Liga Światowa to coroczne święto kibiców siatkówki. Choć impreza ta nie ma takiego prestiżu jak Mistrzostwa Europy/Świata czy Igrzyska Olimpijskie, to cieszy się dużą popularnością i każda reprezentacja chce wziąć w niej udział. Jako turniej komercyjny często zmieniana jest formuła gry. Niezmienna za to jest świetna otoczka jaka panuje wokół LŚ, która w dużym stopniu przyczynia się do popularyzacji siatkówki w najróżniejszych zakątkach świata. Idealnym przykładem jest tegoroczna, jubileuszowa 25. edycja. W finałowych rozgrywkach znalazło się 6 drużyn z pięciu kontynentów! Zacznijmy jednak po kolei...
Nowa formuła - wreszcie trafiona?
Przyzwyczailiśmy się już do tego, że co roku mamy inny system rozgrywania Ligi Światowej. Uważam, że nie jest to dobre dla rozwoju naszej ukochanej dyscypliny. Skoro sami siatkarze gubią się już w tych wszystkich zmianach, co dopiero ma powiedzieć ktoś, kto z siatkówką obcuje od święta?
W tym roku zdecydowano się na dużą zmianę. Udział w rozgrywkach wzięło 28 reprezentacji, które zostały podzielone na trzy dywizje.
I dywizja : dwie grupy, po 4 zespoły każda. Do F6 awansują po dwie najlepsze drużyny z grupy + gospodarz. Najgorszy zespół spada do drugiej dywizji.
II dywizja: 3 grupy po 4 zespoły każda. Na koniec organizowany jest F4, w którym biorą udział zwycięzcy grup + gospodarz. Zwycięzca 'małego finału' awansuje do I dywizji i F6. Najsłabsza drużyna spada do III dywizji.
III dywizja: 2 grupy po 4 zespoły. Zespoły te nie mają szans na udział w wielkim finale, ale zorganizowane zostaną baraże, którego zwycięzca awansuje do II dywizji.
Tak wyglądało to w teorii, a jak sprawdziło się w praktyce?
Każdy mecz ważny
Pamiętacie jak najlepsze zespoły latały przez pół świata do nieco egzotycznych siatkarsko krajów, by tam w godzinę 'z prysznicem' pokonać przeciwnika? Nie było to ani ciekawe widowisko dla kibiców, ani przyjemność dla obu drużyn. W tym roku tego nie było. Każdy mecz był ważny i liczył się każdy set. Do końca trwała rywalizacja o wyjście z grupy. Brazylia czy Polska? USA czy Serbia?...
Na początku byłam sceptycznie nastawiona do kolejnych zmian, ale z każdym tygodniem przekonywałam się do nowej formuły. Aktualnie uważam, że jest to świetne rozwiązanie, które wyrównało i zwiększyło rywalizację. Mam nadzieję, że ten pomysł na LŚ będzie kontynuowany. Ale... żeby nie było tak słodko, znalazł się też minus. Minus dla mnie, nie wiem jak dla Was. Chodzi o Francję, która przez całą fazę grupową zachwycała formą, grała naprawdę świetnie i wygrywała, będąc w trudnej grupie. Mimo tego, przegrali jeden, ten najważniejszy mecz w Australii (po tie-breaku, granym na przewagi!) i wszystko poszło na nic, nie polecieli ani do Florencji, ani w przyszłym sezonie nie zagrają w I dywizji. Zamiast tego znalazła się tam Australia, która w F6 wygrała... jednego seta. Wcześniej w fazie grupowej zajęła ostatnie miejsce, a ich gra nie porywała. Dla mnie to trochę nie fair, że ten jeden mecz o wszystkim zdecydował...
(Nie) włoski finał
Tegoroczna finały Ligi Światowej zostały rozegrane we Florencji, a siatkarze i trenerzy reprezentacji Włoch nie ukrywali, że ich celem jest wywalczanie złotego medalu. Już w fazie grupowej pokazali, że są naprawdę mocną ekipą, którą stać na wygranie tych rozgrywek. Rozpoczęli z 'wysokiego C', pokonując w Brazylii tamtejszą reprezentacją, a prym w drużynie wiódł Ivan Zaytsev. Jednak przyszedł też czas na krótkie wakacje, a po powrocie z urlopów podstawowi zawodnicy nie prezentowali już wcześniejszego poziomu. W bardzo słabym stylu przegrali w półfinałowym starciu z Canarinhos, gdzie wspomniany wyżej Zaytsev był cieniem samego siebie. Udało się jednak pokonać Iran w meczu o brąz, choć gra i tak nie była doskonała, a celem było złoto...
