Już jutro rozegrany zostanie mecz o Superpuchar Polski. Na przeciwko sobie staną kluby z Rzeszowa i Gdańska. Zespoły z dwóch końców naszego kraju, ale mający kibiców w różnych zakątkach Polski.
Znajdujesz się w nowym otoczeniu, w nowej grupie ludzi. Nikt nikogo nie zna, każdy stoi osobno, chociaż zdarzają się też małe grupki. Podejdziesz do kogoś? Jeśli tak, to dlaczego wybrałeś tą, a nie inną osobę? Poznajecie się. Ważne jest pierwsze wrażenia, pierwszy kontakt wzrokowy i pierwsza rozmowa. Ale co dalej? Co sprawia, że decydujesz się kontynuować znajomość?
Jestem typowym introwertykiem. Nie czuję się dobrze w dużym gronie znajomych i nieznajomych osób. Nie lubię czuć się otoczona przez ludzi, ale jednocześnie lubię kontakt z innymi. Nie przeszkadza mi samotność, ale nie wyobrażam sobie życia bez moich znajomych i najbliższych. Nie jestem zamknięta na nowe znajomości, ale też nie skaczę z radości, gdy czeka mnie wkroczenie do nowego środowiska. I nie wpuszczam do "mojego świata" każdego. Muszę poczuć tą "więź porozumienia", żeby móc komuś zaufać.
Zanim odkryłam, że siatkówka to jest to, o czym mogę rozmawiać godzinami, miałam raczej wąskie grono znajomych. Gdy poznawałam kogoś nowego, kończyło się zwykle na koleżeńskiej więzi. Ale były też osoby, które gdy tylko zostały mi przedstawione, wiedziałam, że możemy się dogadać. Że ta osoba może zrozumieć "mój świat". Zwykle się nie myliłam.
Podobnie było z siatkówką. Zanim pojawiła się w moim życiu, szukałam czegoś, co mnie porwie. Próbowałam rysować, grać na gitarze i mnóstwo czytałam, ale to nie było to. Rzeczy te sprawiały mi przyjemność, ale kończyło się na "koleżeńskiej więzi". Pojawienie się siatkówki było nowym impulsem, czym całkowicie odmiennym Nie wiedziałam dokąd zmierza nowa "znajomość", ale postanowiłam brnąć w nią dalej. Z różnym skutkiem.
"Kiedy zaczynasz kibicować klubowi, nie robisz tego ze względu na trofea (...) tylko dlatego, że gdzieś tam odnalazłeś cząstkę samego siebie"
Poznawałam i wciąż poznają nowe osoby. Najwięcej i najlepsze kontakty mam z tymi, którzy podobnie jak ja, oddali swoje serce siatkówce. Mam wrażenie, że tym osobą mogę bardziej zaufać. Że rozumieją. Dziwne? Może.
Co sprawia, że rozmowa z niektórymi jest tak naturalna, jak oddychania. Co sprawia, że rozmawiając z innymi, masz wrażenie, że zewsząd otacza cię woda, a Ty nie potrafisz pływać? Skąd wiesz, że to nie Twoje środowisko?
Masz swój ulubiony klub sportowy? Dlaczego właśnie on?
Dlaczego Barcelona, a nie Real? Dlaczego Skra, a nie Resovia? Dlaczego Jastrzębski Węgiel, a nie AZS Olsztyn?
Wyniki sportowe? Hmmm, nie sądzę.
Ulubieni sportowiec? To może mieć znaczenie, ale czy decydujące? Raczej nie.
A więc co?
Może zaczęło się od ulubionego sportowca, od sukcesu zespołu. To nic złego! Ale... dlaczego zostałeś? Może właśnie dlatego, że gdzieś w tym klubie odnalazłeś cząsteczkę siebie? Coś, co sprawiło, że kibicowanie właśnie tej drużynie jest dla Ciebie tak naturalne, jak rozmowa z najlepszym przyjacielem. Są trudne chwile, bywają kłótnie i nie zgadzacie się w kilku kwestiach. Ale czujesz, że to jest Twoja bratnia dusza, że możesz tej osobie zaufać.
Zaufanie do klubu jest bardzo ważnie. Musisz czuć, że zespół będzie walczył i będzie dawał z siebie wszystko. Czuć, że zarząd będzie chciał jak najlepiej dla klubu, będzie dbał o jego dobre imię. Czuć, że możesz liczyć na innych kibiców w chwilach słabości, ale i w momencie, gdy przyjdzie sukces.
