21.09.2015

Poczuj mundialową radość: MISTRZOWIE ŚWIATA

Prowadzę kalendarzyk. Zapisuję sobie w nim ważne wydarzenia, żeby przypadkiem o czymś nie zapomnieć. Daty urodzin, meczów i dni, w których do sprzedaży wchodzą bilety. Powiedzmy, że norma. Mniej więcej rozplanuję sobie tydzień na blogu, to znaczy kiedy i o jakiej tematyce dodam post. Ale są dni, w których siadam przed komputerem, włączam bloga i... nic. Totalna pustka w głowie. Wtedy odpuszczam, nie lubię pisać na siłę. Ale dziś jest inaczej. Dzisiaj wiem o czym pisać, ale czuję strach. Boję się. 

Boję się. Choć mam miliony myśli i wiem co chcę przekazać to boję się, że nie jestem w stanie tego zrobić. Że bez względu na to, jak bardzo się postaram, nie uda mi się TEGO wszystkiego oddać.  Bo powinno być IDEALNIE. Ludzie, przecież my od roku JESTEŚMY MISTRZAMI ŚWIATA. Minął już rok! Cały, okrąglutki rok! Nie potrafię o tym pisać "od tak"! 

poland2014.fivb.org
Jeszcze rok temu miałam 18 lat i za kilka dni miałam świętować dziewiętnaste urodziny. Byłam po maturze i czekałam na pierwszy roku studiów. W następny weekend miałam przeprowadzać się do Sopotu i wkroczyć w nowe środowisko. Ale nie myślałam o tym. Jedyna myśl związana wtedy ze studiami to było "jak dobrze, że mam wolny wrzesień i na spokojnie mogę oglądać Mistrzostwa Świata". Naprawdę.

21 dni. 3 tygodnie. I ogrom najróżniejszych uczuć. Wzruszenie. Duma. Niepewność. Radość. Smutek. Złość. Euforia. Stres. Zabawa. Szczęście. I łzy. Łzy, których tak naprawdę więcej było teraz, gdy przez ostatnie 21 dni roku 2015 wspominałam ubiegłoroczne Mistrzostwa Świata.

Po ciężkim ale zwycięskim półfinale z Niemcami i długiej, średnio przespanej nocy przyszła niedziela - 21. 09. 2014 r. Rano poszłam z całą rodziną do kościoła, gdzie modliłam się o to, co zawsze. O zdrowie. Nigdy nie modlę się o zwycięstwo, piątkę z egzaminu czy nową torebkę. Zawsze o zdrowie. Żeby nasi siatkarze w pełni zdrowia zakończyli mistrzostwa świata. 

Studio? Mecz o trzecie miejsce? Zabijcie mnie, tego nie pamiętam. Za to pamiętam mecz o złoto. Jeszcze przed pierwszym gwizdkiem czułam rozpierającą dumę. Myślałam, że serce zaraz mi wyskoczy, pobiegnie prosto do katowickiego Spodka, a tam z wszystkimi kibicami odśpiewa Mazurka Dąbrowskiego. I poniekąd tak było. Ciałem może i siedziałam w domu przed tv, ale kontaktu ze mną nie było żadnego. Duchem, zaraz z milionami kibiców, byłam w Katowicach. 

Na parkiet wybiegły obie reprezentacje. Brazylijczycy, którzy chcieli po raz czwarty z rzędu zdobyć Mistrzostwo Świata. Oraz My i nasze marzenia o drugim w historii triumie w tej imprezie. 

Przegraliśmy pierwszą partię, trudno. Są jeszcze trzy. Przecież nikt nie myślał o tym, że wygraliśmy srebro. Nie, my dziś wygramy złoto! Drugi set i historia się odwróciła. THIS IS VOLLEYBALL! Po zagrywce Mariusza Wlazłego piłka przechodzi na naszą stronę, w kontrze genialny atak Miki. Polska - Brazylia 1:1! 

24:23 w trzecim secie, długa wymiana i... Lucarelli myli się w ataku! Polska - Brazylia 2:1!! Na trybunach szaleństwo "WSZYSCY MAMY ŹLE W GŁOWACH, ŻE ŻYJEMY!" 

Czwarty set... Końcówkę wszyscy znamy doskonale na pamięć, prawda?


Tego nie da się opisać słowami. Minął rok, a... a nadal mam wrażenie, że to tylko sen. Cudowny sen, w którym spełniają się moje największe marzenia.

Gdy reprezentację objął Stephane Antiga po cichutku liczyłam na to, że do reprezentacji powróci Mariusz Wlazły. W sylwestrową noc zastanawiałam się nad moim największym marzeniem. Czego całym sercem pragnę w roku 2014? Odpowiedź? Żeby Mariusz wrócił do kadry, poprowadził ją do złota Mistrzostw Świata, a sam został najlepszym zawodnikiem turnieju. Ale to było wtedy tak odległe! Tyle przez ten okres się wydarzyło! Nawet bałam się wypowiadać to marzenie na głos. Trzymałam je głęboko w sercu... aż się spełniło. A gdy spełnia się twoje najskrytsze marzenie... nie, tego nie wyrażą żadne słowa. 




