W ostatnim miesiącu wielokrotnie powtarzałam, że Plus Liga mknie tak szybko, że aż trudno jest zapamiętać kto, z kim i kiedy grał/gra/będzie grać. Czy system środa-sobota się sprawdził? Trudno powiedzieć. Z jednej strony w ciągu tygodnia rozgrywanych jest 14 (!) meczów, co powinno być rajem dla kibiców, ale obejrzeć mamy okazję tylko 3 bądź 4 spotkania z tych czternastu. A też to co jest dobra dla kibica, nie zawsze jest takie samo dla siatkarzy.. Teraz mamy krótką przerwę w rozgrywkach, na ligowe parkiety zespoły powrócą 8. listopada. Wykorzystajmy więc ten fakt i krótko podsumujmy to, co do tej pory się wydarzyło :)
14 zespołów, miesiąc grania i 49 spotkań. Duża dawka! A za nami przecież dopiero co zakończone równie obfite Mistrzostwa Świata! Mi na szczęście siatkówka przez to się nie znudziła, a wręcz przeciwnie. Już nie mogę się doczekać kolejnych spotkań. A Wy?
W trakcie tych siedmiu kolejek drużyny dzieliły się punktami w tie-break`ach 13 razy. Z czego siedmiokrotnie wygrywali gospodarze. Zostało rozegrane także pięć spotkań między "wielką czwórką", czyli zespołami, które w minionym sezonie zajęły miejsca od 1 do 4. Skra wygrała bez straty seta z Jastrzębskim Węglem i Zaksą, Sovia wygrała mecze z Zaksą (3:0) i JW (3:2), a JW pokonał Zaksę 3:1. Czy spotkania te naprawdę były hitami? Nie powiedziałabym. Raczej wspaniałej gry na wysokim poziomie nie było dużo. Z różnych przyczyn.
Cześć! :)
Tak jak wspominałam w poprzednim poście, czeka mnie teraz mały rozbrat z siatkówką na żywo. Kolejny mecz dopiero 12. listopada i do tego czasu wypadałoby też coś tu napisać. Pojedynczych kolejek i meczów Plus Ligi nie będę tu przedstawiać, wkrótce postaram się o jakieś krótkie podsumowanie tego, co wydarzyło się do tej pory na naszych parkietach. Dziś nie mam na to czasu, ponieważ jeszcze o 17 mam wykład z matematyki. O tej porze jeszcze nigdy nie siedziałam w szkole/na uczelni i jestem ciekawa czy uda mi się choć troszkę skoncentrować na tym, co się do mnie mówi ;)
Pamiętacie jeszcze cykl "Z sentymentem do muzyki"? Dziś zapraszam na kolejną odsłonę, choć troszkę inną niż do tej pory. Nie minęło kilka dni, a ja już tęsknię za Ergo Areną! Dlatego dzisiejszy zestaw trzech piosenek będzie bardzo związany z tym, co można usłyszeć podczas meczów Lotosu Trefla w tym sezonie. Zapraszam! :)
1. Luxtorpeda - Hymn
Wiara, siła, męstwo - to nasze zwycięstwo!
O tym utworzy wspominałam przy okazji jednej z relacji z meczu. To przy nim siatkarze z Gdańska wybiegają na parkiet podczas prezentacji zawodników. Dla mnie jest to znak, że mecz się zaczyna i czas skupić całą uwagę na tym, co dzieje się na parkiecie. Jaka jest geneza tego zwyczaju? O tym napisała Kasia Grzyb w swoim felietonie dlas-w-o.pl"Nasi siatkarze wbiegali na parkiet przy dźwiękach „Hymnu” Luxtorpedy. To jedna z ulubionych piosenek Wojtka, przy której wychodził na oficjalnej prezentacji drużyny i która tak spodobała się w klubie, że w tym sezonie regularnie będzie towarzyszyć naszej drużynie."
