Pamiętam tę edycję Ligi Światowej z dwóch przyczyn.
Była to
pierwsza LŚ, której oglądałam niemal wszystkie mecze. Byłam na bieżąco z
wynikami i siatkarskimi newsami, choć nie wnikałam w szczegóły.
Drugim
powodem tego, że utkwiła mi w pamięci, było to, że w tym czasie, miałam
w domu remont. Tata robił na górze pokoje, co wiązało się z ciągłym
hałasem. Nigdy nie zapomnę tego odgłosu wiertarki, który wtedy tak
bardzo mnie denerwował. Brrr... A że wtedy każdy był czymś zajęty, i
nikt nie zwracał na mnie uwagi, siedziałam całymi dniami przed TV, oglądałam mecze i jadłam 'Polskie' kanapki :D
Pierwszy
mecz jaki oglądałam to był przegrany przez nas mecz z Niemcami. (Nie
wiem, dlaczego ale mam takiego pecha, że jak się zaczynam czymś
interesować, albo się w coś wciągać, to zawsze idzie coś nie tak. W
sporcie związane jest to z porażkami).
Trzymałam za naszą drużynę
kciuki i mocno przeżywałam ten mecz. A po drugiej stronie stał przecież
nasz były trener, którego jako naszego szkoleniowca pamiętam jak przez
mgłę...
Następnego dnia, także przegraliśmy, ale ja zgoniłam to na
to, że Niemcy byli wtedy gospodarzami tych meczów i należały im się
fory.
Fot. fivb.org |
Po tych meczach, nie mogłam się już doczekać następnych. Niestety okazało się, że będą one w Argentynie, więc nie pozwolono mi oglądać. Dowiedziałam się jednak, że wygraliśmy oba mecze więc trochę mi to poprawiło humor.
Fot. fivb.org |
Następne dwa mecze z Kubą, niestety także o porze,
która nie sprzyjała oglądaniu wg moich rodziców. Także kolejne mecze,
których nie oglądałam... Powoli zaczynało mi brakować siatkówki.
Pamiętam, że była powtórka, ale akurat wtedy byłam w szkole.
Pierwszy mecz, pięciosetowy, przegrany przez nas. Na szczęście kolejnego dnia wygraliśmy w trzech setach :)
Fot. fivb.org |
Kolejne 6 spotkań zostało, rozegranych u nas w kraju, co oznaczało 'normalne' godziny transmisji.
Byłam
pod wrażeniem tego co działo się na trybunach i marzyłam o tym, by
kiedyś być wśród tych kibiców. Mecze oglądałam na coraz większym stopniu
zaangażowania. Zaczęło się 'coś' wytwarzać :)
Co jeszcze zapamiętam z tamtych spotkań.
Na pewno "K***a mać" w wykonaniu Raula Lozano :D Tak... nadal to słyszę :D
Trzy mecze wygraliśmy, trzy przegraliśmy. Niestety oznaczało to pożegnanie się z kolejną fazą LŚ.
Fot. fivb.org |
Koszulka z '16'// Fot. fivb.org |
Polska
nie awansowała dalej, choć wtedy jeszcze tego tak mocno nie
przeżywałam. Skoro nie grała Polska, musiałam znaleźć sobie inną
drużynę, której będę kibicowała w dalszym etapie LŚ. Padło na Brazylię, i
tak już jest do dnia dzisiejszego. Od tamtej pory zawsze kibicuję
Brazylii, oczywiście, jeśli nie grają akurat z nami.
A dlaczego
Brazylia? Spodobało mi się to, jak się cieszą po każdej wygranej akcji,
secie i meczu. Poza tym widziałam u nich taką 'rodzinną' atmosferę. No i
duży wpływ na moją decyzję mieli poszczególni gracze, oraz trener
Brazylijczyków. Spodobały mi się Jego reakcje na to, co się dzieje na
boisku. Widać było, że żył każdym meczem, każdą akcją :) Dlatego bardzo
się ucieszyłam gdy wygrali LŚ. No i Oni też się bardzo ucieszyli.
Spodobał mi się ich 'wślizg'.
Wślizg Brazylijczyków// Fot. fivb.org |
Fot. fivb.org |
Fot. fivb.org |
Fot. fivb.org |
Tamta LŚ na długo zapadnie w mojej
pamięci. To wtedy zaczynałam tak naprawdę rozumieć i kochać siatkówkę.
Chociaż do tej pory się tego uczę. Każdego dnia odkrywam nowe rzeczy
związane z siatkówką.
Ale gdyby nie tamta LŚ, to nie wiem, czy
byłabym w tym miejscu, gdzie jestem dzisiaj. Nie wiem, czy Brazylia
znaczyłaby dla mnie tyle co teraz. Nie wiem co byłoby teraz...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz