"Żadnego końca świata dziś nie będzie!
Bo w Tokio jest już jutro"
LemON - Jutro
Mówiło się, że ten mecz zadecyduje o wszystkim. Będzie świetnym zwieńczeniem sezonu zasadniczego i przedsmakiem przed decydującymi spotkaniami o medale. Z różnych przyczyn tak się jednak nie stało. Z jednej strony żałuję, bo chętnie wzięłabym udział w takim wydarzeniu. Panuje wtedy inna atmosfera. Przypominam sobie ubiegłoroczny finał Pucharu Polski, w którym walka szła na noże, a po meczu nie było przyjaznych pogaduszek pod siatką. Było to chyba jedno z niewielu spotkań, po których od razu dało się zauważyć, która z drużyn tego wieczoru będzie świętować, a która.. wręcz przeciwnie. Z drugiej strony, to zawsze mniej stresu, a więc lepiej dla zdrowia, co nie?
Do Gdańska przyjechała Asseco Resovia, by rozegrać swój ostatni w fazie zasadniczej mecz. Każdy przegrany set mógł zadecydować o tym, czy zagrają w finale, czy też nie. Cel - wygrać bez straty seta.
Gospodarze nadal nie pewni w 100% udziału w "małym finale" tj. meczach o brązowy medal. Jednak nie stali nad przepaścią. Jeśli nie uda się wygrać nadal szansa na grę o 3 miejsce zostaje.
Resovia była bardzo zmotywowana i skupiona na realizacji zadania. Aktualni Mistrzowie Polski nie mogli sobie pozwolić na chwilę rozluźnienia i to było widać. Koncentracja i krok po kroku, punkt po punkcie realizacja założeń.
Gdańszczanie dobrze grali w początkowych fazach setów. Potrafili zdobyć przewagę i grać naprawdę świetnie, wyciągać niesamowite piłki w obronie i kończyć kontrataki, ale... do czasu. Jeden prosty błąd własny, następnie punktowy blok rywali i set uciekał. A później kolejne dwa i cały mecz.
Nie mam za wiele do powiedzenia o tym meczu. Nie było to łatwe spotkanie i niestety nie udało się przechylić szali zwycięstwa w żadnym z setów na stronę gospodarzy. Szkoda, bo moim zdaniem szansa na to była bardzo duża. Ale wygrał zespół tego dnia lepszy. Gratulacje dla obu ekip za ciekawe widowisko.
Spotkanie w Ergo Arenie oglądało ponad 5 000 osób. Sporo! (chociaż spodziewałam się więcej?) W ostatnich meczach wynik oscylował wokół dwóch, góra trzech tysięcy osób. Jednak ranga meczu i klasa rywala też robi swoje. Było bardzo głośno, zwłaszcza w początkowej fazie spotkania.
"To jak energia wszystkich słońc,
strumienie światła poprzez mrok,
ponad śmierć i ponad czas."
IRA - Miłość
Na meczu miałam okazję kibicować z moimi wspaniałymi koleżankami, z którymi po ostatnim gwizdku sędziego zrobiłyśmy małą sesję. Tak bardzo nie chciało mi się opuszczać hali! Prawdopodobnie w tym miesiącu jeszcze 2-3 mecze i na kolejne będę musiała czekać niemal pół roku... Was też to przeraża? Czy już chcecie aby Plus Liga dobiegła wreszcie końca i zaczęła się reprezentacja?
Jeszcze przed wyjściem z Ergo Areny udało mi się "złapać" do zdjęcia Krzysztofa Ignaczaka i tym samym kolejne marzenie na mojej siatkarskiej Bucket List mogę odhaczyć. Niezmiernie się z tego cieszę. Kilkukrotnie już podejmowałam próbę zrobienia sobie zdjęcia z naszym libero, niestety z marnym skutkiem. Ale jak pokazuje mój przykład, warto wytrwale dążyć do realizacji swoich marzeń i wszystkie po kolei spełniać.
Miłego weekendu!
PS. Zdjęcia takie sobie, te które robiłam ekipie "mojemu" LOTOSOWI w większości nie wyszły. To chyba nie był mój dzień...
Moim anty-fotograficznym okiem stwierdzam, że rozkręcasz się z tym nowym obiektywem, bo coraz lepsze zdjęcia :P Więc weź to 'PS' usuń :O
OdpowiedzUsuńNo i poza tym to gdzie to foto z Igłą, gdzie ta sesja cała? Zawsze się pochwalisz, a nic nie wrzucisz :(
Chyba wręcz przeciwnie, im więcej zdjęć robię, tym bardziej mi się one nie podobają...
UsuńCała sesja tylko dla wtajemniczonych :)
Byłaś widziana... O ile się nie mylę w TV na tym meczu. Bodajże przy stanie 16:10 w pierwszym secie. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń#przyłapana :)
Usuń