Nie wiem...
Nie wiem, co mam teraz zrobić...
Na pewno nie zasnę, nie ma mowy...
Przestać płakać też nie potrafię...
Nic sensownego też nie napiszę i pewnie usunę tego posta, gdy tylko doprowadzę się do porządku... Ale nie będzie to łatwe... Potrzebuję czasu.
Wydawać by się mogło, że po każdej porażce powinno być mi łatwiej. Powinnam już się przyzwyczaić? Nie.. to złe słowo. Powinnam do nich dorosnąć? Nie przeżywać tak? Ale jak? Przecież z dnia na dzień, Skra nie jest mi coraz bardziej obojętna, więc jak obojętne mogą być mi emocje? Wydarzenia z nią związane? Wręcz przeciwnie.. Wszystko jest o wiele silniejsze.
Wszystko zaczęło się podczas Mistrzostw Świata w 2010 roku.. Pierwsza sportowa, siatkarska impreza, którą przeżyłam bardzo mocno, boleśnie..
Później przyszła Skra, która wlała trochę miodu na moje serce, złożyła je w jedną całość. Puchar Polski, Mistrzostwo Polski... Pierwszy raz poczułam prawdziwą radość, wręcz euforie po wygranej zespołu, po sportowych emocjach. Nie trwało to jednak długo...
Finału Ligi Mistrzów nigdy nie zapomnę. Należę do bardzo pamiętliwych osób, co z pewnością jest jedną z moich wad. Pewnie dlatego teraz wszystko mi się "zlewa"... Marzec, tie-break.. gra na przewagi... po drugiej stronie rosjanie...
Ból wtedy niewątpliwie był ogromny, nieporównywalny z niczym innym. Do tej pory zdarzą się noce, gdy śnią mi się obrazki, niezbyt miłe z tamtego okresu...
Boże.. Co ja napisałam?
Przecież to "tylko" mecz.. Czym tu się przejmować? Raz wygrają, raz przegrają.
Nie...
Szkoda, że tak mało osób próbuje to zrozumieć, a niektórzy nawet hejtują za... Ehm..
Daniel... Mam mdłości na widok tego obrazka... Daniel przez te 1,5 seta, które miał okazję zagrać, pokazał, że nadal należy się z nim liczyć, a wiek nie gra żadnej roli... Gdyby było więcej takich zawodników, tak charakternych, pełnych pasji i zaangażowania... Daniel, trzymaj się! Mam nadzieję, że jeszcze w tym sezonie dołożysz nie jeden skuteczny blok i zdobędziesz pozostałe trofea, które zostały do zdobycia.
Ogólnie, to chciałam tylko napisać, że Skra przegrała po tie-breaku z rosyjskim zespołem i nie zagra w finale Pucharu CEV.
Taa... Także bardzo miło... Tydzień temu czułam się okropnie, dziś czuję się jeszcze gorzej, a w środę...
"Przecież to "tylko" mecz.. Czym tu się przejmować? Raz wygrają, raz przegrają."
OdpowiedzUsuńTiaaa... ja po finale IO usłyszałam "daj spokój, przejmujesz się tym chyba bardziej niż oni". Rzeczywiście, bo na pewno mieli w dupie, że przegrali najważniejszą imprezę czterolecia, a co niektórzy kończą karierę porażką :) To się nazywa wsparcie. Ktoś, kto nie jest kibicem tego nie zrozumie.
Ech... trzymaj się jakoś!
Asiu, spróbowałabym cię pocieszyć, ale chyba nie umiem...
OdpowiedzUsuńOgólnie na co dzień nie jestem kibicem Skry, ale jeśli jakiś zespół gra w europejskich pucharach to zawsze kibicuję. Bardzo smutno mi było, kiedy przegrali, bo widać, że walczyli całym sercem, a była szansa na odrobienie strat z poprzedniego meczu. Niestety się nie udało, przegraliśmy wojnę polsko-rosyjską. Ale nie napiszę, że nic się nie stało, bo wiem, jak to boli, kiedy twoja ukochana drużyna przegrywa. Bardzo szkoda Daniela, bo miał bardzo dobre wejście, a nieszczęśliwie trapi go kontuzja.
Ja nie jestem kibicem Skry ale na pewno nie mam zamiaru hejtować nikogo. Nikt na to nie zasłużył nawet jeżeli przegrał. Meczu przyznam się nie oglądałam całego ale było mi przykro, że Skrze się nie udało. A z takich wojowników jak Daniel czy inni siatkarze trzeba być po prostu dumnym. Pozdrawiam...
OdpowiedzUsuńRównież przeżywałem każdy zdobyty i stracony punkt, było tak blisko.
OdpowiedzUsuńAle nie załamuje się bo wierzę, że chłopaki powalczą o Mistrzostwo Polski, a na pewno o Ligę Mistrzów w przyszłym sezonie. I że moja żółto-czarna opaska na rękę z wielką literą S, S jak Skra (mój taki nieoficjalny gadżet zespołu) przyniesie im szczęście. Wczoraj Go nie miałem, to może dlatego skończyło się tak jak się skończyło. A to, że Daniel Pliński wróci w tym sezonie jestem pewny, wiem jaki to wojownik. W końcu pochodzi z Kaszub, a my już tacy jesteśmy. Dwukrotnie Plina był witany w moim mieście, na puckim rynku jako bohater po zdobyciu cennych medali i wiecie co - mam cichą nadzieję, że może by tak powitać Go po raz trzeci, bo moje zdanie jest takie, że jest On pomimo swojego wieku cały czas aktualnie jednym z lepszych, a na pewno najbardziej doświadczonym i wyszkolonym środkowym w Polsce. Będzie ciężko, ale pomarzyć można. :) PS: A Ty mała pozbieraj się, bo prawdziwy kibic musi być też wojownikiem.