Sezon reprezentacyjny jest o tyle łatwiejszy od tego klubowego, że wszyscy kibicujemy jednej, narodowej reprezentacji. Nie ma kłótni, kto jest lepszy, kto komu będzie dziś kibicował. Wszyscy jednoczymy się aby wspierać naszą drużynę. W sezonie klubowym jest ... ciężej.
W najwyższej klasie naszych rozrywek jest 10 drużyn. Każda z nich ma swoich wiernych, zawsze wspierających kibiców. Często jest tak, że między kibicami różnych klubów nie ma żadnych sprzeczek, kibice i kluby lubią się oraz wzajemnie szanują. Są jednak też przypadki, kiedy to kluby i ich kibice nie przepadają za sobą. Zauważalne jest to zwłaszcza między zespołami walczącymi o te najwyższe cele.
Nie ma co się dziwić, przecież każdy chce wygrać. Jednak apeluję o wzajemny szacunek!
Reprezentacji nie możemy sobie wybrać, w danym kraju jest jedna drużyna, która go reprezentuje. A klub?
Tu mamy wybór. Więc na jakiej podstawie go dokonujemy? Dlaczego kibicujemy temu a nie innemu klubowi? Co się nam w nim podoba? Patriotyzm lokalny czy sentyment? Na te pytania odpowiedzą dziś
Partycja, trzy Anie, Viola, Snajper i ja.
Partycja (malutka-mylittleworld.blogspot.com)
"Moim ulubionym klubem jest PGE Skra Bełchatów. Dlaczego? A dlaczego nie? :)
W Skrze jest taki dobry duszek. Jest to bardzo pozytywna drużyna, pełna ambicji i chęci zwycięstwa. Jest mi ona bardzo bliska, ponieważ bardzo lubię zawodników, którzy tam grają. Mimo odejścia Bartka Kurka, Miguela Falasci i Marcina Możdżonka, ten zespół dalej się trzyma i świetnie gra.
Lubię każdego poszczególnego zawodnika:
Mariusz Wlazły- lider, szef. Człowiek doskonale grający o wielkim sercu.
Michał Winiarski- człowiek o wielu talentach. Śpiew, taniec to Jego atuty xD
Paweł Zatorski- bardzo dobry libero, podbudowuje zespół.
Daniel Pliński & Michał Bąkiewicz- duży bagaż doświadczeń i dobrze grają.
Paweł Woicki- często niedoceniony ze względu na wzrost, ale sięga wysoko.
Aleksandar Atanasijevic & Konstatnin Cupkovic- "dobre duszki" zespołu. Iskierki radości, zawsze uśmiechnięci.
Karol Kłos- wesoły i miły, bardzo młody.
Dejan Vincic & Wytze Kooistra- może mniej grają, ale lubię ich.
Yosleyder Cala- co do tego zawodnika miałam pewne wątpliwości. Ale zawodnicy go lubią, zatem ja także :)
Skrę kocham za wszystko. Za walkę, poświęcenie oraz wiele wiele innych. Jest w niej coś nietypowego. Coś, co mnie przyciąga jak magnes. Kocham patrzeć, jak się śmieją i śmieję się razem z Nimi. Gdy przegrywają, płaczę z Nimi. I przede wszystkim NIGDY w Nich nie zwątpię.
"Mamy żółte serca, w których płynie czarna krew. Bo to Skra Bełchatów, bo to Skra Bełchatów jest!!" :D"
Ania (ksjastrzebkiwegiel.blogspot.
"Mój klub? Oczywiście Jastrzębski Węgiel ;-)
Dlaczego
akurat im? Dlatego, że zawsze walczą i się nie poddają, potrafią mnie
zaskoczyć, spowodować uśmiech na mojej twarzy, dostarczają mi wielu
pozytywnych emocji, grają siatkówkę na wysokim poziomie i dlatego, że
ten klub jest po prostu wspaniały!
Zaczęła bardzo dziwnie. Był to mecz, jak dobrze
pamiętam, z początku sezonu 2010/2011. Wieczorem przerzucałam sobie
kanały w tv i natrafiłam na powtórkę meczu. Nie pamiętam z kim wtedy
jastrzębie grało, ale pamiętam, że mecz był zacięty.