Złoto o którym marzyli także Brazylijczycy, choć na początku nic nie zapowiadało nawet tego, że reprezentacja ta zagra w F6! Powiedzieć, że na początku rozgrywek grali słabo, to nie powiedzieć nic! Nigdy wcześniej nie widziałam tak grających podopiecznych trenera Rezende. I choć z czasem było coraz lepiej, to jednak forma nie została ustabilizowana, czego dowód mieliśmy we Florencji. Świetny mecz z Rosjanami, słaby z Iranem, świetny z Włochami, średni z USA... Niektórzy są przekonani, że Canarinhos specjalnie przegrali z Irańczykami, by wyrzucić z turnieju Rosjan. Czy tak faktycznie było? Ja nie jestem przekonana. Z matematycznego punktu widzenia, jeśli mieliby już specjalnie ustawiać mecz, to powinni przegrać w tie-break`u, bo wtedy nie skazaliby siebie na gospodarzy turnieju już w półfinale, a przy okazji wyrzucili Rosjan. Jasne, był troszkę zmieniony skład i mniejsza mobilizacja, bo awans mieli zapewniony, ale nikt mnie nie przekona do tego, że oni przegrali specjalnie...
1, 2, 3 USA!
Tak, oto wielcy zwycięzcy tegorocznej edycji Ligi Światowej ;)
Szczerze mówiąc, w fazie grupowej Amerykanie jakoś nie wpadli mi w oko. Grali dobrze, ale bez jakieś iskry, czegoś, co spowodowałoby, że ich zapamiętam. Gra na trzech przyjmujących też jakoś nie przypadła mi do gustu... Nie wiem, czy ktoś stawiał na Amerykanów, że to oni mogą wygrać. Do końca nie wiedzieliśmy, czy ta reprezentacja zagra w F6, a co dopiero mówić o końcowym triumfie? Nie zaczęli dobrze.. Przegrana w Włochami, strata seta z Australią.. Ale dobra forma przyszła na te dwa najważniejsze mecze i... mają złoty medal! Objawiło nam się dwóch młodych siatkarzy, David Lee pokazał klasę w bloku, a cały zespół wysłał innym ostrzeżenie, że oni także potrafią wygrywać i nie należy ich lekceważyć na MŚ. Gratulacje!
Fot. www.fivb.org |
Nowe ośrodki - nowi kibice!
Brazylia, Włochy, Rosja, Bułgaria, Serbia, USA, Polska, Francja to są te zespoły, które co roku walczą o medale. Teraz do tego grona dołączyła reprezentacja Iranu, która zbudowała nie tylko świetny zespół, ale także ma mnóstwo kibiców! Zauważyłam, że na różnych stronach na Facebook`u coraz częściej udzielają się kibice Iranu, podobnie zresztą na Instagramie, gdzie pod zapytaniem #volleyball znajdziemy mnóstwo zdjęć właśnie od kibiców z Iranu. To na pewno może cieszyć, że siatkówka znalazła uznanie w kolejnym kraju, a wraz z kibicami idą wyniki reprezentacji (a może odwrotnie?).
