spotkaniach z Włochami, że teraz nie pozwolą nam nic pokazać,
- Będzie bardzo widoczny brak zgrania naszej ekipy, która może powiedzieć, że została "zbudowana w samolocie",
- Trema zje naszych zawodników,
- Nasi reprezentanci będą starali się nawiązać grę, ale o te 3-4 punkty będą lepsi rywale
To jednak były te 'czarne' scenariusze. Przed takimi meczami nigdy nie wyobrażam sobie za wiele, ponieważ łatwo się zawieść. Lepiej podejść z małym dystansem i później być mile zaskoczonym, prawda? ;) I tak było dzisiaj. Jasne! Mogliśmy wygrać te dwie partie, a zwłaszcza tą pierwszą. Mogliśmy mieć już punkt w tabeli. Mogliśmy... STOP.
Fot. www.fivb.org |
Przyjemnie mi się patrzyło na naszych zawodników. Jeśli mam być szczera to... dużo przyjemniej niż na naszą kadrę w ostatnich dwóch sezonach. Nie wiem jak to określić słowami, ale atmosfera wydawała mi się taka "czystsza", po prostu zdrowa, sympatyczna. Tym bardziej przykro mi, że nie udało się wyszarpać tych dwóch setów. Uważam, że nasi zawodnicy zasłużyli chociaż na ten jeden punkcik, bo naprawdę nie prezentowali się źle. A na pewno nie gorzej niż rywale. Myślę, że poziom był podobny, ale lipa... A raczej Lipe!
Ehhh... ten zawodnik przypomniał mi dzisiaj dlaczego za nim nie przepadałam, jak grał w Plus Lidze. Ma coś w sobie takiego na boisku, że nie potrafię się do niego przekonać (ale poza boiskiem nic do niego nie mam). Tak czy inaczej, wszedł na zagrywkę w pierwszym czy drugim secie i pozamiatał. Dosłownie! Gdyby nie On, to... ;)
Fot. www.fivb.org |
Fot. www.fivb.org |
Pozdrawiam ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz