"To możliwość spełnienia marzeń sprawia, że życie jest tak fascynujące" – Paulo Coelho
Tak naprawdę ten dzień rozpoczął się... pewnego marcowego dnia, gdy udało mi się zakupić bilet na mecz, a planowałam go jeszcze wcześniej, gdy tylko dowiedziałam się, że Brazylijczycy będą grać w Bydgoszczy. Takiej okazji nie można przepuścić :)
W niedzielę, zanim udałyśmy się pod halę poszłyśmy zobaczyć trofeum, o które już wkrótce będą walczyć najlepsze reprezentacje podczas Mistrzostw Świata. Trofeum znajdowało się namiocie, można było wejść i zrobić sobie z nim zdjęcie :) Sam pomysł bardzo fajny, myślę że to nie lada gratka dla każdego kibica siatkówki. Samo trofeum... jak już wcześniej pisałam, średnio mi się podobało. W moim mniemaniu trofeum to duuży puchar, z którego można wypić szampana ;p
Po obejrzeniu jakże cennego trofeum udałyśmy się spacerkiem na halę. A właściwie to pod nią, bowiem na miejscu byłyśmy 3 godziny przed meczem ;) Przez ten czas podziwiałam jak przebiegają ostatnie przygotowania przed meczem i.. podobało mi się to. W powietrzu dało się wyczuć zbliżające się święto siatkówki. W tej atmosferze wyczekiwałam "godziny zero", tzn. przyjazdu siatkarzy, a potem wejścia na halę.
Stałam pod halą, przy wejściu i czekałam na siatkarzy. Powoli pojawiały się różne osoby związane z siatkówką bądź też sportem, m.in Piotrek Gruszka i pan Tomasz Swędrowski :) Jako pierwsi przyjechali reprezentanci Brazylii, którzy (ku mojemu zdziwieniu) rozdawali jeszcze autografy i pozowali do zdjęć. Oczywiście nie wszyscy, wiem że niektórym to bardzo przeszkadza, gdy próbują skoncentrować się na zbliżającym się meczu. Kibiców trochę było, mi najbardziej wpadł w oko pan w koszulce Brazylii z nazwiskiem "Giba" :) Największym zainteresowaniem cieszył się Lipe, co mnie specjalnie nie zdziwiło...
Chwilę później przyjechał autokar z naszą reprezentacją. Kolejno wysiadali nasi siatkarze, którzy zostali przywitani oklaskami, a Bartek dostał od nas mały prezent ;)
Gdy nasi gracze znaleźli się już w hali, my też postanowiłyśmy tam się udać ;) Podobało mi się miejsce, które kupiłam. Znajdowało się tuż przy kwadracie dla rezerwowych, w dodatku po stronie, po której rozpoczynali grać nasi siatkarze ;) No i mogłam stanąć przy barierce i porobić kilka zdjęć ;) Jak się okazało, nie każdy miał tyle szczęścia... Jednej parze sprzedano bilet na miejsca... których nie było w hali ;O Cały mecz spędzili na schodach...
Pierwsi na parkiecie pojawili się reprezentanci Brazylii (szok, prawda? :)). Rozgrzewkę rozpoczęli od kopania piłki (ciągle zapominam nazwę tej zabawy...). Po chwili pojawiła się i nasza reprezentacja, zabawy z piłką też były ;)
Hala powoli zapełniała się kibicami, rozgrzewali się zarówno siatkarze jak i my - kibice. Przygotowania gardła przed taką imprezą jest przecież bardzo ważne!
Nie obyło się bez krótkich rozmów z przeciwnikiem, a niegdyś kolegę z klubu. Oczywiście chodzi mi o Vissotto i Michała Winiarskiego, którzy kiedyś razem grali w Trentino ;)
Bartek Kurek nie rozgrzewał się tak jak pozostali koledzy z drużyny. Zgłosił ból pleców, rozgrzewał się sam w kwadracie dla rezerwowych i wtedy stało się jasne, że w tym meczu nie zagra... :( Jak się później dowiedziałam, Bartek będzie musiał przejść rehabilitację i do Iranu także nie pojedzie...
Przed meczem odbyło się także studio, które zapewne widzieliście :) Ja akurat miałam miejsce blisko 'ściany' przy której odbywają się wywiady, a nade mną było owe studio ;)
Po niecałej godzinie pobytu na hali wybiła godzina 19:20 i nadszedł czas na oficjalne rozpoczęcie meczu :) Oczywiście nastąpiło (ponowne) przywitanie obu drużyn oraz odegranie/odśpiewanie hymnów. Oba hymny zrobiły na mnie wrażenie. Hymnu Brazylii zawsze chciałam posłuchać 'na żywo' w hali, a nasz hymn... wiadomo ;)
Jak mecz wyglądał wszyscy wiecie... Nie tego się spodziewałam i żałuję, że akurat najgorszy mecz przydarzył nam się akurat wtedy :( My zagraliśmy najsłabsze jak do tej pory spotkanie, a Brazylia najlepsze. Niestety było widać i czuć różnicę...
Niesamowite wrażenie robiły piłki atakowane przez środkowych Canarinhos, choć oczywiście wtedy raczej nie skupiałam się na tym, jakie są niesamowite, ale na tym, że przez nie oddalamy się od zwycięstwa. Pierwszy set był jeszcze dobry, lecz z każdą następną piłką chyba wiara w zwycięstwo ulatywała.
Mecz bardzo szybko się zakończył, miałam wrażenie, że trwał kilka minut... Ale czas na hali zawsze szybko leci, prawda? :)
Atmosfera... Jak zawsze było głośno, tak głośno, że później do rana walczyłam z bólem głowy ;p Ale to już norna na meczach naszej reprezentacji w Polsce :)
Podczas 10-cio minutowej przerwy na telebimie było wielkie całowanie, tzn "kiss cam", przez którego było wiele śmiechu :) (szkoda tylko, że nie było telebimów po dwóch stronach i musiałam wykręcać szyję). Na celowniku kamerzystów znaleźli się m. in tych dwóch panów (zdjęcie poniżej). Hmmm... chyba ich znamy, co nie? :)
Po meczu humor nie dopisywał, zły wynik + ból głowy to nie jest najlepsze połączenie, ale...! Miałam misję do spełnienia - nie wyjadę z Bydgoszczy, dopóki nie zdobędę autografu Murilo! Najpierw postanowiłam poczekać chwilę na hali... Niestety wszyscy Brazylijczycy chyba poszli do siatki, albo stali po drugiej stronie boiska. Jednak po mojej stronie, przy wspomnianej wcześniej 'ścianie' wywiadu udzielał Bruno. Wystarczyło chwilę poczekać, a rozgrywający do nas podszedł i stał tak długo, dopóki nie zawołali go na konferencję ;)
Kolejnym celem było wydostanie się z hali, a to było baaardzo trudne! Wyjścia zostały zablokowane przez kibiców, którzy czekali na autografy od naszych siatkarzy. Ja zdecydowaną większość już mam w swojej kolekcji, więc odpuściłam. Po chwili udało się wyjść z hali, ale nadal nie miałam autografu Murilo... Ostatnia szansa, to udać się pod wyjście z hali i poczekać aż będą wychodzić...
I tak też się stało. Najpierw wyszedł Artur Siódmiak, który choć był pospieszany przez swojego syna (?), rozdał kilka autografów. I ja byłam w gronie tych szczęśliwców :) Zaraz potem zaczęli wychodzić siatkarze z Brazylii. Nagle przede mną stanął Mario i z rozbrajającym uśmiechem na twarzy złożył swój podpis :D
Pojawił się Murilo, który mnie minął i szedł w kierunku autokaru.. To była ostatnia szansa, więc udałam się za nim. Przed wejściem zatrzymał się i rozdawał autografy oraz pozował do zdjęć. I tak udało mi się zdobyć to, o czym tak bardzo marzyłam :) Później udało się także zdobyć autografy takich siatkarzy jak Vissotto, Lucarelli czy Lucas!
Wszyscy byli baardzo mili, ale zdecydowanie najlepszy był trener Rezende! Mega sympatyczny człowiek, od którego wręcz biła pozytywna energia :)
*usłyszane*
Pan (ok 60 lat): Bruno...
Trener: yyy
P: yyy Bernardo
T: yes, Bernardo..
(pan wskazuje na zdjęcie, które dał do podpisu)
P: You are young..