Kiedyś, kiedy tak do końca nie interesowałam się siatkówką klubową,
miałam taki zwyczaj, że po obejrzeniu kilku akcji wybierałam sobie
któremu klubowi kibicuję. I w tamtym momencie również tak było. Zaczęłam
im kibicować w tamtym meczu JW, przyszedł następny mecz, również im
kibicowałam, przyszły kolejne i kolejne, a ja nadal kibicowałam temu
samemu klubowi. I tak zostało do dziś i nie wyobrażam sobie tak gorąco
kibicować jakiemuś innemu klubowi na świecie.
Z klubu odeszli również zawodnicy których bardzo lubiłam, tj. Grzesiek Łomacz i Paweł Rusek. Ale miłość do klubu pozostała :)
Co
w nich najbardziej lubię? To że walczą i się nie poddają, to że
sprawiają że jestem szczęśliwszym człowiekiem i swoim wygranym meczem
potrafią mi poprawić humor :)
Drugim klubem któremu kibicuję, jest Muszynianka.
Muszyniance kibicuję dlatego że... nie wiem w sumie dlaczego. Nienawidzę
trenera, i kiedyś jak byłam na meczu miała ochotę powiedzieć mu kilka
miłych słów. Ale mimo wszystko kocham ten klub miłością bezwarunkową i
nie zamieniłabym go na żaden inny.
Zaczęło się od sezonu 2010/2011 (trochę wcześniej
niż w JW). Grała tam Mariola Zenik, zawodniczka, którą uważałam wtedy za
najlepszą libero. I myślę że to dzięki niej zaczęłam Muszyniance
kibicować. Marioli już tam nie ma, ale ja z Muszynianką nadal jestem. I
pozostanę :)
A w Muszyniance najbardziej lubię to, że jest.
Strasznie wiele razy sie na nie wkurzałam i krzyczałam na nie przed TV.
Ostatnio prezentowały raczej średni poziom gry. Ale mnie to jakoś nie
zraziło, wręcz przeciwnie.
Wiem, dziwne. A jednak. Da się kochać taki klub :)"
Ania (blikeasier.blogspot.
Miłość jedno ma imię- Resovia
Moje
przygoda z tym klubem zaczęła się dosyć przypadkowo, na dobrą sprawę
nawet nie zdawałam sobie sprawy, że na Podkarpaciu mamy klub siatkarski,
który gra o najwyższe cele w Polsce. Szukając jakiegoś ciekawego
programu jesienią 2009 roku natrafiłam właśnie na Polsat Sport na którym
trwał mecz Resovii przeciwko Skrze. I to można by rzec, była miłość od
pierwszego wejrzenia. Na początku traktowałam kibicowanie Resoviakom,
jako lokalny patriotyzm, ale z każdym meczem, zdawałam sobie sprawę że
to coś więcej. Nie wyobrażałam sobie tego aby nie oglądnąć ich meczu,
czy nie wysłuchać relacji w radiu. Za kilka miesięcy pojechałam na
Podpromie- na mecz Resovii przeciwko AZS-owi Olsztyn, i tam potwierdziły
się moje przekonania, że Resovia to klub, który uwielbiam, któremu
kibicuje z całego serducha.
Każdy mecz przeżywam na swój sposób. Cieszę się z wygranie, czasami nawet płaczę z radości, ale zdarzają się też łzy smutku, ale po przegranej, wiem że jest kolejny mecz i na pewno zawodnicy, mimo że też bardzo przeżywają porażki, wezmą się w garść i pokażą, że przegrana którą odnieśli, była przypadkiem.
Nie wiem czemu ale bardzo przeżywam to gdy zawodnik opuszcza dany klub. Tak jest również w przypadku Resovii. Podczas sezonu zżywam się bardzo z zawodnikami. Może to brzmi dziwnie ale tak naprawdę mam. W tym sezonie, gdy czytałam informacje o odejściu Grozera, Gontariu czy Bojicia to w oczach automatycznie pojawiały mi się łzy. Ale wiadomo, że przychodzą też nowi zawodnicy, którzy zajmują miejsce tych którzy odeszli. W tym sezonie jestem zadowolona z tego że do Resovii przeszli Kovacevic i Schops ;)
Co lubię w moim ulubionym klubie ?? Odniosę się trochę do miasta. W Rzeszowie jest ogromne zapotrzebowanie na siatkówkę. I chyba najbardziej lubię to, że dostajemy siatkówkę na najwyższym poziomie. Siatkarze którzy u nas grają zapewniają to ludziom. W Resovii również podoba mi się to że każdy z zawodników jest walczakiem. Ogólnie to mi się wszystko z Resovii podoba ;) Świetna organizacji, świetni zawodnicy, świetni kibice, i jak już pisałam siatkówka na najwyższym poziomie. Czego chcieć więcej ?!