2. Dzioło - Zamyślone głowy
Moje odkrycie tej jesieni. Piosenka, która wpadła mi w ucho podczas pierwszego meczu w tym sezonie i do tej pory nie może wypaść ;) Puszczana w trakcie meczu, przyjęła się bardzo dobrze przez kibiców. Wcześniej tego utworu nie znałam, tytuł podesłała mi Daria (dzięki!) i teraz towarzyszy mi nie tylko na hali, ale i poza nią. Choć oczywiście gdy tylko ją słyszę od razu na myśl przychodzi mi siatkówka i mecze Lotosu Trefla :)
"Hej! Zamyślone głowy
nie chcę z wami walczyć
Mówicie, że jestem winny,
bo naruszam waszą przestrzeń"
3. Wojciecha Młynarskiego - "Róbmy swoje", a właściwie to Andrea Anastasi i "Róbmy swoje" Jakiś czas temu Andrea Anastasi nagrał refren piosenki Wojciecha Młynarskiego. Wideo zostało pokazane na dużym telebimie w Ergo Arenie, po zwycięskim meczu Lotosu z Zaksą Kędzierzyn-Koźle. Piosenka chyba została przyjęta z uznaniem przez siatkarzy i sztab gdańskiego klubu, a na pewno przez kibiców. Teraz po zwycięskich meczach, gdy kibice powoli opuszczają halę, w tle możemy usłyszeć polszczyznę włoskiego trenera. Samo powiedzenie "Róbmy swoje" zostało przyjęte przez zespół i powtarzane wielokrotnie w wywiadach. No to róbmy swoje! :)
Wiecie już jakie melodie rozbrzmiewają w Gdańsku przed, w trakcie i po meczu. A jak jest w innych halach? Chętnie się dowiem, dlatego śmiało rozpisujcie się w komentarzach ;)
Na tym jednak nie zakończę dzisiejszego postu, ponieważ chcę Wam jeszcze podesłać kilka linków, w które warto zajrzeć :)
Plus Liga strasznie pędzi! Już sama się gubię, która kolejka jest w danym momencie grana i muszę to sprawdzać. Z jednej strony fajnie, że musimy czekać całego ciężkiego tygodnia, by w weekend obejrzeć mecz. Ale z drugiej strony łatwo jest się w tym wszystkim pogubić, a i dla zawodników ciągłe podróże pewnie są męczące.
Dziś zapraszam Was na relację z kolejnego meczu Lotosu Trefla Gdańsk, który tym razem podejmował ekipę z Będzina. I co najważniejsze dla mnie - odniósł kolejne zwycięstwo!
Siatkówką kobiet na moim blogu gości niezwykle rzadko. Lubię czasem pooglądać mecze w wykonaniu pań, jednak nie interesuję się nią na tyle mocno, by pisać o niej. Do tej pory nie miałam jednak szansy być na żadnym meczu w wykonaniu siatkarek. Zmieniło się to w poniedziałek, kiedy to miałam okazję pójść na mecz PGE Atomu Trefl Sopot z Chemikiem Police. Zapraszam na krótką relacje i moje spostrzeżenia :)
Z małym opóźnieniem zapraszam Was na kolejną relację prosto z przepięknej Ergo Areny.
LOTOS TREFL GDAŃSK - EFFECTOR KIELCE
Weekend spędziłam w domu, więc jeszcze w niedzielę przed meczem, czekała mnie podróż pociągiem (uwielbiam to...). Na szczęście minęła w miarę szybko, a ja nawet nie spóźniłam się na SKM, która planowo miała pojawić się (i pojawiła się) dwie minuty po przyjeździe mojego pociągu. Nie nawiązywałabym do tej całej podróży, ale chciałam pozdrowić chłopaka, który jechał tym samym pociągiem na jakiś turniej siatkówki. Pozdrawiam! Mam nadzieję, że wygraliście ten turniej ;)
Wrzesień należał do siatkarzy. Co do tego nie mamy chyba żadnych wątpliwości, prawda? Nie boję się stwierdzenia, że Polska żyła siatkówką. Czy się to komuś podoba czy nie, tak właśnie było. Kolejne numery Przeglądu Sportowego, to kolejne okładki z naszymi siatkarzami. Święto trwało przez całe trzy tygodnie, a później przez kolejne kilkanaście dni w polskich mediach i domach trwało świętowanie sukcesu, jakim niewątpliwie było wygranie wielkiego finału i sięgnięcie po tytuł MISTRZA ŚWIATA przez naszą reprezentację. Budzisz się w kraju Mistrzów Świata i od razu poniedziałek nie jest taki straszny, co nie? Nasi siatkarze przeszli do historii, zostali legendami za życia, o których będzie się jeszcze mówiło bardzo długo. Jednak każde święto kiedyś się kończy.
