Połowa listopada już za nami i wkrótce rozpocznie się świąteczny szał. Szczerze? Już nie mogę się tego doczekać! Rozświetlone domy i wystawy w sklepach, a w radiu "Last Christmas". I wolne, przede wszystkim trochę wolnego. Zauważyłam, że ostatnio tylko odliczam dni do kolejnych weekendów, w które i tak nie potrafię odpocząć. O ile wczesną jesień, tą złotą i ciepłą jeszcze lubię, o tyle ta ciemna, mokra i coraz zimniejsza nie należy do moich ulubionych. Dlatego chciałabym już święta, a zaraz potem wiosnę ;)
O tym, że czas mija bardzo szybko możemy przekonać się także patrząc na kalendarz Plus Ligi. 10 kolejek już za nami, a wraz z końcem listopada zakończy się pierwsza część rundy zasadniczej! A jeszcze niedawno emocjonowaliśmy się kolejnymi meczami Biało-Czerwonych...
10. kolejka przyniosła nam trochę emocji, choć nie zawsze tych sportowych. "Małym" zamieszaniem zakończył się mecz w Olsztynie, kiedy to AZS Politechnika Warszawska pokonała w czterech setach podopiecznych Krzysztofa Stelmacha. Wszystko rozpoczęło się po ataku Grzegorza Szymańskiego w trzeciej partii przy stanie 30:31 dla gości. Sędzia poprosił o weryfikację wideo, by sprawdzić czy był blok. Sprawdzono natomiast, że był aut i zakończono seta... do którego chciano wrócić, po ponownym przejrzeniu akcji. Wybuchła długa dyskusja, która toczyła się jeszcze długo po meczu.
Sędziowie zostali przebadani przez policję alkomatem, trener Stelmach oddał się do dyspozycji zarządu, na Twitterze padły dość ostre słowa od jednego z zawodników, a kapitan olsztynian nie chciał podpisać protokołu. Szkoda, że w tym całym zamieszaniu mówi się tylko o tej jednej akcji. Wiem, że takie rzeczy bolą, zwłaszcza gdy ma się racje, a decyzją sędziów przegrywasz (chyba nie muszę przypominać pewnego finału LM.....). Warto jednak pamiętać, że "Wilki Bednaruka" pozostałe dwa sety (pierwszego i czwartego) wygrali w sposób bardzo zdecydowany - do 15 i 16.
W niedzielę odbył się pojedynek dwóch żółto-czarnych ekip. Dwóch drużyn, którym kibicuję. Oczywiście uwielbiam jak Skra przyjeżdża do Gdańska, ale nie znoszę jak te dwa kluby grają między sobą. W moim przypadku więc emocji nie zabrakło, zarówno tych wynikających z sympatii do Lotosu Trefla i Skry, jak i tych sportowych. Choć jeśli chodzi o te sportowe to początek wcale nie zapowiadał tego, co się wydarzyło w późniejszym czasie...
Pierwsze dwa sety to była... strzelnica. Skra zagrywała NIEZIEMSKO! I choć w pozostałych elementach była względna równowaga, to zagrywka sprawiła, że dwie pierwsze partie na swoją korzyść zapisali bełchatowianie. Później nagle ten element zniknął, Skra mimo iż prowadziła już czterema punktami w środkowej części seta, nie potrafiła postawić kropki nad i. Lotos Trefl wyrównał stan trzeciego seta i zaraz potem całego meczu. Nim się obejrzeliśmy już był tie-break, w którym także działy się różne rzeczy. Od prowadzenia rozpoczęła Skra, w końcówce dogonił Lotos, który miał piłkę meczową... Jednak Mariusz Wlazły i spółka przenieśli szalę zwycięstwa na swoją stronę, wygrali piątą partię, cały mecz i nadal są niepokonani w PL.
Ciekawostka: Obie drużyny łącznie zdobyły 26 punktów bezpośrednio z zagrywki (17 Skra, 9 Lotos) i 27 punktów blokiem (odpowiednio 12 i 15).
Moje wrażenia po meczu? Chyba jestem zadowolona, choć w pierwszym momencie nie widziałam co myśleć. Z jednej strony jestem bardzo dumna z tego, że Lotos walczył do samego końca, pokazał dobrą siatkówkę i wywiózł punkt z trudnego terenu. Z drugiej strony szkoda mi tego straconego punktu przez Skrę i niepokoją mnie te niewykorzystane szanse... Oj ciężko jest kibicować dwóm klubom, oj ciężko...
Bardzo się zdziwiłam, kiedy przeczytałam o sytuacji w Olsztynie. Dawno nie było takiego zamieszania i kłótni. Niby challenge ma pomagać, a ostatnio to on wprowadza więcej nerwowych sytuacji. Ale to była tylko jedna akcja. Gdyby ten punkt przyznano Indykpolowi, nie znaczy to, że wygrałby on seta. Warszawianie zasłużyli na wygraną. Olsztyn przez tą jedną akcję nie przegrał meczu. Przegrał, bo grał po prostu słabiej.
OdpowiedzUsuńNie oglądałam pojedynku bełchatowsko-gdańskiego, ale liczyłam na emocje i tie break. No i się doczekałam :). Brawa dla Lotosu za podniesienie się i zdobycie punktu w "ulu". Brawa dla Skry za świetne dwa pierwsze sety i ostateczną wygraną.