To jest nasze miasto,
To jest nasz klub.
To jest nasza miłość,
Sovia Rzeszów !!!
To jest nasz klub.
To jest nasza miłość,
Sovia Rzeszów !!!
Mam też kilka innych klubów, którym bardzo kibicuje. Z polskich jest to na przykład Jastrzębski Węgiel. Ten zespół, podobnie jak Resovia, ma coś w sobie co sprawia że bardzo mu kibicuje ;D A z zagranicznych klubów kibicuje też Lube Bance Maceracie. Temu włoskiemu zespołowi, kibicuje najkrócej. Przygoda z nim zaczęła się w zeszłym roku, i tak jakoś pozostało. I pomyśleć, że mój młodszy brat, który im bardzo kibicuje, zaraził mnie tym samym ;D!"
Ania (truskawkowamorela.blogspot.com oraz brzoskwiniowamorela.blogspot. com)
Od kiedy kibicuję? Krótko mówiąc od zawsze. Ale jeśli miałabym sprecyzować dokładnie hm.. ponad 6 lat. Jakby to powiedzieli złośliwi mając 14 lat (czyli wtedy kiedy zaczęłam kibicować temu zespołowi) kibicuje się męskim drużynom tylko ze względu na przystojnych siatkarzy. NIEPRAWDA! Wiadomo że w takim wieku jeszcze nie do końca wie się o wszystkim co się dzieje na boisku, ale mnie zauroczyła pasja.. Pasja do siatkówki. Tak zostało mi do dziś. Podoba mi się to jaki poziom reprezentują, mam do wszystkich szacunek, bez względu na to jak bardzo przez ten czas zmieniły się składy i sztab szkoleniowy. A przez ten czas mojego kibicowania trochę się tych osób „przewinęło”. Więc pamiętam np. Dana Lewisa, Piotra Gruszkę, Antigę czy trenera – Daniela Castellaniego. Cenię każdego siatkarza z osobna i cały zespół. Trudno jest mi wyrazić słowami dokładnie za co mam do nich taki stosunek.
W Skrze jest niewątpliwie wiele siatkarskich talentów, o czym niejednokrotnie mogliśmy się przekonać podczas meczy Plus Ligi jak i podczas meczy reprezentacyjnych. Poza tym pewnie te osoby, które śledzą na bieżąco wszystkie nowinki związane z tym zespołem wiedzą, że są to osoby z wielkim sercem (nie ulega wątpliwości, że inne drużyny i siatkarze grający ogólnie w reprezentacji również). Nasi bełchatowscy siatkarze niejednokrotnie odwiedzali szpitale, by spełnić marzenia ciężko chorych dzieci, żeby te mogły spotkać swoich idoli. Czyż to nie wspaniałe? I to wszystko bezinteresownie.
Pewnie wiele nieprzychylnych tej drużynie osób powiedziałoby, że kibicujemy jej tylko dlatego że kilkukrotnie zdobyli najwyższe laury w Plus Lidze. Jednak takie osoby nie zastanawiają się dlaczego tak jest? Nie zdobywa się Mistrzostwa Polski na „ładne oczy”. Poza tym jeśli komuś naprawdę się kibicuje to niezależnie czy wygrywamy czy przegrywamy to trzeba patrzeć w przyszłość. Łatwo się mówi, ale to jest przecież sport. Nie zawsze przecież da się wygrywać i z tym należy się pogodzić. Dlatego mogę powiedzieć, że cieszę się również że w ostatnim sezonie wygrała Resovia. To najlepszy dowód tego, że zawsze wygrywa najlepszy czyż nie?
A od czego zaczęło się moje zainteresowanie tą drużyną? No jak to.. Oczywiście od Mariusza Wlazłego. ;D To on był głównym „motorem” mojej fascynacji tą drużyną. Można powiedzieć, że Skra to indywidualności, ale też i zgrany zespół. Pełen różnych kultur i tradycji wywołanych obecnością obcokrajowców, a także przyjemnej mogłoby się wydawać atmosfery. Nie chciałabym, żeby teraz to zabrzmiało jakoś bardzo patetycznie, ale każdy z nas ma jakąś pasję, której oddaje całego siebie. Dla mnie jest to właśnie siatkówka i PGE Skra Bełchatów. I może dlatego że nie uprawiam jej osobiście bo nie jestem do tego ‘odpowiednia’ pod względem warunków fizycznych, to kibicowaniu Skrze oddaje całe swoje serducho. Właściwie drużyna ta stanowi dużą część mojego serca, czasu i życia. Siatkówka to w sumie jest moje życie. Mam nadzieję, że uda mi się kiedyś spotkać Skrę w takim składzie jaki jest teraz. Kto wie jak to wszystko się potoczy..."