Z tegorocznej edycji LŚ zapamiętam także kibiców Australii, którzy poprzebierani w kangury wspierali swoją drużynę :)
Ogólne wrażenia z F6
Nie do końca podobały mi się tegoroczne finały. Oba mecze Rosjan i mecz finałowy stały jeszcze na jakimś w miarę wysokim poziomie, gdzie nie obyło się bez emocji, ale pozostałe? Półfinały wygrane dwa razy po 3:0 i bardzo słaby mecz o brąz? Zdecydowanie liczyłam na coś więcej. Upodobałam sobie za to zagrania Bruno z Lucasem ;)
Najlepsza siódemka
Najlepszy przyjmujący 1: Taylor Sander (USA)
Najlepszy przyjmujący 2: Ricardo Lucarelii (BRA)
Najlepszy środkowy 1: David Lee (USA)
Najlepszy środkowy 2: Lucas Saatkamp (BRA)
Najlepszy atakujący: Wallace de Souza (BRA)
Najlepszy rozgrywający: Saeid Marouf (IRI)
Najlepszy libero: Salvatore Rossini (ITA)
MVP: Taylor Sander (USA)
Raczej zastrzeżeń nie mam, gdybym miała wybierać swoją siódemkę, to wyglądałaby ona tak samo, albo bardzo podobnie. Dużo osób mówiło, że brakuje nagrody dla Matta Andersona. Cóż.. Jeśli mam być szczera, to on mi się w żaden sposób nie rzucił w oczy, ani pozytywnie, ani negatywnie. Grał dobrze, ale w moim odczuciu bez szału. Nie zapamiętałam go z żadnej spektakularnej akcji, za to pozostałych zawodników, którzy zostali wybrani owszem. Fajny turniej Sandera, ale... nie mówmy o nim, że to już wielka gwiazda. Myślę, że ani mu, ani nam to w niczym nie pomaga, a może przeszkodzić. Bez wątpienia ma szansę by być świetnych graczem, ale dajmy mu jeszcze trochę pograć ;)
Teraz kibiców czeka przerwa od siatkówki... tej w męskim wydaniu, na hali ;) Mamy przecież jeszcze nasze pani i siatkówkę plażową (gratulacje dla Mariusza i Grzegorza!). No to czekamy na kolejne mecze ;)
A tymczasem zapraszam Was raz jeszcze na posty, które powstały przy okazji, gdy byłam na meczach tegorocznej edycji Ligi Światowej :)
Świetne podsumowanie i śmiem twierdzić, że 100 razy lepsze niż w gazetach czy na siatkarskich stronach.
OdpowiedzUsuńFormuła nawet mi się podoba, choć przykre jest to, że takie drużyny jak Serbia czy Polska w F6 nie zagrały, za to Australia już tak.
Włosi bardzo liczyli na złoto. Organizowali turniej finałowy i przez pierwsze mecze LŚ grali wręcz bezbłędnie. Niestety urlopy dla zawodników zrobiły swoje, ale gdyby trener nie dał swoim siatkarzom odpoczynku możliwe, że e F6 mogliby polec na całej linii. Kibicowałam im, żeby znaleźli się w finale i nie wiem, jak to się stało, że tak nagle zniknęła ich dobra gra, a Brazylia sprawiła im srogie lanie.
Wygrana USA jest małą niespodzianką, ale widać, że świadomie dążą do celu i na MŚ dołączyli do grona medalowych faworytów.
Matt grał solidnie i zdobywał w prawie każdym meczu najwięcej punktów dla swojej ekipy. Uważam, że to jemu, a nie Wallace'owi należała się nagroda dla najlepszego atakującego.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńFenomenalny tekst, jesteś w formie! :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że nowa formuła to zdecydowanie dobre rozwiązanie. Mecze o przysłowiową pietruszkę, z przeciwnikami, których rozpracuje się w przesławną godzinę z prysznicem, żadnego kibica nie satysfakcjonowały. Teraz w grupach jest odpowiedni, dostosowany do wszystkich poziom, mecze są ciekawe i wszyscy walczą o każdy punkt. Jestem na tak! Ale tak jak mówisz, szkoda Francji. To chyba tak jak z LM, czasami grasz dobrze, pokonujesz kolejnych rywali, a w FF łapiesz słabszy dzień i koniec marzeń o triumfie. Można by to jeszcze dopracować :)
Niestety, nie było mi dane oglądać florenckiego finału, wakacje rozpieszczały pogodą, ale nie dostępem do sportowego Polsatu. Patrząc jednak na wyniki, można mieć wrażenie, że faktycznie mecze półfinałowe toczyły się bez większej historii.
Kangury w Australii skradły moje serce, świetnie się oglądało taki doping! :)
A Iran wyrósł na bardzo groźnego rywala. Widać, że siatkówka jest tam popularna, bo kibiców irańskich można dostrzec na trybunach w niemal każdym kraju, gdzie gra ich reprezentacja, bardzo fajnie, im nas - kibiców więcej, tym lepiej :)
Wygrana USA to spora niespodzianka, chyba nikt się tego nie spodziewał, Igrzyska w końcu za 2 lata, hahahah ;)
Mała przerwa, zbieramy siły i znów trzeba będzie zdzierać gardło, już doczekać się nie mogę! :)