29.03.2015

Pojechali, walczyli, nie podbili...

Nie tak wyobrażałam sobie ten weekend, a Ty? Chociaż właściwie... mogłam to przewidzieć. To nie było trudne. Ale serce kibica kazało wierzyć. Zawsze wierzy, że będzie dobrze. Czasem wbrew rozsądkowi. A później cierpi. Ale serce kibica to wytrzyma. Bo czy porażka cokolwiek zmienia? Przecież serce kibica dalej będzie wierzyło, nawet jeszcze mocniej. Ale boli. Bardzo boli. Rany się zagoją, ale blizny zostaną. Jak zawsze. Takie życie, co nie? 

Liga Mistrzów 2014/2015 przechodzi do historii. Zwycięski puchar w górę wzniósł rosyjski Zenit Kazań. Zespół stworzony do wygrywania i tym razem wywiązał się z roli faworyta. 
Pierwszy mecz Rosjan nie należał do najlepszych. Nie grali na 100% swoich możliwości, ale mimo to zwyciężyli. W wielkim finale odnieśli pewne zwycięstwo, bardzo polegając na swojej niesamowitej zagrywce. Strzał za strzałem. Ciężko było te piłki obronić, a co dopiero przyjąć w punkt! Gratulacje.

Drużyna Zenitu Kazań w finale zmierzyła się z Asseco Resovią Rzeszów, która dzień wcześniej pokonała ekipę z Bełchatowa. W półfinale rzeszowianie grali spokojnie, ale skutecznie. Popełnili sporo błędów, ale jeszcze więcej zrobiła ich Skra. Skra w której szeregach było widać chaos. Brak energii. Rzeszowianie zagrali oba mecze na dobrym poziomie. Na półfinał to wystarczyło, na wielki finał trochę zabrakło. Bo choć walka była, to było jednak widać dominację rosyjskiego potentata. 

Drużyna marzeń FF LM / Fot. www.cev.lu


Trzecie miejsce zajęli gospodarze - Berlin Recycling Volleys. Niemiecki zespół zagrał dwa naprawdę dobre mecze. Dzielnie walczyli najpierw z faworyzowanym Zenitem, później z Bełchatowem. W ich grze było widać dużo energii i zapału do walki. Niesieni fantastycznym dopingiem wspinali się na wyżyny swoich umiejętności i wywalczyli brązowy medal, co bez wątpienia jest dla nich dużym sukcesem. A wywalczyli je po dramatycznym tie-break`u, pokonując 23:21 bełchatowską Skrę...

Moja Skra. W ostatnich meczach nie graliśmy najlepiej. Wierzyłam, że po tych kilku dniach spokojnego treningu uda się trochę odmienić oblicze naszej gry. Niestety, cud się nie przydarzył. Nadal nie była to Skra, która zachwycała swoją grą tak jak na początku sezonu. Pełna werwy i radości. Zmęczenie wygrało? Nie wiem, nie chcę się teraz nad tym zastanawiać. Jednak bardzo żałuję. Żałuję, bo wiem, że ten zespół grać może o wiele lepiej. I mam nadzieję, że w tym sezonie to jeszcze pokaże. 

Jaka była ta Liga Mistrzów? Zależy jak na to spojrzeć.
Patrząc przez pryzmat całego sezonu trzeba przyznać, że była wyjątkowa. Wyjątkowo dobra dla naszej siatkówki. Kroczenie od zwycięstwa do zwycięstwa przez Skrę i Resovię. Dzielnie walczyła także drużyna Jastrzębskiego Węgla. Wyeliminowanie dwóch włoskich drużyn i jednej rosyjskiej. Gra efektowna i efektywna. I wreszcie awans dwóch zespołów do wielkiego finału, finału czterech najlepszych ekip w Europie. To naprawdę spory sukces i z tego możemy się cieszyć.