Viola (nasisportowcy.blogspot.com)
ASSECO
RESOVIA RZESZÓW- to właśnie ten klub zawładnął moim
sercem. I znowu pytanie
dlaczego.
Tego nie da się jakoś jasno i racjonalnie wytłumaczyć. Ponoć
mówi się, że serce nie sługa, więc ja to tak określę. Hmmm
zaczęło się parę lat temu.. Nie wiem dokładnie, może 3-4… W
każdym bądź razie na początku to było tylko tak, że śledziłam
te mecze bardziej „rozreklamowane”, a potem już się wkręciłam
na maxa…
Na pewno jest to także dla mnie specyficzny charakter tego klubu. Zawodnicy, kibice, cała ta otoczka wokół meczów m.in. na Podpromiu. Ignaczak-Grozer to jedni z moich ulubionych… Nie to moi ulubieni siatkarze i w sumie to od przejścia Igły do Resovii właśnie zaczęła się moja przygoda z tym klubem… Jak zwykle nie wiem co dalej napisać. Po prostu serce wybrało ten klub, a serca trzeba słuchać!! W tamtym roku wiele się nasłuchałam kiedy okazało się, że w finale gramy ze Skrą, że już teraz nie mają szans itp. No i jaką ja miałam satysfakcje jak pokazali wszystkim tym którzy w nich nie wierzyli, że jednak potrafią grać!!! ;D
Na pewno jest to także dla mnie specyficzny charakter tego klubu. Zawodnicy, kibice, cała ta otoczka wokół meczów m.in. na Podpromiu. Ignaczak-Grozer to jedni z moich ulubionych… Nie to moi ulubieni siatkarze i w sumie to od przejścia Igły do Resovii właśnie zaczęła się moja przygoda z tym klubem… Jak zwykle nie wiem co dalej napisać. Po prostu serce wybrało ten klub, a serca trzeba słuchać!! W tamtym roku wiele się nasłuchałam kiedy okazało się, że w finale gramy ze Skrą, że już teraz nie mają szans itp. No i jaką ja miałam satysfakcje jak pokazali wszystkim tym którzy w nich nie wierzyli, że jednak potrafią grać!!! ;D
Na drugim miejscu są u mnie dwa kluby: AZS Olsztyn i Jastrzębski Węgiel. Z tym drugim moja historia jest krótka, bo zaczęła się jakieś 2 sezony temu i było to zdaje się na zasadzie, że często trafiałam na ich mecze i tak jakoś samo wyszło, że polubiłam ten klub i zaczęłam mu kibicować…
No i na koniec został Olsztyn. Tak jak już wcześniej pisałam to właśnie od niego zaczęła się moja przygoda z siatkówką ohoho dawno, dawno temu bo był to sezon 2004/2005 więc parę ładnych latek temu. Pierwszy mecz w radio, telewizji i nareszcie ten na żywo. Właśnie ten pierwszy w Uranii było to spotkanie przeciw Jastrzębskiemu Węglowi…
Myślę, że na pewno jest to przywiązanie, sentyment i pewnego rodzaju przynależność jednak czy ja wiem czy tylko tyle… Hmmm chyba musiałbym dłuuuugo myśleć a i tak nie znalazłabym odpowiedzi, chociaż jedno wiem na pewno: kiedy grają z Rzeszowem nie mam sentymentów…
A tak jednak jest to zazwyczaj co drugi tydzień spędzony na hali. Na hali tej drużyny, jest to także mój zespół z czego bardzo się cieszę. Chociaż skład jest bardzo młody to jednak walczą i to jest bardzo fajne. Dziękuje."
Snajper (snajpers.blogspot.com)
"Od kołyski aż po grób, Skra Bełchatów to mój klub!
Jestem stuprocentową, żółto-czarną pszczółka z Bełchatowa ! : D.
Przygodę z tymi barwami rozpoczęłam w sezonie 2006-2007 i kontynuuję ją nieprzerwanie do dziś. Osobą, która przywiodła mnie do Bełchatowa był Mariusz Wlazły.