Polska po 40 latach znów stanęła na najwyższym stopniu podium. Euforia, szaleństwo, niedowierzanie, łzy, wzruszenie i niewyobrażalna, przepełniająca całe ciało duma. Kibic, który na co dzień mocno związany jest z siatkówką. Który mocno przeżywa każdy mecz. Który nie raz poczuł gorzki smak porażki, wie o czym mówię. Na pewno i wszyscy inni, którzy tego dnia kibicowali Biało-Czerwonym czuli radość i dumę. Ale kibic, który żyje siatkówką każdego dnia, żyje właśnie dla takich chwil. 

21 września 2014 roku, godzina 22:37 - Mariusz Wlazły kończy atak na miarę MISTRZOSTWA ŚWIATA. 






Zaraz po zakończeniu meczu nie płakałam. To co działo się w sercu, nie docierało jeszcze do mózgu. A w sercu z każdą minutą panował coraz większy chaos. Byłą wcześniej już opisywana radość, duma, szczęście i to "coś". Z drugiej strony... Pękłam chyba dopiero jak padły słowa Marka Magiery o zakończeniu kariery przez Mariusza Wlazłego. Zobaczyć łzy w oczach swojego idola, usłyszeć takie słowa i zobaczyć jak zostaje najlepszym zawodnikiem Mistrzostw Świata to połączenie bardzo wybuchowe. Dopiero co starannie poskładane serducho znów pękło. Chociaż było cholernie dumne i szczęśliwe. Rok później nadal takie jest. 

Nie wiem, co mogę Wam jeszcze napisać. Jesteśmy jedną wielką siatkarską rodziną, a to było nasze wspólne święto. Wiem jednak, że każdy przeżył je na inny sposób. Nie ma dwóch takich samych historii. Może w przyszłości w Polsce znów rozegrane zostaną Mistrzostwa Świata. Może znów będzie mecz siatkówki na Stadionie Narodowym. Może Polska znów zostanie najlepszą drużyną świata. Może tak, może nie. Ubiegłoroczne Mistrzostwa to były NASZE MISTRZOSTWA. NASZA DRUŻYNA ZAPISAŁA SIĘ ZŁOTYMI ZGŁOSKAMI W HISTORII POLSKIEGO I ŚWIATOWEGO SPORTU. A MY JESTEŚMY SZCZĘŚCIARZAMI, BO MIELIŚMY OKAZJĘ TO WSZYSTKO OBSERWOWAĆ. A TERAZ ŻYJEMY W KRAJU MISTRZÓW ŚWIATA.

Komentarze są do Waszej dyspozycji. Wspominajcie, przelewajcie myśli na klawiaturę. W internecie nic nie ginie. Kto wie, może za kilka lat przypadkiem traficie na mojego bloga i Wasz komentarz. Jestem pewna, że w sercu zawsze będziecie pamiętać o ubiegłorocznych Mistrzostwach Świata, ale taki "dowód rzeczowy" to też piękna rzecz. Także, nie krępujcie się. 

"MISTRZOSTWO ZDOBYŁA NIE JEDNOSTKA LECZ DRUŻYNA"


Rok temu tak pisałam po finale JESTEŚMY... MISTRZAMI... ŚWIATA...!!

PS. Nie wyszło idealnie, ale... JESTEŚMY MISTRZAMI ŚWIATA i to dziś jest najważniejsze! 

6 komentarzy:

  1. Mega tekst, miałam ciary czytając (jak w sumie przez cały dzisiejszy dzień :D), serio :D
    Finał - jedyny mecz, który obejrzałam w HD na TV :v (dzięki Polsat)
    Chciałabym przeżyć takie 21 dni jeszcze raz.... :>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też, ja też! Szkoda, że nie możemy cofnąć czasu </3

      Usuń
  2. Jedyny taki dzień jedyne takie chwile jedyni tacy siatkarze ♥
    chciałabym cofnąć się wstecz, żeby móc na nowo to wszystko przeżyć! Ale przed nami ME i (jestem tego pewna xd) RIO 2016 :) oby więcej takich chwil radości ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cudowne chwile, wyjątkowe wspomnienia ♥ Oby najbliższe (i te dalsze) imprezy były dla nas równie udane :)

      Usuń
  3. Cudowne chwile z Mariuszem Wlazłym :) Też miałam takie ciche marzenie by Mariusz Wlazły poprowadził nas do Mistrzost i tak też się stało. Teraz też mam takie marzenie. I myślę, że jak będzie nas więcej to sie spełni :) oby :P
    Mariusz NAJLEPSZY!!!
    Nie zapominamy też o całej drużynie, o trenerze, o sztabie szkoleniowym :)
    DZIĘKUJEMY
    POLSKA THE BEST!!!!!!
    Ps. Świetny wpis!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wspaniała drużyna, trenerzy, sztab szkoleniowy, kibice, całe siatkarskie środowisko. ♥
      Dziękuję! :)

      Usuń

Podobne posty

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...