Media po kilku dniach mylenia nazwisk zawodników świętowania, szukają kolejnych newsów, o których mogą pisać/dyskutować, by zadowolić swoich odbiorców. Siatkarze wracają na ligowe parkiety, najwierniejsi kibice volleya kibicują swoim drużyną przy okazji wspominając różne wydarzenia z MŚ, a reszta społeczeństwa wraca do codzienności i wyczekuje meczu... piłkarzy.
Minął już tydzień odkąd rozpoczęły się w naszym kraju rozgrywki ligowe. Pociąg o nazwie Plus Liga powoli nabiera tempa. Za nami już pierwsza kolejka i dwa spotkania drugiej oraz Superpuchar Polski. Następne mecze będą odbywać się cyklu środa-sobota, później dojdą europejskie puchary.. Siatkówki z pewnością nam - kibicom nie zabraknie, oby i nie zabrakło sił naszym siatkarzom.
Sezon reprezentacyjny przeszedł już do historii, czas wrócić na ligowe parkiety. W miniony weekend zainaugurowana została Plus Liga. Był to także mój pierwszy mecz w tym sezonie na żywo. Zapraszam na relację prosto z Ergo Areny :)
Lotos Trefl Gdańsk podejmował u siebie AZS Olsztyn. Mecze pomiędzy tymi zespołami zawsze były ciekawe i wzbudzały sporo emocji w kibicach tych drużyn. Nie chcę się teraz zastanawiać dlaczego, ale tak po prostu jest ;) Mecz miał rozpocząć się o godzinie 15:30, ja przed halą byłam już o 14, gdzie spotkałam się z Darią. Na halę w Gdańsku/Sopocie kibice wpuszczani są na godzinę przed rozpoczęciem spotkania, ale tego dnia miałam jeszcze "zadanie specjalne" do wykonania - odebrać karnet! Na szczęście gdy go odbierałam kolejki jeszcze nie było, ta zrobiła się kilka minut później. Cóż, rozpoczęło się szczęśliwie... :)
Ciepły kocyk, gorąca herbata i ciekawa książka... Właśnie za to lubię jesień. I jeszcze za rozpoczynającą się Plus Ligę. Ale jestem też wielbicielką ciepła, słońca i nicnierobienia więc nie jest to moja ulubiona pora roku, bo wyżej wymienione rzeczy dobiegają końca. Niestety. Ale wszystko ma swój czas i za te 9 miesięcy (o zgrozo!) ciepłe i leniwe dni powrócą. I to jest dobra motywacja, żeby przetrwać jakoś ten czas ;)
Powolutku aklimatyzuję się w Sopocie. Inauguracja roku i spotkanie z dziekanem już za mną, jutro pierwsze zajęcia. Na dobry początek tylko 4 godziny i nawet powinnam się wyspać... Niestety nie mam żadnego wolnego dnia w ciągu tygodnia roboczego. Liczyłam na wolny piątek, ale nawet tego dnia mam jakieś ćwiczenia. Ale jakoś dam radę, no nie? Dzisiaj byłam na małym rozpoznaniu okolicy. Dwie najważniejsze drogi już znam - wiem jak dotrzeć na Ergo Arenę i nad morze ;)