Mówimy,
że siatkówka jest naszym życiem, że nie wyobrażamy sobie, żeby
miało jej teraz zabraknąć. Ale przecież zanim ją pokochaliśmy,
musieliśmy ją poznać. Jednym towarzyszyła już od dzieciństwa,
innym od niedawna. Niektórzy zaczęli od grania w siatkówką, inni
od oglądania. Niektórym ktoś 'wszczepił' siatkówkę, a inni sami
się na niej poznali...
Każdy
ma swoją historię, każda jest wyjątkowa, unikatowa...
Na
pierwsze pytanie odpowiedziało mi 6 kibiców, a raczej kibicek ^^
Patrycja, Snajper,
Ania, Ania, Magda, Viola, to one dziś Wam, Nam opowiedzą swoje
historie :)
Patrycja (malutka-mylittleworld.blogspot.com)
„Kiedy
spotkałam się z siatkówką? Hm. Spotkałam się na pewno
w podstawówce. Mieliśmy na Dzień Dziecka takie mecze
nauczycieli z uczniami i to było zawsze takie śmieszne, Poza tym
mój brat gra w siatkę (jak byłam właśnie w
podstawówce to on jak był w gimnazjum to wygrali jakiś turniej
:D). Poza tym u nas zawsze jak są ważniejsze mecze, obojętnie jaki
to sport, to się ogląda. Poświęcamy filmy i seriale, i oglądamy
meczyki, także mam wsparcie :)
Pierwszy raz
zagrałam w siatkówkę z bratem i siostrą na podwórku.
Pamiętam jak kiedyś wieszaliśmy sznurek i odbijaliśmy, to z nimi
nauczyłam się odbijać piłkę, a jak graliśmy w nogę to stałam
na bramce :)
A mój pierwszy mecz siatkówki w telewizorze? Ojj, sama nie wiem. Na pewno jeszcze będąc w podstawówce :) Pamiętam, że w czwartej klasie podstawówki moim ulubionym sportowcem był Sebastian Świderski i podczas każdego meczu szukałam go wzrokiem po boisku :) Jak byłam na przykład na kolonii jak szłam do 6. klasy podstawówki, to chodziłam do innego pokoju oglądać mecze (nawet pamiętam, że graliśmy wtedy z Rosjanami), a gdy nie było transmisji siostra mi pisała wyniki :) Ale tak bardziej zaczęłam się interesować siatkówką jak poszłam do gimnazjum. Zaczęłam wchodzić częściej na stronę Plus Ligi, kojarzyć nazwiska z klubami itd. Potem po zakolegowaniu się z Moniką i Agnieszką, to wszystko nabrało tempa. Przypadkowo zgadałyśmy się o siatkówce, zaczęłyśmy analizować mecze i wymieniałyśmy się siatkarskimi newsami. To było coś :) Potem założyłam bloga, zaczęłam pisać więcej o siatce. Teraz siatkówka jest moim życiem :)”
Ania (ksjastrzebkiwegiel.blogspot.com i muszynianka-fakro.blogspot.com)
„Moje
pierwsze spotkanie z siatkówką? Na szklanym ekranie było to bardzo
wiele lat temu, będzie z dziesięć, może więcej. Oglądałam
mecze z tatą i starszym bratem (czasy, kiedy siatkówka była
puszczana w TVP). Zachwycałam się tą grą i zawodnikami (m.in.
Zagumnym, Świderskim, Murkiem, Gruszką), to było dla mnie
coś niesamowitego. Można powiedzieć, że ja i siatkówka
to miłość od pierwszego wejrzenia. Co prawda nasz "związek"
bardzo długo się rozwijał, bo na poważnie zainteresowałam się
nią kilka lat później, bo w 2009 roku, podczas LŚ.
Pierwszy
kontakt z piłką miałam w szkole, na lekcjach wf-u. Nie
powiem żeby mi szło pięknie, bo wręcz przeciwnie, nie byłam w
stanie porządnie zaserwować, ale mimo wszystko z lekcji na lekcję
coraz bardziej kochałam ten sport. I nie wiedzieć kiedy,
moje całe życie podporządkowało się siatkówce. Ciągle o niej
myślę, mówię i wydaje wszystkie swoje oszczędności na nią. Ale
taka miłość zdarza się tylko raz :)”
Viola (nasisportowcy.blogspot.com)
„Siatkówka
była ze mną odkąd pamiętam, byłam malutką dziewczynką kiedy
pojawiła się ona w moim życiu – może to dzięki temu aż tak
ją pokochałam i stała się dla mnie czymś w rodzaju uzależnienia,
a wszystko dzięki tacie- tak, to on „zaszczepił” we mnie
pasję do niej.
