Nie da się ukryć, część wakacji (dla wielu ta przyjemniejsza) już za nami. Lipiec mogę uznać za udany. Nie był to może torcik z wisienką, bardziej ciasto pełne owoców. Jak wyglądał mój przepis na ten miesiąc? Wzięłam dwie garści siatkówki, garść książek, trochę nicnierobienia i trochę pracy oraz spotkania ze znajomymi i nieznajomymi. Wymieszałam, dodałam szczypty wyjazdów do znanych i nieznanych miejsc, i połączyłam z nutką humoru i pozytywnego nastawienia. By wypiek był bardziej kolorowy dodałam ogromną ilość sezonowych owoców. Polecam!
W pierwszą niedzielę lipca wraz z siostrą, Natalią i Kamilą wybrałyśmy się do Gdańska na turniej z cyklu Plaża Open. Pogoda była taka sobie, nie było świderków, a plażówka moją miłością nie jest, ale mimo wszystko był to miły dzień spędzony z fajnymi osóbkami.
Kilka dni później przyjechała do mnie Domi, z którą wybrałyśmy się jednego dnia do Trójmiasta. Pogoda znowu była w kratkę, a w planach było oglądanie siatkarskich zmagań... Ale kto by się tym przejmował? Już następnego dnia (a raczej nocy) czekała nas podróż do Krakowa. I siatkówka, tym razem w wydaniu halowym-reprezentacyjnym!
Po długiej podróży nocą, nadszedł dzień zwiedzania i kibicowania (proporcje 50:50). Dużo z Krakowa nie zobaczyłyśmy, skupiłyśmy się na Starym Rynku i tradycyjnych miejscach, które warto zobaczyć: Barbakan, Brama Floriańska, Sukiennice, Kościół Mariacki, Zamek Królewski na Wawelu i oczywiście odwiedziłyśmy także Smoka.
Drugą część dnia oraz kolejny dzień spędziłyśmy już na hali, oglądając poczynania najlepszych reprezentacji na świecie: Polski, Brazylii, Francji, USA, Serbii i Włoch. Choć niewątpliwie brakowało tej imprezie kibiców, to jednak dobrze wspominam wyjazd. Był to ogromny zastrzyk pozytywnej energii i niewyobrażalnego szczęścia. Kolejne kilka dni spędziłam u Dominiki na Mazurach.
Pierwsze co zrobiłam po powrocie do domu, to oczywiście odespanie całego tygodnia i napisanie relacji z wyjazdu. Widzieliście?
Czasu na odpoczynek za wiele nie było, od czwartku rozpoczęłam praktyki zawodowe. Wszystko fajnie, tylko to wstawanie kilka minut po 6... Jest ciężko!
Między wyjazdami i praktykami starałam się coś czytać. W lipcu przeczytałam 6 książek, z czego 5 z nich to jeden cykl pt. Wybrani. Autorką jest C.J. Daugherty.
Dziewczyna, dwóch chłopaków, stara szkoła i rywalizacja o władzę... Seria opowiada o przyjaźni i miłości, o władzy i chęci jej zdobycia za wszelką cenę. O poświęceniu, niezrozumieniu i tajemnicach...
Każdej części nie będę opisywać, bo wyszedłby z tego niezły spoiler. Jedne części były lepsze i trzymały w napięciu, inne troszkę słabsze, ale ogólnie cykl mi się spodobał. Takie 7,5 na 10.
Nie można mówić, że coś nie istnieje tylko dlatego, że się tego nie rozumie - C.J. Daugherty – Dziedzictwo
Herbata to napój, który potrafi sobie poradzić z całym złem tego świata. - C.J. Daugherty – Wybrani
Jedyna książka, jaką przeczytałam poza cyklem, to "Ugly Love" Colleen Hoover. Na okładce możemy przeczytać słowa "Tej powieści się nie czyta, tylko przeżywa – całą sobą, sercem i duszą, a po zakończeniu nic już nie jest takie samo". Nic dodać, nic ująć. Ekscytuje, wzrusza, chwyta za serce i rzuca nim o ścianę.
Wcześniej czytałam "Hopeless" i "Losing Hope" tej autorki. Każda z tych książek jest piękna, choć historie w nich opisane wcale nie takie wesołe i romantyczne...
Miłość nie zawsze jest ładna. Czasami wciąż masz nadzieję, że w końcu będzie inaczej. Lepiej. A potem, zanim się zorientujesz, znowu jesteś w punkcie wyjścia, a serce zgubiłeś gdzieś po drodze.*
Nie wierzę w propozycje remisów. To wykręty ludzi, którzy się boją, że przegrali.*
I have only two rules: "Don't ask about my past", he says firmly. "And never expect a future.".*
* Colleen Hoover
– Ugly Love
Jeśli chodzi o jedzenie to przede wszystkim owoce, które zagościły w moim ogródku: truskawki, poziomki, maliny, czereśnie, wiśnie... W połączeniu z płatkami jaglanymi, owsianką, omletami, jogurtem naturalnym, naleśnikami, placuszkami itp. Pycha!
Lipiec był udany, a jakie plany na sierpień? Jeszcze przez tydzień będę miała praktyki, a od soboty zaczynam olimpijski maraton przez TV. Oprócz sportowych emocji, chciałabym także złapać trochę słońca, najlepiej wśród morskich fal. Poza tym ciągle czekają na mnie zdjęcia na laptopie, obiecałam sobie je uporządkować w sierpniu i przygotować do wywołania. I muszę kupić jakiś ładny album na zdjęcia... Może jakiś polecicie? ;)
Udanego miesiąca pełnego sportowych wrażeń!
Pozdrawiam, Asia. :)
Mam nadzieję, że wrzesień też będziesz mogła podsumować dalekim wyjazdem na mecz siatkówki :P (bo się obrażę jak nie :<)
OdpowiedzUsuńSmoook <3 mogłaś wyjść na niego jak te dzieciaki xD
Nie mogę pozwolić na to, żebyś się na mnie obraziła. Kto będzie mi wtedy tak pięknie komentował?
UsuńMyślałam o tym! Ale nie ufałam swojemu organizmowi po tej podróży i całym dniu na nogach (a nie chciałam zginąć przed meczem). :)
Coś bardzo podobnie spędziłaś ten lipiec do mnie :P Miłej dalszej części wakacji :)
OdpowiedzUsuńCiekawe dlaczego...? ;) Dziękuję i wzajemnie! :)
Usuń