Później jednak spoglądam na sam F4 i czuję niedosyt. Duży niedosyt. Bo srebrny medal wywalczyliśmy już wcześniej, gdy awansowały nasze dwie drużyny. Ten medal już mieliśmy i na pewno oczekiwaliśmy czegoś więcej. Dwóch medali, najlepiej złota i brązu. Takie były nasze marzenia, prawda? Osobiście oczekiwałam też wysokiego poziomu i zaciętych meczów. A tak naprawdę mieliśmy tylko jeden horror, i tym razem był on bez szczęśliwego zakończenia. 
Nie tak miało być... 

Organizatorzy spisali się na 5. Wypełniona hala bawiącymi się na trybunach kibicami. Efektowne prezentacje szóstek, ceremonia otwarcia i zakończenia turnieju. Tu chyba nie możemy mieć żadnych zastrzeżeń, prawda? Fajnie, że siatkówka tak dobrze przyjęła się w Niemczech. Oby dalej się rozwijała, a możemy mieć kolejny silny siatkarsko ośrodek. Jedynym kamyczkiem do ogródka może być system challenge, z którym było od samego początku sporo kontrowersji... 

Reasumując, dziś czuję spory smutek i niedosyt. Może za kilka miesięcy będę potrafiła bardziej docenić to, co wydarzyło się w ten weekend. A może nie? Cała Liga Mistrzów mogła się podobać, choć liczy się końcowy rezultat. A ten dla mojego zespołu mógł być lepszy. Nie mniej jednak bardzo dziękuję naszym drużynom za te wszystkie emocji i walkę. Walkę do samego końca, mimo wielu przeciwności losu. Nie jest łatwo walczyć na kilku frontach, zwłaszcza przy tak rozbudowanej lidze. Ale Wy sobie poradziliście. Zrobiliście coś wielkiego. I za to bardzo dziękuję. Wierzę w to, że w przyszył sezonie będzie jeszcze lepiej. I że Puchar Europy trafi wreszcie do Polski. 

6 komentarzy:

  1. Bo mamy żółte serca, w których płynie czarna krew, bo to Skra Bełchatów, bo to Skra Bełchatów jest!
    Za rok wygramy. Bo nasza Skra zawsze wraca :)

    Dziś jest nam smutno, jeszcze gorzej niż my muszą czuć się nasi cudowni siatkarze, ale damy radę. Bo kto jak nie my?

    Cała Liga Czempionów była emocjonująca, sam jednak finał, cóż ... wolałabym łzy z innego powodu.

    Trzymaj się! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo jak nie My, to nikt! Damy radę i jeszcze wspólnie będziemy cieszyć się z sukcesów :)
      Dziękuję i Ty też się trzymaj! :*

      Usuń
  2. Również wolałabym, aby drużyny osiągnęły coś więcej w Final Four, ale mimo wszystko ciesze się z ich wystąpień. SKRZE tak mało brakowało do brązu.. a Resovia? Zderzyła sie z potężną ścianą i niestety już się nie pozbierała. Oprawa Final Four zdecydowanie na 5! Bardzo mi się podobało. To prawda, było wielu kibiców i przednia zabawa. I jak większości przypodobały mi się realizacje z góry boiska. Fajna sprawa, Polsat powinien to wdrożyć u siebie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, realizacje z góry boiska także mi się bardzo podobały! Świetny pomysł, zawsze to jakieś nowe spojrzenie na siatkówkę. Faktycznie mogliby w Polsacie też się o taki widok z kamery postarać :)

      Usuń
  3. Jako kibic nie będący wiernym fanem ani Resovii ani Skry liczyłem po prostu na zwycięstwa i kibicowałem obu zespołom. Występ Skry w Berlinie nie zachwycił i z tego smucić mogą się wszyscy. Prawda jest taka, że bycie kibicem to nie łatwe zadanie, ale dobrze, że jest się z nimi na dobre i na złe.

    Wbrew pozorom będzie to historyczny FF, bo dwóch drużyn nie mieliśmy. Apetyty rosną, co powoduję, że śmielej zaczynamy marzyć o zwycięstwie w całych rozgrywkach. Kto wie, może za rok? :)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, rola kibica do łatwych nie należy. Ale na szczęście wszelkie gorsze momenty, wynagradzają nam później piękne zwycięstwa ;)
      Oby za rok! :)

      Usuń

Podobne posty

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...