Liga Światowa na dobre się rozkręciła. W miniony weekend rozegrane zostało 38 (słownie: trzydzieści osiem!) spotkań. Rozpoczęły się również Igrzyska Europejskie, w których mamy swoich przedstawicieli. Kibice siatkówki i sportu na nudny weekend z pewnością narzekać nie mogli. Niestety, tylko niewielki ułamek meczów był na żywo transmitowany przez telewizję.
Jako, że panie mają pierwszeństwo [;)] zacznijmy od Igrzysk Europejskich, w których udział biorą nasza kobieca i męska reprezentacja. Najpierw Polki po pięciosetowej batalii odniosły zwycięstwo nad Turczynkami, a najwięcej punktów w naszej drużynie zdobyła Kasia Skowrońska-Dolata (22 oczka). Następnego dnia (a raczej nocy?) wygrali Polacy, którzy do zwycięstwa nad reprezentacją Francji także potrzebowali pięciu setów. Najlepszym punktującym został Artur Szalpuk, który na swoim koncie zapisał 21 oczek.
Co ciekawa (choć pewnie mało przyjemne dla naszych reprezentantów) oba mecze rozgrywane były o bardzo późnych godzin. Grać o 1 w nocy (miejscowego czasu!) na pewno nie należy do najłatwiejszych, tym większe brawa za odniesione zwycięstwa.
Już dziś kolejny mecz pań. Polki podejmą reprezentację Azerbejdżanu o godzinie 19, a jutro o 11:30 na parkiet wyjdą Polacy, którzy zagrają z reprezentacją Turcji. Oczywiście godziny mogą ulec zmianie, ze względu na pozostałe mecze.
Nie tylko nasze reprezentacje przebywające w Baku lubię pięciosetowe pojedynki. Nasza kadra A, występująca w Lidze Światowej, przed weekendem rozpoczęła podróż dookoła świata. Pierwszym przystankiem była Ameryka Północna i mecz z reprezentacją USA.
Fot. worldleague.2015.fivb.com |
Niestety, w przypadku LŚ nie był to dla Polaków udany weekend. Pierwsza porażka od pamiętnych Mistrzostw Świata i meczu z... Amerykanami właśnie. Cóż, chyba "nie leży" nam ten zespół. Pierwszy mecz po wielkiej walce i bardzo ciekawym pojedynku przegraliśmy po tie-breaku. W drugim meczu niestety już nie udało się urwać żadnego punktu i przegraliśmy 1:3.
Miałam wrażenie, że naszym Panom zabrakło sił. Pierwszego dnia do początku czwartej partii była zacięta walka i mecz stał naprawdę na wysokim poziomie. Niestety z czasem kończenie ataków przychodziło z coraz większym trudem. W drugim meczu sytuacja powtórzyła się w połowie drugiej partii. Trzeba także oddać Amerykanom, że zagrali świetne zawody. Sześć zwycięstw z rzędu mówi samo za siebie. Udało im się stworzyć świetny i co więcej młody (!) zespół, który nie przez przypadek wygrał poprzednią edycją Ligi Światowej.
Teraz nasi reprezentacji udadzą się do Rosji gdzie powalczą z kolejną zmianą strefy czasowej o kolejne punkty.
Jeszcze słówko o kibicach, a raczej Kibicach przez bardzo duże K! Uwielbiam widok wypełnionych hal przez pełnych nadziei kibiców. A jeszcze bardziej uwielbiam widok hal, wypełnionych biało-czerwonymi kibicami, wspierających Polskę. Gramy u siebie nawet za oceanem, czy to nie piękne? Poza tym spisali się także kibice, którzy wspierali Biało-Czarownych przed telewizorami. Internet i media społecznościowe były nasze podczas tych dwóch nocnych meczów. Dzięki!
#GoPoland
PS. Jutro mam ostatni egzamin. Nie chcę zwalać winy na siatkówkę, ale... no przy takim natłoku meczów trudno było o naukę. Także będę bardzo wdzięczna za trzymanie kciuków i telepatyczne przesyłanie pozytywnych fluidów. Z góry dziękuję! ;)
Zgadzam się z Tobą, podczas meczów w Chicago duże znaczenie odgrywało zmęczenie zawodników. To był pierwszy wyjazdowy mecz naszej reprezentacji i to jeszcze na drugim końcu świata. Szkoda, że w 1 spotkaniu nie udało się wygrać, choć mieliśmy swoje szanse. Jednak następnego dnia Amerykanie od początku dominowali na boisku. Mam nadzieję, że w Krakowie Polacy im się zrewanżują :).
OdpowiedzUsuńPowodzenia na egzaminie!