Bywają znajomości, które się po prostu kończą. Zostały zbudowane na słabych fundamentach i przepadają. Podobnie jest z sympatią do klubów. Zdarza nam się kibicować danemu zespołowi tylko dlatego, że w danym sezonie gra tam nasz ulubiony sportowiec. Kibicujemy przede wszystkim jemu, a nie łączymy się więzią z klubem. I właśnie jeśli przez cały sezon nie związaliśmy się emocjonalnie z drużyną, to nasza sympatia po prostu przepadnie. Bo nie było odpowiednich fundamentów. Przelotna "znajomość", którą możesz czasem wspominać, ale życie toczy się dalej.
Jeśli masz klub, w którym odnalazłeś cząsteczkę siebie to jesteś szczęściarzem. Nie odwracaj się od niego, zwłaszcza w chwilach słabości. Klub, jego kibice i sportowcy to rodzina, którą sam wybrałeś. Nie wbijaj w niego szpilek. Nie ważne, czy kibicujesz od roku, czy od kołyski. Nie ważne, czy jeździsz na wszystkie mecze, czy nie udało ci się pojechać na żaden. Nie ważne są powody, dla których zacząłeś kibicować. Po prostu kibicuj dalej. Dbaj o "swój" klub, tak jak o przyjaciela. Bądź.
Przed nami nowy sezon, nowe wyzwania. Kibice po raz kolejny zdjęli biało-czerwone koszulki, by przybrać klubowe barwy. Pewnie pojawią się sprzeczki i docinki, chociaż mam nadzieję, że nas one nie podzielą. Hejtowanie jest słabe. Skupmy się na naszych klubach, na byciu jak najlepszym kibicem. Tam gdzieś jest nasza cząsteczka, nie bez powodu.
Dziwny wpis? Może trochę. Nadchodzący sezon też będzie dziwny. Nieco inny niż zwykle. Ale to nie znaczy, że gorszy. Czas odwrócić stronę i zacząć zapisywać kolejną. Który zespół chwyci długopis z złotym kolorem? Zobaczmy.
Mimo że wpis jest inny niż zwykle to jak zawsze bardzo przyjemnie się go czyta :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
Wahałam się z jego publikacją, tym bardziej dziękuję za te słowa ;)
UsuńMamy w sumie sporo wspólnego! (Ciekawe czy wiesz co :P)
OdpowiedzUsuńNastępnym razem nie miej wątpliwości do takich postów, bo jest super, jak zwykle :>
Btw, zawsze czytam Twoje posty po parę razy, chcąc napisać jakiś mądry komentarz, ale jeszcze nigdy się nie udało. :(
Hmmmm, chyba się domyślam :D
UsuńZ takimi postami zawsze jest trudno, ale dziękuję <3
Zawsze się udaje!
Pierwszy raz trafiłam na ten blog, przeczytałam kilka postów i na pewno będę zaglądać tu częściej. : ) A jeśli chodzi o ten post masz całkowitą rację. Ja też jestem kibicem ale piłki nożnej, mam swój lokalny klub. Na pierwszy mecz zabrał mnie tata w 2006 roku a od 2010 zaczęłam chodzić regularnie i na trybunach jestem do dziś. Czy to mecz u siebie czy mecz wyjazdowy dla mnie nie ma znaczenia ważne, że jestem i wspieram drużynę. Tylko najgorsze są właśnie podziały tak jak pisałaś... niestety tak już pozostanie i nie mamy na to wpływu. Jedynie nie ma podziałów kiedy gra reprezentacja Polski czy to piłce nożnej czy siatkówce. A jeśli chodzi o siatkówkę lata, lata temu też chodziłam na mecze siatkarek teraz postanawiam odnowić to i zacznę chodzić od tego sezonu ponownie na mecze siatkówki ale tym razem na inny klub, już nie mogę się doczekać :)
OdpowiedzUsuńMiło mi i serdecznie zapraszam, można się rozgościć na blogu. :)
UsuńTak jak piszesz, najważniejsze to być cały czas z drużyną. Nie zawsze można ciałem, ale duchem i sercem owszem.
Mam nadzieję, że atmosfera z siatkarskich trybun na nowo ci się spodoba. Udanego kibicowania! :)