27.12.2012

Podsumowanie 2012 r. cz. I - PP, FF i MP

Rok 2012 to dla mnie rok rewolucji, dużych zmian, nowych znajomości, spełnionych marzeń ale także zaprzepaszczonych szans...

Już sam początek 2012 roku mógł być pewną przestrogą, że będzie dobrze, ale wszystko ma swoją cenę. Że nie wszystko będzie szło po mojej myśli.

Puchar Polski Enea Cup 2012 
21-22.01

W półfinale Skra zmierzyła się z Resovią, która była gospodarzem finału tej imprezy. Wiele osób mecz ten określiło małym finałem i faktycznie trochę tak było. Mecz był bardzo emocjonujący, zacięty. Oba zespoły dawały z siebie wszystko. Pierwszy set wygrała Resovia do 21, następne trzy Skra do 24, 23 i 23. Przez niemal całego czwartego seta prowadzili Rzeszowianie, nawet 21:18. O zakończeniu meczu zadecydowała wideoweryfikacja. Przy stanie 24:23 dla Skry, zablokowany został Kurek, ale Bełchatowianie poprosili o sprawdzenie i okazało się, że siatki dotknął Grozer. Mecz zakończył się wynikiem 3:1 dla Skry, MVP został Mariusz Wlazły. Chyba nie muszę mówić, że nie spodobało się to kibicom z Rzeszowa.
W drugim półfinale, mimo że był tie-break emocji było trochę mniej. Na pewno mógł się podobać piąty set, w którym była gra punkt za punkt, ale ostatecznie wygrał Jastrzębski Węgiel. Kędzierzynianie jako przyczynę porażki podawali słabą grę w końcówkach oraz fakt, że Jastrzębianie byli mocniejsi w ataku.

Finał Skra - JW.
Większość kibiców z Rzeszowa było za JW, ale przeżyli kolejne rozczarowanie. Bełchatowianie wygrali dość łatwo 3-0 i cieszyli się ze zdobycie szóstego w swojej historii Pucharu Polski.
6 z 7 indywidualnych nagród, czek na 350 tys zł oraz udział w przyszłorocznej edycji LM zgarnęła Skra.

fot. skra.pl
Skra wygrała, dlaczego więc napisałam, że początek był przestrogą, że nie wszystko będzie idealne, tak jakbym chciała? Godzinę przed meczem Zaksy z JW dowiedziałam się, że moja prababcia zmarła...

Pierwszy mecz: Trefl Gdańsk - Zaksa KK
28.01

Tydzień po zdobyciu przez Skrę PP, ja miałam swoje małe święto... pierwszy mecz na żywo.
O naszych pierwszych meczach pisaliśmy niedawno w cyklu "My, Kibice", dlatego nie chcę powielać tego po raz kolejny.
Na pewno było to dla mnie duże przeżycie, zobaczyć osoby, które do tej pory podziwiałam w TV. Atmosfera podczas mecz, stres przy zbieraniu pierwszych autografów... Tego nie da się zapomnieć :) Kto nie widział relacji z tego meczu, a chciałby zobaczyć to odsyłam do posta: Mecz Trefl Gdańsk - Zaksa KK i inne oraz do Galerii 



W lutym raczej dużo się nie działo. Ja siedziałam tydzień na jakimś bezludziu, na rekolekcjach, a Zaksa przegrała z Arkasem Izmir i pożegnała się z LM...

Na początku marca, a dokładnie to 3, byłam na kolejnym plusligowym meczu. Ostatnim w tamtym sezonie. Trefl Gdańsk podejmował AZS Politechnikę i wygrał! Jakby nie patrzeć, był to mój pierwszy mecz, w którym wygrała moja drużyna ^^
Relacja i zdjęcia


Jednak w marcu liczyło się dla mnie tylko jedno...