O
ile dobrze pamiętam wszystko zaczęło się w sezonie ligowym
2004/2005, ja byłam wtedy w pierwszej klasie podstawówki
więc moje wspomnienia z tego okresu nie są jeszcze takie jak od
niedawna, nie byłam do końca świadoma tego co się dzieje, a
działo się wiele… Były to dobre czasy dla Olsztyńskiego AZS-u,
wtedy nie nadawano tych meczów w TV, a więc tata słuchał ich w
radiu, a że ja zawsze byłam córcia tatusia to wiele rzeczy robiłam
z nim, jedną z takich rzeczy było właśnie słuchanie relacji z
meczów. Przyznam się szczerze na początku nie lubiłam tego,
ba powiem więcej denerwowałam się kiedy włączał radio i
słyszałam relacje myślałam sobie wtedy coś w stylu „matko, co
on w tym widzi?!” ale dalej dzielnie trwałam z nim przy
odbiorniku… i tak się wkręciłam, z czasem zaczęłam zadawać
coraz więcej pytań, dowiadywać się nowych rzeczy. Kolejnym ważnym
wydarzeniem jakie już w miarę pamiętam były MŚ 2006,
wtedy to tata wytłumaczył mi jaka to ważna impreza i co jest jej
stawką, akurat półfinał utkwił mi bardzo w pamięci, wracałam
wtedy od babci, całego meczu słuchałam w samochodzie, a że była
to zima i samochody nie były jeszcze tak komfortowe jak teraz, było
dosyć zimowo i wtedy to właśnie pierwszy raz płakałam z
powodu siatkówki, wiedziałam, że wydarzyło się coś bardzo
ważnego, chociaż wtedy jeszcze nie rozumiałam skali tego
wydarzenia.
Potem
miałam małą przerwę i wróciłam dopiero na PŚ Kobiet 2007,
z którego nawet ostatnio znalazłam mały notesik z zapisanymi
wynikami i składami naszych ;)
Już
bardziej świadoma i zaangażowana byłam na IO w Pekinie,
oglądałam ceremonie otwarcia i mecze głównie Polaków, pierwszy
raz poczułam wtedy tak wielki ból kiedy nasi przegrali w
ćwierćfinale… długo nie mogłam się pogodzić- tak mogę
powiedzieć, że to właśnie wtedy zaczęła się ta moja miłość
do siatkówki, ta świadoma… Cóż długo by jeszcze pisać…
Kolejnym spajającym elementem w całej tej mojej układance były ME
2009, to pamiętam jak dziś, po finale w środku działo się ze
mną coś dziwnego- tyle szczęścia nie było u mnie chyba
jeszcze nigdy, moje serce wtedy przyspieszyło i długo nie mogło
powrócić do normalnego rytmu, po tamtym wydarzeniu nic już nie
było takie jak wcześniej dla mnie, wiedziałam, że na moich oczach
pisze się historia i chciałam być jej częścią przynajmniej w
postaci małego kibica ;D Z czasem przyszły kolejne sukcesy, ale
także porażki, lecz ja już pozostałam w tym świecie, mecze w
środku nocy- to też pamiętam, stały się one nieodłącznym
elementem mojej pasji.
Moje
osobiste „pierwsze zetknięcie z piłką” to była gra z
koleżanką z podwórka piłką- taką zwykłą dmuchaną, jaką
gra się nad morzem ;D przez jakiś sznurek czy coś w tym stylu
pomiędzy garażami, wiele się z tym wiąże, ale tutaj to nic
istotnego, zawsze byli znajomi z podwórka z którymi zawsze jakoś
zapełniało się czas, m. In. Przebijając tak piłkę…
Podsumowując
miłość do siatkówki dostałam po tacie, a z czasem zaczęła się
we mnie rozwijać, aż doszłam do momentu w którym nie wyobrażam
sobie już bez niej życia. Sama też lubię sobie pograć ze
znajomymi, ale to raczej na zasadzie 3 odbić i masy śmiechu i
dobrej zabawy.”
Magda (photoblog.pl/zwariowanaaaa250/133065353)
„Moja przygoda z siatkówką zaczęła się pod koniec meczów MŚ 2010r. Wtedy już poznałam jaką wielką przyjemność daje mi kibicowanie drużynie Polskiej. Ale jeszcze wtedy siatkówka nie jeszcze nie poruszała mnie chyba tak bardzo jak robi to teraz:)
Z kolei w walce o Puchar Świata w 2011r. byłam już w stu procentach pewna, że kibicowanie Naszym Orzełkom nie jest tylko przelotnym oglądaniem meczów. Takie kibicowanie daje mi naprawdę wiele szczęścia, i żałuję, że nie zaczęłam się fascynować siatkówką wcześniej...