I zostałam do dziś. Czemu? Bo od początku wiedziałam, że ten klub ma w sobie "to coś" (i w bonusie mojego ulubionego zawodnika ;))"
I na koniec ja :D
Może nie kibicuję od dawna, mam niewielki "staż", ale czuję się tak, jakbym urodziła się po to, by kibicować Skrze Bełchatów. To jest właśnie mój klub, moja rodzina, mój świat...
Zaczęło się, jak już wspomniałam niedawno. Był to sezon 2010-2011, okres po MŚ. Pamiętam, że zanim zobaczyłam pierwszy mecz Skry, widziałam inne drużyny w akcji. Były to chyba kluby z Rzeszowa i Częstochowy. Jednak po obejrzeniu tych meczy nie spodobało mi się. Wydawało mi się to takie... groźne. Nie czułam tej atmosfery, tego dreszczyku które towarzyszyły mi podczas meczu reprezentacji.
Kilka dni później siedziałam sama w domu i nie miałam co robić. Włączyłam TV i skakałam po kanałach. Jako, że nie było nic ciekawego włączyłam Polsat Sport i poszłam sobie zrobić herbatę. Jak wróciłam zaczynał się mecz, pomyślałam czemu nie? Po kilku akcjach byłam już w pełni zaangażowana w kibicowanie Skrze. Nawet nie pamiętam z kim wtedy grali, bo skupiłam się tylko na tych "żółtych". Od tamtej pory oglądałam niemal wszystkie mecze Skry. Doskonale pamiętam jak jakieś 2 miesiące później Skra grała z Zenitem w LM. Od tego meczu zależało, kto awansuje dalej. To musiało być w jakieś święto, bo pamiętam, że musiałam iść do kościoła, w którym płakałam przez całą mszę... To były moje pierwsze wylane zły za Skrę, która wygrała mecz, ale przegrała złotego seta....
Były jednak i chwile radości. Puchar Polski, z którego się cieszyłam, ale jeszcze nie bardzo wiedziałam dlaczego, o co w nim chodzi. Taki prawdziwy wybuch radości, to było zdobycie MP. Pamiętam, że wtedy przez baaardzo długi okres miałam bardzo dobry humor. Co chwilę śpiewałam razem z siatkarzami "Zawsze tam gdzie ty". Baa, nawet ściągnęłam sobie na telefon jak Oni to śpiewali, i do końca roku szkolnego był to mój budzik. Przyjemnie się wstaje gdy witają cię głosy siatkarzy ^^
Przez wakacje nadrabiałam to co straciłam nie kibicując wcześniej Skrze. Oglądałam stare mecze, zdjęcia, zagłębiałam się w historię klubu... Do następnego sezonu przystąpiłam już jako "pszczółka" kibic Skrzatów. Muszę przyznać, że był to dla mnie trudny sezon, ale dzięki niemu jestem jeszcze bardziej zżyta z klubem...
Nie wiem co mnie urzekło za pierwszym razem. Dużą rolę odegrali kibice Skry, którzy pomogli mi się "podnieść" po MŚ. Na pewnym forum znalazło się kilka osób, które tak jak ja przeżyło bardzo do co się działo wokół reprezentacji po MŚ. Ale nie tylko, bo ja, jak tylko zobaczyłam Skrę wiedziałam, że to jest to. Miłość od pierwszego wejrzenia. Z dnia na dzień przekonywałam się, że jest to klub, w którym każdy jest ważny. I to dosłownie każdy. Nie ma podziału na lepszych i gorszych, na tych mniej przydatnych i bardziej. Są zawodnicy, trenerzy, sztab, zarządcy, managerowie itd ale wszyscy tworzą jedność. Mi się to bardzo podoba, bo dzięki temu ja, jako kibic, czuję się częścią tej rodziny.
Skra bardzo dba o swoich kibiców. Fan page na Facebooku cały czas tętni życiem. Możemy się dowiedzieć co robią gracze, jak odbywają się treningi, kiedy poszczególne mecze, kto ma urodziny... Różnego rodzaju konkursy, czy SkraTV pokazują mi, że temu klubowi zależy na tym, by kibice byli na bieżącą, by byli zadowoleni...
Gracze Skry są świetnie dobierani pod względem charakteru. Myślę, że na to najbardziej się patrzy przy transferach. Zawsze grają na maxa, zawsze grają by wygrać. Nie wybierają sobie przeciwników, gdy system na to pozwala, ale zawsze wychodzą na boisko, by walczyć i wygrywać dla siebie, bliskich, zarządu i kibiców. Denerwuje mnie gdy ktoś mówi, że wygrali dlatego, że mają pieniądze. Przecież to gracze wylewają siódme poty na parkiecie, walczą o każdą piłkę, a nie kasa!
