22.07.2015

"Miłość do siatkówki czasami boli" ~W. Drzyzga

Odnaleźć prawdziwą pasją to odnaleźć szczęście. Ja swoje szczęście ulokowałam w siatkówce. Nie mówię, że siatkówka jest jedyną rzeczą, która potrafi wywołać uśmiech na mojej twarzy, bo tak nie jest. Jednakże odgrywa dużą rolę w moim życiu. Bardzo dużą. I dzięki mam wiele fantastycznych wspomnień. Ale nie zawsze było łatwo i przyjemnie. 

Mówi się, że siatkówka jest najbardziej zespołową z zespołowych gier. Coś w tym jest. Bez drugiej osoby, kolegi obok, nie jesteś w stanie nic ugrać. NIC. Tak samo jak siatkówki nie tworzą tylko sportowcy. Potrzebni są trenerzy, lekarze, sędziowie i my - kibice. Swoją rolę odgrywają również dziennikarze i siatkarscy eksperci, statystycy i fotografowie. Wszyscy razem tworzymy pewną społeczność. Rodzinę? 


Często się nie zgadzamy, co jest normalne. Mamy odmienne charaktery i różne poglądy. Każdy z nas ma swoją własną historię, która go kształtuje. Ale są wydarzenia, które przeżywamy wszyscy równie mocno. Które na bardzo długo zapisują się w naszej pamięci i których osoba "z zewnątrz" nie będzie potrafi do końca zrozumieć. Chodzi o wielkie zwycięstwa i bolesne porażki.

Bycie kibicem to nie tylko klaskanie po udanych akacjach, wypisywanie na portalach społecznościowych #TeamPoland i skakanie z radości po wygranych meczach. O byciu kibicem nie świadczy biało-czerwona koszulka i wymalowana twarz. To wszystko to tylko dodatki. Fajne ale tylko dodatki. Bycie kibicem to dużo większa rola, bo w sporcie jak w życiu, czasem jest dobrze, a czasem źle. I kibic jest kibicem zawsze - na dobre i na złe.

Podczas jednego z meczów (a może w studiu po meczu?) Wojciech Drzyzga powiedział słowa, które bardzo utkwiły mi w pamięci "Miłość do siatkówki czasami boli". Jedno proste zdanie, ale długo się nad nim zastanawiałam. Nigdy nie ukrywałam, że po niektórych meczach łzy ciurkiem leciały po moich policzkach. Nie udawałam, że wszystko jest w porządku, podczas gdy nie mogłam zapomnieć o przegranym dzień wcześniej ważnym meczu. Nie raz miałam wszystkiego dość, a widok smutnych siatkarzy, którym kibicowałam był niczym nóż wbijany prosto w serce. Kilkukrotnie. Bolało.

Cieszymy się ze zwycięstw na różne sposoby, ale na ogół panuje bardzo radosna atmosfera. Ludzie są względem siebie przyjaźnie nastawieni i nie ma problemu, by cieszyć się z sukcesu z kimś zupełnie obcym, np. sąsiadem na trybunach. A porażki? Tu bywa różnie. Są osoby, które są po prostu smutne. Które nie mają ochotny na żadne rozmowy, analizy na gorąco i szukanie winnych. Przecież to i tak nic nie zmieni? Są osoby, które przez analizę próbują tłumaczyć sobie porażkę i po kilkunastu minutach/godzinach wracają do "normalnego" życia. Są też ludzie, którzy swoje rozgoryczenie wyładowują w internecie. 

Konstruktywna krytyka? Okay. Nie można tylko głaskać, prawda? Ale pamiętajmy, że na przykład taka porażka po tie-break`u na przewagi, po walce przez blisko trzy godziny, boli nie tylko nas. To przede wszystkim tragedia (mniejsza czy większa, zależy od wagi meczu) siatkarzy. Sportowców. Oni dobrze wiedzą, co zrobili źle, gdzie popełnili błąd. To oni przez ten błąd nie spełnią swojego marzenia, na które pracowali kilka miesięcy i lat. To, że napiszemy, że ten i ten do kadry się nie nadaje, że ten i ten zawalił końcówkę, a tamten to niech już na wakacje leci, to nic nie zmieni. NIC.

Krzysztof Ignaczak po półfinałowym meczu Polska - Francja powiedział "Serce mi się kraja, bo wiem ile serca zostawili" (nie wiem czy to dokładny cytaty, ale sens został zachowany). 

Porażki są bolesne. W siatkówce dopóki nie wygrasz trzech setów, nie zdobędziesz ostatniego punktu, niczego nie możesz być pewien. W jednej chwili z piekła możesz trafić do nieba.. albo odwrotnie. Czasem emocje sięgają zenitu, a tętno znacznie przyspiesza. Może w takich momentach warto skupić się tylko na siatkówce? Może po przegranym meczu warto powstrzymać się od pisania "na gorąco", pod wpływem adrenaliny? Bo porażki bolą nie tylko nas. Nie tylko my jesteśmy wkurzeni, rozgoryczeni czy po prostu bardzo smutni i zawiedzeni. A to co piszemy świadczy o nas samych.