Final Four Ligi Mistrzów 2012

Zniecierpliwienie było OGROMNE. W głowie miałam tylko to, co miało się zdarzyć 17 i 18 marca w Łódzkiej Atlas Arenie. Podczas gdy niektórzy narzekali, że Skra kupiła sobie awans do finału, ja tylko odliczałam minuty jakie zostały do pierwszego gwizdka...  (To przedmeczowe coś)

No i zaczęło się! PÓŁFINAŁY
Punkt godzina 14:3, coraz większe nerwy, podekscytowanie... Skra podejmuje Arkas Izmir.
Nie było łatwo, szybko i przyjemnie. Nie gra się łatwo gdy wszyscy nazywają cię faworytem, znawcy każą wygrać, a pond 13 tys kibiców w hali i ponad milion przed TV, czeka na moment, kiedy będzie mogło się cieszyć z awansu do wielkiego finału. Było widać tremę, mały paraliż, a przeciwnik to nie byle kto, przecież Arkas wyeliminował Zaksę...
Oba zespoły trochę przytłoczone tym wszystkim, zwłaszcza w pierwszym secie nie pokazali siatkówki na najwyższym poziomie. Jednak od początku pierwszej partii prowadzili Bełchatowianie. W końcówce stracili kilka punktów, ale ostatecznie wygrali do 23. Drugi set to już wyrównana walka. Do stanu 21:20 prowadzili goście, ale potem już nie zdobyli żadnego punktu.Trzeci set... co ja przeżywałam, gdy ujrzałam wynik 7:1 dla Izmiru... Po drugiej przerwie technicznej udało doprowadzić się do remisu po 17, a potem gra punkt za punkt. Tę "zabawę" skończył Bartosz Kurek, atakiem z lewego skrzydła zdobył 28, ostatni punkt w tym meczu.
Jesteśmy w finale!
Tego dnia odbył się jeszcze jeden mecz: Trentino z Zenitem. Pamiętam, że przez cały mecz nie mogłam się zdecydować komu kibicować, oraz mało skupiałam się na grze. Myślałam tylko, z kim byłby lepiej się jutro zmierzyć. Doszłam do wniosku, że z Trento, ale los chciał inaczej. Ekipa z Kazania pokonała Włochów 3:1.

FINAŁ
Na meczu o brąz się skupiać nie będę. Trento wygrało dość łatwo 3:0 i zdobyło brąz LM. 

(Za posta z podsumowaniem 2012 roku zabierałam się kilka razy, jednak miałam/mam w sobie blokadę, której przeskoczyć nie potrafiłam. Chciałam nawet pominąć TEN mecz, ale to byłaby nie fair. Muszę się z tym zmierzyć, dlatego od razu przepraszam za to, co mi wyjdzie.)

Pierwszy set... Skra grała źle, tyle mogę powiedzieć. To nie była moja drużyna, zjadła ich trema, a przeciwnik był z najwyższej półki i potrafił to wykorzystać. Przegrana do 15... Wtedy moi rodzice z siostrą gdzieś pojechali, brat gdzieś poszedł a ja przeniosłam się na duży TV, zaczął się drugi set. I to było kompletne przeciwieństwo pierwszej odsłony! Skra grała jak z nut, Zenit chyba trochę zlekceważył nasz zespół, a potem nie potrafił podjąć walki. Wygrana Bełchatowian do 16!
Kolejne trzy sety to siatkówka na najwyższym poziomie. Grały dwa mocne, równe poziomem sportowym zespoły, ale tylko jeden mógł wygrać...


Trzecią partię wygrała Skra do 22, w czwartej miała piłki setowe, w piątym piłki meczowe... Oba sety przegrała na przewagi...

(I dalej nic sensownego nie napiszę.) Było tak cholernie blisko, jedna piłka a dziś... Dziś pisałabym tego posta z dużym uśmiechem na twarzy, nocami śniłyby mi się piękne sny, jak to moja Skra cieszy się ze złota... A tak to mam koszmary i łzy w oczach. Nie jest to łatwe, dlatego więcej nic nie napiszę. Cieszę się tylko, że byłam świadkiem tak pięknego meczu, tej walki i determinacji. Dziękuję chłopaki! 
(a pan Dejan Jovanovic, niech lepiej mnie unika!)


