Witajcie ;) W poprzednim poście napisałam Wam, jaki mam plan, odnośnie wyjazdu na ME. Niestety trochę on się zmienił. Nie byłam na pierwszym meczu (Rosja - Serbia), ale następne dwa już oglądałam z trybun :)
Na hali byliśmy jakieś 20 minut przed rozpoczęciem meczu Włochy - Finlandia. Zajęliśmy miejsce w trzecim rzędzie, w sektorze za sędzią głównym. Druga strona trybun była chyba zamknięta, siedziało tam tylko kilku "VIP`ów" :P Pierwsze co zauważyłam to, że przed nami są stoliki dla dziennikarzy, a przy jednym z nich siedział pan Konrad Piechocki i Ireneusz Mazur ^^ No a w trakcie meczu, tuż przede mną usiadł Dariusz Luks, trener Trefla Gdańsk :)
Na pierwszym meczu było mało kibiców. Z biegiem czasu przychodziło ich coraz więcej, ale myślę, że mogło być ich więcej, gdyby miasto bardziej rozreklamowało wydarzenie, jakim są Mistrzostwa Europy Juniorów. Słyszałam jak niektórzy mówili, że o mecz dowiedzieli się przypadkiem z internetu o.O
Pierwszy mecz nie zapowiadał się zbyt obiecująco. Pierwsze dwa sety wygrali Finowie (ku uciesze swoich kibiców, którzy przyjechali razem z nimi). Jednak sprawdziło się stare siatkarskie powiedzenie, i następne trzy partie wygrali Włosi. Mecz z akcji na akcję robił się coraz ciekawszy, coraz bardziej emocjonujący. Kibicowałam Włochom, sama się sobie zdziwiłam, bo jeśli graliby seniorzy to kibicowałabym Finlandii :P
Jako, że mec trwał dość długo, ponad dwie i pół godziny, to i mecz Polaków się opóźnił, i zamiast rozpocząć się o 20:30, zaczął się o 21:20...
Rozgrzewka, odegranie hymnów i w końcu rozpoczął się mecz. Pierwszy set przegrany, drugi wygrany, i tak na przemian do końca... Niestety, bo dla nas oznaczało to porażkę 2-3. Szkoda mi było chłopaków, bo widać było, że walczą, ale Belgowie grali naprawdę dobrze. Było dużo zwrotów akcji. Na przykład w trzecim secie, gdy Belgowie prowadzili już bodajże 19:15, a w setach 2-1, Polacy postawili się i wygrali tę partię, doprowadzając do tie-braeaka. Zaczęliśmy bardzo dobrze, od prowadzenie 4:1, ale potem było już tylko gorzej i przegraliśmy 15:11, i w całym spotkaniu 3-2.
Zaraz po meczu wyszliśmy z hali i pojechaliśmy do domu. Mecz zakończył się bardzo późno, w domu byliśmy kilka minut przed pierwszą. Mimo, że byłam padnięta i umierałam z bólu kolana, to nie żałuję, że nie dałam spokoju tacie, dopóki nie zgodził się na wyjazd ^^ Dwa pięciosetowe boje to coś, co musi się podobać każdemu kibicowi. Minusem było to, że mecz rozpoczął się i co za tym idzie, skończył się bardzo późno...
super że wyjazd się udał :D ja na jakikolwiek mecz muszę czekać do połowy września heh. szkoda że Polacy przegrali, ale to przecież nie ostatni mecz i na pewno jeszcze nie raz w tym turnieju zobaczymy ich z uśmiechami na twarzy po wygranym pojedynku :P
OdpowiedzUsuńWiedziałam, że tatko Ci ulegnie :)
OdpowiedzUsuńTrochę boli ta porażka, ale są jeszcze tacy młodzi, więc jeszcze dużo sukcesów przed Nimi, ale także ciężkiej walki :)
Trzymamy za Nich kciuki :)
I relacje -jak zwykle- świetna ;)
Super miałaś będąc na aż dwóch meczach, szkoda, że nie byłaś tylko na tym Serbia-Rosja... Trzymajmy kciuki, żeby nasi wyszli z grupy to może jeszcze na finały pojafe...
OdpowiedzUsuńJak ja Ci zazdroszczę kobieto. Ja mieszkam na drugim końcu Polski i moim marzeniem byłoby znów pojechac tam ;D Bylam wielokrotnie nad moorzem, w Gdańśku, Gdyni, Sopocie. Mecz fajny byl, ale tylko 3 sety oglądnęłam i poszłam spać. zazdroszczę. Już widzę, ze kilku naszych zawodników za kilka lat zastąpi nam seniorów < 3
OdpowiedzUsuńzazdroszczę :P :D
OdpowiedzUsuńmogłaś pozdrowić od nas pana Nawrockiego xDD
a co do kibicowania, to też kibicowałam Włochom, ale jeśli graliby seniorzy to ofc, Finlandia :D. jakie to dziwne, prawda? ;))
Dzień był owocny dwie pięciosetówki to prawie jak trzy mecze :) I ważne że mecz Polaków był na żywo a nie w necie.
OdpowiedzUsuń