W siatkówkę gram już dawno, ale tylko na lekcjach w-fu w szkole. Kiedyś było kółko, które było poświęcone tylko graniu w siatkówkę, ale ponieważ przychodziło na nie bardzo mało osób nie opłacało się je organizować. Cóż pomimo tego, iż lubię siatkówkę, ostatnio gram w nią naprawdę mało z powodu kontuzji kolana:/”
„Moja przygoda z siatkówką zaczęła się pod koniec meczów MŚ 2010r. Wtedy już poznałam jaką wielką przyjemność daje mi kibicowanie drużynie Polskiej. Ale jeszcze wtedy siatkówka nie jeszcze nie poruszała mnie chyba tak bardzo jak robi to teraz:)
Z kolei w walce o Puchar Świata w 2011r. byłam już w stu procentach pewna, że kibicowanie Naszym Orzełkom nie jest tylko przelotnym oglądaniem meczów. Takie kibicowanie daje mi naprawdę wiele szczęścia, i żałuję, że nie zaczęłam się fascynować siatkówką wcześniej...
W siatkówkę gram już dawno, ale tylko na lekcjach w-fu w szkole. Kiedyś było kółko, które było poświęcone tylko graniu w siatkówkę, ale ponieważ przychodziło na nie bardzo mało osób nie opłacało się je organizować. Cóż pomimo tego, iż lubię siatkówkę, ostatnio gram w nią naprawdę mało z powodu kontuzji kolana:/”
Ania
(truskawkowamorela.blogspot.com)
„Siatkówka
towarzyszy mi przez sporą część mojego życia. Cała przygoda
(głównie z siatkówką na "wielkim" ekranie) zaczęła
się jakieś ponad 7 lat temu, kiedy byłam jeszcze w
gimnazjum, miałam więc jeszcze okazję oglądać przez trochę
"zmagania" Arka Gołasia na parkiecie. Jednak
początkowo nie zdawałam sobie sprawy, że siatkówka mogłaby
"zawładnąć" moim całym życiem i po części
przewrócić je do góry nogami. Choć początkowo była to
dla mnie czarna magia i nie bardzo rozumiałam wszystkich panujących
w niej zasad to z czasem zaczęło mnie to wciągać: nowi siatkarscy
idole, ulubione drużyny, a konkretniej jedna, której kibicuję
zresztą do dziś niezmiennie. Jednak w sercu i pamięci na zawsze
pozostanie myśl, że to właśnie Arkadiusz Gołaś, jeśli mogę
tak napisać, sprawił, że siatkówka towarzyszy mi do dziś.
Niestety ja osobiście nigdy nie miałam okazji trenować tej
dyscypliny, ponieważ nie pozwalał mi na to ani mój wzrost ani
kondycja fizyczna. Więc gra w siatkówkę w moim przypadku miała
miejsce jedynie podczas zajęć wfu w szkołach do których
uczęszczałam i niestety muszę przyznać się do tego, że gra nie
szła mi najlepiej. Ale wszystkie siatkarskie potyczki na
telewizyjnym ekranie oglądałam przez ten długi czas - 7 lat. W tym
czasie zdążyły spełnić się moje marzenia spotkania ulubionej
drużyny podczas spotkań Plus Ligi i oczywiście reprezentacji
podczas Memoriału H.J. Wagnera i choć okazji ku temu nie było zbyt
wiele to bardzo się cieszę, że mogłam coś takiego przeżyć.
Dodatkowo muszę przyznać, że na początku mojego zainteresowania
siatkówką wymyśliłam i poukładałam sobie w głowie historię,
którą przelałam na papier i tak do dziś w szufladzie leżą 2
części mojego dzieła - "książki", która jednak chyba
nie jest na tyle idealna żeby ujrzeć kiedyś światło dzienne ;)”
Snajper :) (snajpers.blogspot.com)
”Moja
przygoda z siatkówką zaczęła się dość przypadkowo. To był rok
mistrzostw świata, Japonia 2006, jakże pamiętna dla wszystkich
kibiców. Wtedy to się zaczęło. Miałam 9 lat i któregoś dnia,
kiedy wróciłam ze szkoły mój tata - kibic sportu wszelakiego -
wydał mi się bardzo czymś zdenerwowany. No to usiadłam sobie w
pokoju i pytam rodziciela : "Tato, co jest? Denerwujesz się
czymś?" . A on mi na to: "Dziecko, tam w Japonii nasi
siatkarze grają z Ruskimi o półfinał Mistrzostw Świata". No
to ja, dziewięcioletnie dziecko, pytam dalej : "A oni też się
tak denerwują?". Na co mój tata, troszkę zbity z tropu mówi
mi tak : "No skoro mnie się tu ręce trzęsą, to oni pewnie
też się denerwują". O nic więcej nie pytałam. Usiadłam i
wpatrzyłam się w telewizor. Akurat zaczynał się tie-break. Nie
pamiętam zbyt wiele, bo mała byłam, ale wiem, że Grzesiu
Szymański (mój pierwszy ulubiony siatkarz notabene; )) i Piotrek
Gruszka wygrali dla nas ten mecz. A potem była nieludzka radość.