Post po tym meczu także napisałam, ale nie wiem, czy ktokolwiek chciałby go przeczytać Przepraszam
Także kolejny post na ten temat, dwa dni po meczu Chwila refleksji

fot. skra.pl

Po tym meczu już nic nie było takie same. Może nie każdy to zauważył, może tylko mi się tak wydawało... Ale coś się zmieniło, nie wiedziałam jeszcze co, ale ten mecz nadal był w głowach naszych siatkarzy. Kto wie, może jest nadal?

Walka o Mistrzostwo Polski

W tamtym sezonie została nam już tylko walka o ósme z rzędu Mistrzostwo Polski. I na ten temat nie będę się rozpisywać. Play-offy Skra przeszła dość łatwo, najpierw wygrywając z Politechniką, a potem z Jastrzębskim Węglem. Jednak już podczas tych meczów z JW, nie byliśmy w najwyższej formie. Dwa tie-breaki, ledwo wygrane... Właśnie o to chodzi. Wygrane, czyli tak jakby wszystko po staremu. Teraz finał...

W finale graliśmy z Resovią. Nie uśmiechało mi się to, ale co ja, mały kibic mogłam zrobić, oprócz kibicować? Nic, także robiłam to co kocham najbardziej. Wspierałam moją drużynę.

Przegraliśmy.
Grał Grozer - grała Resovia.
Skra nie dość, że walczyła z przeciwnikiem, to jeszcze sama ze sobą. Siatkarze chcieli, ale organizmy mówiły "nie". Najprostsze zadanie nie wychodziły, pojawiały się nerwy i pytanie "dlaczego?". Bynajmniej ja tak to odczułam, nie wiem jak to czuli siatkarze.
Dobra passa, królewska passa, hegemonia (tak określano 7 MP Skry) została przerwana.
I tak zakończył się sezon klubowy.

fot. skra.pl
Większe podsumowanie batalii Skry z Resovią tutaj: Dwóch mistrzów
Dowiedziałam się jeszcze, że Kurek wyjedzie do Rosji, Falasca również, a Marcinowi się znudziło w Skrze (tak wnioskuję, nie wiem czy dobrze). Jednak o transferach w trzeciej części podsumowanie.

W niedzielę pojawi się podsumowanie okresu reprezentacyjnego w 2012 roku, a we wtorek ostatnia część podsumowania, czyli obecny sezon klubowy. Zapraszam.

8 komentarzy:

  1. To FF to chyba coś, co w tym roku przeżywałam najbardziej z tych "negatywnych" rzeczy ...

    OdpowiedzUsuń
  2. Eh wiem jak bardzo przeżyłaś ten rok...
    Dla mnie MP to najszczęśliwsza chwila ubiegłego sezonu ligowego, ale odejście Dżordża... ;( ;(
    a LM... też byłam wtedy mega smutna...

    OdpowiedzUsuń
  3. Co ja mogę powiedzieć?
    Przeżyłam ten sezon praktycznie tak jak Ty, a FF dwa razy mocniej...
    Z perspektywy hali to było jeszcze silniejsze...

    Mam tylko nadzieję, że rok 2013 skończymy w lepszych nastrojach :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak każdy post - fajnie skonstruowany i zawiera ciekawe informacje:)
    Robisz kawał dobrej roboty, tak trzymać! ;D

    OdpowiedzUsuń
  5. Odpowiedzi
    1. no właśnie, świetnie się spisałaś! :)
      ten mecz. ta przegrana.. każdy ma złe wspomnienia, pamiętam jakby to było dziś, że płakałam jak dzieciak. łzy Zatiego..
      Będzie dobrze, czekam na dalsze podsumowania :>

      Usuń
  6. Super podsumowanie!
    Ja z tego całego sezonu najbardziej zapamiętałam Final Four.

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie ma wątpliwości, że to był ważny moment w historii ligowej, polskiej siatkówki. Można powiedzieć nareszcie mieliśmy nowego mistrza Polski. A FF, może nie bedę wracał do tej imprezy...

    OdpowiedzUsuń

Podobne posty

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...