Siatkówka jest świetną nauczycielką, bardzo surową ale potrafi wiele nauczyć. Swoim krytycznym okiem potrafi sprawić, że odechce nam się wszystkiego. Że będziemy mieć dość. Ale potrafi też nagradzać. Pamiętacie Mistrzostwa Świata sprzed roku? Pewnie, że pamiętacie! Dokładnie 10 miesięcy i jeden dzień temu wszyscy oszaleliśmy z radości. Nie gańmy teraz siatkówki i naszej drużyny, nie niszczmy jej falą hejtu. Ona jeszcze nie raz sprawi, że będziemy płakać. Ze szczęścia. 

8 komentarzy:

  1. Trzeba zapamiętać najważniejszą rzecz: porażki tysiąc razy bardziej bolą siatkarzy niż nas-kibiców. To przecież oni grają, zostawiają serce na boisku, to od nich wszystko zależy. Dlatego czasami warto oszczędzić zawodników i nie mieszać ich z błotem po przegranej.
    Z drugiej jednak strony obiektywne ocenienie, że ktoś zagrał źle, kończąc np. 10/30 ataków, nie jest hejtem, tylko realną oceną sytuacji.
    Ja zazwyczaj po porażce długo analizuję, co zawiodło, dlaczego tak się stało, przeglądam statystyki. Jednak kiedy na Igrzyskach w Londynie przegraliśmy z Australią, to tylko siadłam i płakałam jak bóbr.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obiektywna (czy też mniej) ocena jak najbardziej, ale wyzwiska czy różne obelgi - nie. Po co? Przecież to nic nie wnosi i nic nie zmieni...

      U mnie jest podobnie, wszystko zależy od wagi meczu i poziomu emocji na jakim dany mecz się rozgrywał. Też lubię przeglądać statystyki i słuchać co inni mają do powiedzenia na temat spotkania, ale czasem... czasem nie ma żadnego znaczenia.

      Usuń
    2. Ja przestałam analizować statystyki, kiedy zobaczyłam, że w większości przypadków nie odzwierciedlają one rzeczywistych efektów. Może i ktoś zdobył tylko 8 punktów na 20, ale dzięki niemu podniósł się zespół i wszystko ruszyło do przodu. Dla statystyka to zaledwie 40 % skuteczności.. czyli lipa, ale na boisku był on zapłonem do walki. Tutaj zaczyna sie obiektywizm - łączymy statystyki z realnym zaangażowaniem.
      Ja nie analizuje, stwierdzam fakty, bo od analiz jest sztab szkoleniowy :)

      Usuń
    3. Dokładnie tak. Wniosków na podstawie samych statystyk nie ma co wyciągać. Jak to ktoś powiedział "Są kłamstwa, wielkie kłamstwa i statystyka" (czy jakoś tak). Dla mnie - kibica - są one tylko ciekawym uzupełnieniem obejrzanego meczu, a gdy nie mogę oglądać (np. brak relacji) to dają chociaż jakiś obraz meczu (ale niepełny) ;)

      Usuń
  2. Och większość kibiców jest strasznie powierzchowna i udają specjalistów, a w realu? Nie wiedzą kompletnie nic, a piłki sami odbić by nie potrafili..
    Porażki są bardzo trudne, bolą najbardziej siatkarzy, gdyż to właśnie oni pracują na to by zdobywac najwyższe cele..
    Boli mnie kiedy kibice krytykują, obwiniają i wyzywają. To jest straszne.. Bo kiedy znowu zaczynają wygrywać to wooow.. jacy oni cudowni.
    SIatkówka nie jest łatwą grą, 1 błąd i płaci się najwyższą cenę.
    Świetny post! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sukces - My wygraliśmy
      Porażka - Oni przegrali
      Niestety tak to wygląda w wielu przypadkach. Ale! Na szczęście są i tacy, którzy są zawsze.

      Dziękuję! ;)

      Usuń
  3. Nie wiem jak to robisz, ale zawsze piszesz coś, co sprawia, że siatkarski świat staje się lepszy, galopujące myśli uspokajają się, a ja mam siłę i kibicowską wolę walki na następne mecze :). Przykro mi się zrobiło ostatnio, bo po F6 przeczytałam wiele baaardzo nieprzychylnych (lekko mówiąc) komentarzy. I uciekłam. Bo nie miałam serca tego komentować. Ludzie czasami coś mówią, a potem żałują. A przecież porażki, tak jak piszesz, są nasze wspólne. Bo może my też mogliśmy trochę mocniej trzymać kciuki...?
    Trzymaj się! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Krajobraz po porażkach do ciekawych nie należy. Rozpoczyna się wtedy druga bitwa - "kibicowska"... Nie lubię tego. Na szczęście są też kibice, którzy są na dobre i na złe. I choć nawet ich czasem porwą negatywne emocje, to gdy serce się uspokoi dalej wiernie kibicują swojej drużynie. Bo kibicem się jest, a nie bywa.

      Dziękuję! ;*

      Usuń

Podobne posty

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...