Poza tym uwielbiam to, że wszyscy tam wiedzą kiedy jest czas na prace a kiedy na zabawę. Dzięki temu zawsze się coś dzieje.
Uwielbiam też patrzeć na ich uśmiechnięte twarze, jak się cieszą po wygranych. To sprawia, że i ja mam banana na twarzy ^^
Fot. Paweł Piotrowski facebook.com/PawelPiotrowskiFoto |
Klub z Bełchatowa nie raz podkreślał, że Oni nie są tylko klubem sportowym, że liczy się coś więcej. Klub ten propaguje sport wśród dzieci i młodzieży w województwie łódzkim, zawodnicy odwiedzają chore dzieci w szpitalach. Nie bez powodu też, UNICEF podpisał umowę partnerską ze Skrą...:
"To pierwszy i jedyny w Polsce klub sportowy, który został partnerem
naszej organizacji. Wdrażając w życie program wychowania przez sport
chcemy dotrzeć do młodych ludzi i jednocześnie pokazać, jakie są
problemy na świecie. Dzięki współpracy ze Skrą dotrzemy z informacją o
programach UNICEF do wielu kibiców w Polsce i za granicą" - tłumaczy
dyrektor generalny UNICEF Polska Marek Krupińsk
Fot. Paweł Piotrowski s-w-o.pl |
Podsumowując. Skra obecnie dla mnie jest jak rodzina. Nie wyobrażam sobie, że mogłabym im nagle przestać kibicować, przestać śledzić co się dzieje w tym klubie, co słychać u zawodników... Kocham ten klub, mam go głęboko w moim żółtym serduszku, w którym płynie czarna krew ^^
Jest jeszcze jeden klub, któremu kibicuję i także ma barwy czarną i żółtą ^^ Jest to Lotos Trefl Gdańsk. Kibicować zaczęłam, bo poczułam taką przynależność, patriotyzm lokalny. Chłopcy na razie nie odnoszą sukcesów, ale mnie to nie obchodzi. Przecież nie kibicuję się komuś, za to że odnosi zwycięstwa! Ale widzę w moim drugim zespole duży potencjał i mam nadzieję, że jeszcze wdrapie się do górnej części tabeli :)
Każdy ma swój klub, w którym odnalazł to, czego szukał. Każdy z nas, z całego serca mu kibicuję, i chciałabym aby na tym poprzestano. Kłótnie między kibicami naprawdę nie są potrzebne. Wspierajmy swój klub, ale szanujmy pozostałe...
Kolejny temat cyklu to:
Moja siatkówka - Siatkówka męska i żeńska, halowa i plażówka
Piszcie jaką odmianę siatkówki lubicie najbardziej i dlaczego :)
Odpowiedzi przesyłajcie do soboty (27.10) do godziny 15:00, na adres siatkara9519@gmail.com
no co ja ma więcej dodać?
OdpowiedzUsuńPolska siatkówka ma najlepszych kibiców na świecie i po tych wypowiedziach to widać :)
podpisuję się pod tym co napisała snajper. aa poza tym uwielbiam Cupko ze zdjęć, które są "przy Twojej" wypowiedzi haha! :)
OdpowiedzUsuńkurcze kolejny temat baaardzo trudny! ;)
kurcze coś się nie możemy ostatnio skontaktować ;(
pozdrawiam ;))
No no ładnie :)
OdpowiedzUsuńWięc widzę że w większości przypadków to nie lokalny patriotyzm. Z jednej strony ci "lokalni" mają lepiej, bo mogę jeździć na kązdy mecz. ja się muszę zadowloić UAM-em w Poznaniu (I liga). Ale emocje też są :)
OdpowiedzUsuńKażdy z nas ma inną historię, ale łączy nas to że skoczylibyśmy za nimi w ogień ;-)
Dziękuje za to mistrzowskie zdjęcie pod moim tekstem. ;D
OdpowiedzUsuńtak jak napisała Ania "lokalni" mają lepiej i faktycznie za swoją drużyną gotowa byłabym skoczyć w ogień!
Na szczęście siatkarscy kibice mimo, że kibicują różnym klubom potrafią zachowywać się do rywala z szacunkiem i do jest rzecz, którą należy chwalić!Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń;)
OdpowiedzUsuń