T: Yes, very young... <śmiech>
Po chwili zaczęli wychodzić nasi siatkarze. Jak już mówiłam wcześniej, tego dnia odpuściłam zbieranie ich autografów czy zdjęć. Podeszłam tylko do naszych trenerów: Bednaruka i Blain`a. Obaj są bardzo sympatyczni, a trener Blain po każdym rozdanym autografie odpowiadał "merci" ;)
*usłyszane*
Ok. 6-letnia dziewczyna : Gdzie jest Gruszka? Ja chcę autograf Gruszki :))
Nie było żadnych pisków i krzyków, przynajmniej ja nic takiego nie słyszałam. Raczej panowała przyjazna atmosfera :) Brazylijczycy odjeżdżając 'odmachali' nam z autokaru i na tym zakończyła się moja przygoda :) Zaraz potem opuszczając teren hali usłyszałam jak jeden z ochroniarzy mówił, że nasi odjechali.... i tak zakończyła się ta przygoda :)
Mam nadzieję, że za bardzo Was nie wynudziłam :) Wszystkie autografy pojawią się wieczorem w zakładce do tego przeznaczonej ;)
30 day photo challenge #25- TRENER
Jeeejku, ale Ci zazdroszczę! ;) Zobaczyć ich wszystkich na żywo - marzenie. A do tego takie miłe chwile po meczu :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie, a marzenia są po to, by je spełniać :)
UsuńNaprawde wspaniała relacja a także fotki :)
OdpowiedzUsuńMasz takiego farta! Matkoo. ja to muszę zarezerwować bilety na Memoriał, ale czym ja się dostane z Poznania do Krakowa ? :( niestety Poznań pod wzgledem siatkówki jest upośledzony!!
Uwielbiam tu do Ciebie zaglądać, piszesz tak ciekawie i te fotki ! :D czekam na next :D
Dziękuję! ;)
UsuńA pociągi nie jeżdżą? Albo jakiś autobus? Nawet jak są przesiadki, to warto się przemęczyć ;)
Naprawdę sprzedali komuś miejsca, których nie było?! Szok... Rozumiem jeszcze w Krakowie, bo hala nowa, ale tam? My stałyśmy cały mecz, bo oszczędzałyśmy na biletach i kupiłyśmy najtańsze, na samą górę ;) A widok był super!
OdpowiedzUsuńTrofeum mi się podoba, ale jest... małe! Mogłoby być większe.
Ej, pod autokarem Brazylijczyków też byłaś? Może nas widziałaś! Dałam jednej dziewczynie z łokcia jak mi się wepchała do zdjęcia z Murilo, mam nadzieję że to nie byłaś Ty xD
To też, mogło być większe. Bo to takie malutkie, drobniutkie ;) A zostać Mistrzem Świata to coś wielkiego i takie też powinno być trofeum :)
UsuńZ łokcie od nikogo nie dostałam xd Chyba cię widziałam, ale nie jestem pewna. Przez ten ból głowy ledwie siatkarzy rozpoznawałam xD
A jakie malutkie będzie się przy siatkarzach wydawać! Fajnie, że wymyślili coś nowego, kształt ciekawy, może ta ideologia trochę przesadzona, ale serio mógł być większy.
UsuńTakie małe, żółte, owinięte flagą i trzęsące się z zimna xD Próbowałam tańczyć sambę z Brazylijkami!
Daj spokój, ja przez prawie cały wyjazd byłam wkurzona jak Rezende...
Właśnie, jak oni to wezmą w swoje ręce toż to zginie xd Ogólnie fajny pomysł, ale mogło być lepiej. Dla mnie i tak najlepsze są duuże puchary :D
UsuńHaha, na 90% cię widziałam, jak byłam przy Murilo i Vissotto chyba, zaraz przed autobusem, ale ręki sobie odciąć nie dam xD
Czemu wkurzona? Wiem, że pogoda była straszna, ale tak poza tym to dla mnie ok ;)
Np. takie wielkie jak ten, do którego Giba kiedyś córkę wsadził! :D Kapitalnie to wyglądało.
UsuńTak, tam blisko stałam, za ich autokarem, nie od strony tego Polaków :)
Za długo by pisać jak na komentarz... Nie wszystko szło po naszej myśli, a w zasadzie to prawie nic. Więcej szczegółów ewentualnie na PW ;)
Ale przynajmniej wynik był po twojej stronie ;) Ja to liczyłam na jakieś długie zacięte spotkanie, a tu lipa (nie mylić z Lipe ;p )
UsuńWow, podziwiam cię, jak ty tak wszystko dokładnie pamiętasz i opisujesz :).
OdpowiedzUsuńMi trofeum się podoba, ale powinno być jeszcze 3 razy większe (ale przynajmniej nie jest takie typowe).
Gratuluję autografu Murilo, bardzo cenna zdobycz.
A że pisków nie było? Nie mogę uwierzyć, zawsze są :)
Właśnie było jeszcze kilka perełek do napisania i 'podsłuchanych' śmiesznych rozmów, ale nie pamiętam dokładnie co i jak :(
UsuńDokładnie tak, gdyby było chociaż te dwa razy większe to bym się wcale nie czepiała ;)
Dziękuję ;)
No właśnie ja pisków nie słyszałam. Do naszych nie podchodziłam, może bliżej coś tam było.. Ale w porównaniu z tym co słyszałam do tej pory, to w niedzielę było naprawdę spokojnie ;)