Jeszcze nie wiedziałam dlaczego i po co, ale cieszyłam się i
płakałam ze szczęścia razem z tatą i siatkarzami w Japonii. I
zaczęło się : ). W kolejnych meczach gorąco kibicowałam naszym
Biało-czerwonym i byłam bardzo dumna ze srebrnego medalu, płacząc
na dekoracji, gdy chłopcy mieli na sobie koszulki z numerkiem
Arka... To właśnie podczas tych mistrzostw pokochałam siatkówkę.
To wtedy Mariusz Wlazły stał się moim późniejszym idolem (bo na
początku to nie mogłam uwierzyć, że można tak wysoko skakać i
dlatego go zapamiętałam ; )). Wtedy zaczęło się coś, bez czego
dziś nie wyobrażam sobie życia. I nich tak zostanie : ).
No i czas na mnie :)
W moim przypadku trudno określić kiedy po raz pierwszy obejrzałam siatkówkę. Podejrzewam, że było to na przełomie 2008-2009 roku. Koleżanka wtedy interesowała się siatkówką, a ja chciałam zobaczyć co jej się tak podoba w tej grze. Jednak było to wtedy takie oglądanie dla oglądania. Towarzyszył mi wtedy brat, który mimo, że miał wtedy jakieś 8 lat, próbował tłumaczyć mi kto to jest libero xD Skończyło się na tym, że powiedział, iż to jest ten w innej koszulce... ;p
Natomiast pierwszym świadomym meczem, który dość dobrze pamiętam był mecz Polska - Niemcy, który odbył się w ramach LŚ 2010... Potem były Mistrzostwa Świata, które odwróciły całe moje życie do góry nogami. Bardzo je przeżywałam, no i właśnie wtedy pokochałam siatkówkę... :)
U mnie najpierw była gra, a dopiero później oglądanie. Zaczęło się od zwykłego odbijania piłką na podwórku w wieku dziecięcym, potem w szkole. Jednak nigdy nie byłam typem sportowca, i nie szło mi najlepiej. Zresztą teraz jest podobnie, także gram na podwórku i w szkole, i gram nie najlepiej. Ale się staram! Wkładam w to całe serce, a że nie wychodzi... trudno. Liczy się zabawa! ^^
Jak
mogliście przeczytać, każdy zaczynał w innym czasie, w inny
sposób kibicować. Jednak każda historia kryje w sobie coś
niesamowitego. Pokazuje jak niewiele trzeba, by siatkówka stała się
nieodłącznym elementem naszego życia...
Dziękuje
Wam dziewczyny za to, że podzieliłyście się z Nami swoimi
historiami :)
~*~
Dziękuje też, tym którzy przeczytali to do końca. Wiem, że trochę tego było, ale ja się z tego bardzo cieszę. Mam nadzieję, że w przyszłych odsłonach weźmie udział jeszcze więcej osób.Kolejne pytanie/temat to:
"Za co kocham siatkówkę"
Swoje odpowiedzi przesyłajcie na adres: siatkara9519@gmail.com
Czekam do soboty (22.09) do godziny 12:00.
Kolejny odcinki będą pojawiać się w niedzielę, chyba, że będzie inne ważne wydarzenie, o którym będę chciała napisać, tak jak zdarzyło się to teraz.
Pozdrawiam :)
(Przepraszam za rozmiar czcionki. Wiem, że jest mały, ale coś mi się tu stało, i nie potrafię tego zmienić ;/)
łał! Super cykl wymyśliłaś ;) Jak znajdę trochę czasu to również wyślę Ci maila ;D
OdpowiedzUsuńFajnie się czytało, gratulacje dziewczyny!
Jak to się dziwnie czyta swoją historię.. :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że więcej osób wyśle Ci odpowiedzi, ale ta ilość też jest zadowalająca. Bardzo miło się czytało :)
Czcionka jest w porządku :)
W dalszym ciągu cyklu na pewno będę brała udział :)
ślicznie wyszło :*
OdpowiedzUsuńczekam na kolejne edycje :))
Super kiedy można zobaczyć jak zaczęło się u innych.
OdpowiedzUsuńŚwietnie to wyszło i czekam na kolejne "edycje" ;D
świetnie mi się to czytało ;D miałam też wysłać coś od siebie ale się w czasie nie wyrobiłam heh :P
OdpowiedzUsuńsuper Ci to wyszło ;) bardzo przyjemnie się czytało, fajnie było dowiedzieć się historii z "ich życia" :D i swojej też :D a teraz zabieram się za odpowiedź na następne pytanie ;D znaczy za odpowiedź na pytanie w sumie :D
OdpowiedzUsuń