20.08.2012

Wspomnień czas: Liga Światowa 2010...

Pamiętam tę edycję Ligi Światowej z dwóch przyczyn.
Była to pierwsza LŚ, której oglądałam niemal wszystkie mecze. Byłam na bieżąco z wynikami i siatkarskimi newsami, choć nie wnikałam w szczegóły.

Drugim powodem tego, że utkwiła mi w pamięci, było to, że w tym czasie, miałam w domu remont. Tata robił na górze pokoje, co wiązało się z ciągłym hałasem. Nigdy nie zapomnę tego odgłosu wiertarki, który wtedy tak bardzo mnie denerwował. Brrr... A że wtedy każdy był czymś zajęty, i nikt nie zwracał na mnie uwagi, siedziałam całymi dniami przed TV, oglądałam mecze i jadłam 'Polskie' kanapki :D

Pierwszy mecz jaki oglądałam to był przegrany przez nas mecz z Niemcami. (Nie wiem, dlaczego ale mam takiego pecha, że jak się zaczynam czymś interesować, albo się w coś wciągać, to zawsze idzie coś nie tak. W sporcie związane jest to z porażkami).

Trzymałam za naszą drużynę kciuki i mocno przeżywałam ten mecz. A po drugiej stronie stał przecież nasz były trener, którego jako naszego szkoleniowca pamiętam jak przez mgłę...
Następnego dnia, także przegraliśmy, ale ja zgoniłam to na to, że Niemcy byli wtedy gospodarzami tych meczów i należały im się fory.

Fot. fivb.org

Po tych meczach, nie mogłam się już doczekać następnych. Niestety okazało się, że będą one w Argentynie, więc nie pozwolono mi oglądać. Dowiedziałam się jednak, że wygraliśmy oba mecze więc trochę mi to poprawiło humor.

Fot. fivb.org
Następne dwa mecze z Kubą, niestety także o porze, która nie sprzyjała oglądaniu wg moich rodziców. Także kolejne mecze, których nie oglądałam... Powoli zaczynało mi brakować siatkówki. Pamiętam, że była powtórka, ale akurat wtedy byłam w szkole.
Pierwszy mecz, pięciosetowy, przegrany przez nas. Na szczęście kolejnego dnia wygraliśmy w trzech setach :)
Fot. fivb.org
Kolejne 6 spotkań zostało, rozegranych u nas w kraju, co oznaczało 'normalne' godziny transmisji.
Byłam pod wrażeniem tego co działo się na trybunach i marzyłam o tym, by kiedyś być wśród tych kibiców. Mecze oglądałam na coraz większym stopniu zaangażowania. Zaczęło się 'coś' wytwarzać :)
Co jeszcze zapamiętam z tamtych spotkań.
Na pewno "K***a mać" w wykonaniu Raula Lozano :D Tak... nadal to słyszę :D
Trzy mecze wygraliśmy, trzy przegraliśmy. Niestety oznaczało to pożegnanie się z kolejną fazą LŚ.

Fot. fivb.org
Koszulka z '16'//
Fot. fivb.org

Polska nie awansowała dalej, choć wtedy jeszcze tego tak mocno nie przeżywałam. Skoro nie grała Polska, musiałam znaleźć sobie inną drużynę, której będę kibicowała w dalszym etapie LŚ. Padło na Brazylię, i tak już jest do dnia dzisiejszego. Od tamtej pory zawsze kibicuję Brazylii, oczywiście, jeśli nie grają akurat z nami.

A dlaczego Brazylia? Spodobało mi się to, jak się cieszą po każdej wygranej akcji, secie i meczu. Poza tym widziałam u nich taką 'rodzinną' atmosferę. No i duży wpływ na moją decyzję mieli poszczególni gracze, oraz trener Brazylijczyków. Spodobały mi się Jego reakcje na to, co się dzieje na boisku. Widać było, że żył każdym meczem, każdą akcją :) Dlatego bardzo się ucieszyłam gdy wygrali LŚ. No i Oni też się bardzo ucieszyli. Spodobał mi się ich 'wślizg'.

Wślizg Brazylijczyków//
Fot. fivb.org
Fot. fivb.org
Fot. fivb.org
Fot. fivb.org

Tamta LŚ na długo zapadnie w mojej pamięci. To wtedy zaczynałam tak naprawdę rozumieć i kochać siatkówkę. Chociaż do tej pory się tego uczę. Każdego dnia odkrywam nowe rzeczy związane z siatkówką.
Ale gdyby nie tamta LŚ, to nie wiem, czy byłabym w tym miejscu, gdzie jestem dzisiaj. Nie wiem, czy Brazylia znaczyłaby dla mnie tyle co teraz. Nie wiem co byłoby teraz...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podobne posty

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...